LSK. Kabaret trwa w najlepsze. BKS Stal Bielsko-Biała pokonała siódemkę z Warszawy

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki BKS-u Stali Bielsko Biała
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki BKS-u Stali Bielsko Biała

Siatkarki BKS-u Stal Bielsko-Biała zgodnie z przewidywaniami zainkasowały trzy punkty. Podopieczne Bartłomieja Piekarczyka w trzech setach pokonały Wisłę Warszawa, która na Podbeskidziu pojawiła się w siedmioosobowym składzie.

Działacze Wisły Warszawa od kilku tygodni robią wszystko, aby mecze o ligowe punkty z udziałem stołecznych siatkarek bardziej przypominały przedstawienie kabaretowe, niż rywalizację o ligowe punkty w profesjonalnych rozgrywkach. Najbardziej cierpi na tym wizerunek ligi i same zawodniczki, które w kolejnych spotkaniach skazane są na pożarcie. Po jednostronnym widowisku w Rzeszowie i Łodzi, podobny przebieg miał mecz w Bielsku-Białej.

Wisła w pierwszym secie prowadziła dwukrotnie, po pierwszym punkcie zdobytym przez Katarzynę Marcyniuk i chwilę później, kiedy w polu zagrywki pomyliła się Martyna Świrad. Od tego momentu ekipa z Podbeskidzia konsekwentnie budowała swoją przewagę. Po serii udanych zagrań Marty Wellny gospodynie zanotowały siedmiopunktową serię. Chwilę później, przy zagrywce Kornelii Moskwy różnica wzrosła do 12 oczek (17:5). Dejan Desnica w połowie seta miał wykorzystane dwie przerwy, ale gra jego ekipy ani drgnęła. W drugiej części partii Bartłomiej Piekarczyk w miejsce Andrei Kossanjowej posłał do boju Darię Dąbrowską. To nie zmniejszyło siły rażenia bielszczanek, które zdemolowały rywalki 25:8.

W drugim secie przyjezdne nawet przez chwilę nie zostały dopuszczone do głosu. Carly DeHoog szybko wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. Rywalki skutecznymi atakami próbowała postraszyć Katarzyna Marcyniuk, zdecydowanie najjaśniejszy punkt przyjezdnych. Bielszczanki co prawda nieco wolniej niż w poprzedniej odsłonie, ale konsekwentnie budowały przewagę. Trener Bartłomiej Piekarczyk w połowie seta zdecydował się dać szansę gry Darii Dąbrowskiej. Bemowskie Syreny tym razem zdołały osiągnąć magiczną granicę dziesięciu punktów. Pomogła w tym dwoma asami serwisowymi Ewelina Mikołajewska. To był jeden z nielicznych momentów radości przyjezdnych. Gospodynie grały bardzo swobodnie, a mimo to szybko pozbawiły przeciwniczki szans na sukces.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w futsalu

LSK. Spory ruch w ostatnim dniu okienka transferowego. Wzmocnienie między innymi w Grupie Azoty Chemik Police

LSK. Pięciosetowy hit dla Developresu SkyRes Rzeszów. Lider z Polic w końcu pokonany i to u siebie

Wisła trzeciego seta rozpoczęła podobnie jak pierwszego, od prowadzenia. Później było już tylko gorzej, a przebieg gry przypominał wydarzenia z inauguracyjnej partii. Przyjezdne myliły się na potęgę, a Marta Wellna i Carly DeHoog konsekwentnie powiększały konto punktowe swojego zespołu. Przerwy na żądanie Dejana Desnicy nie przynosiły efektów. O drugą, serbski szkoleniowiec poprosił przy stanie 6:16. Warszawianki kompletnie nie miały argumentów, aby nawiązać walkę z rywalkami. Czarny scenariusz, że drużyna po raz drugi nie zdoła osiągnąć granicy 10 punktów, stawał się coraz bardziej realny. Pomocną dłoń do rywalek wyciągnęły bielszczanki, popełniając kolejne błędy. Ostatecznie skończyło się na wygranej do 17.

BKS Stal Bielsko-Biała - Wisła Warszawa 3:0 (25:8, 25:18, 25:17)

BKS Stal: Wellna, Krajewska, Kossanjowa, DeHoog, Świrad, Moskwa, Drabek (libero) oraz Dąbrowska;

Wisła: Marcyniuk, Banasiak, Urbanowicz, Mikołajewska, Szymańska, Lipińska oraz Widera.

MVP: Marta Wellna (BKS Stal)

Źródło artykułu: