Policzanki przystępowały do hitowego starcia z pozycji lidera Liga Siatkówki Kobiet i wzmocnione nową zawodniczką. Dosłownie w ostatniej chwili do drużyny wielokrotnego mistrza Polski dołączyła doświadczona środkowa, Katarzyna Połeć. W składzie Grupy Azoty Chemika nastąpiła też zmiana na pozycji libero. W tę rolę zamiast Poli Nowakowskiej wcieliła się Natalia Mędrzyk.
Już pierwsza partia pokazała, że będzie to emocjonujące spotkanie. Szkoda tylko, że do poziomu obu drużyn nie dopasowała się para sędziowska z Warszawy. Właściwie co chwilę któryś z trenerów zmuszony był poprosić o wideochallenge. Częściej racja leżała po ich stronie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że gros z pomyłek miała miejsce w decydującej części seta. Przy stanie 22:21 obie rozgrywające skoczyły do bloku. Piłka spadła po stronie Chemika, ale po powtórce punkt została przyznany gospodyniom. I to miało naprawdę duże znaczenie. Gospodynie nie oddały już zwycięstwa. Aż strach się bać, co mogło się jeszcze wydarzyć.
Kubiak znowu błysnął w Japonii. Czytaj więcej!
Szczęśliwie jednak to nie arbitrzy byli na językach wszystkich. Tym razem nie popisywała się rozgrywająca Developresu, Natalia Valentin. Trzykrotnie w bardzo krótkim czasie rozegrała piłkę w taki sposób, że jej koleżanki tylko stały i się przyglądały, jak spada po ich stronie. Zmieniła ją Anna Kaczmar, ale wyniku nie udało się już uratować. Zwycięstwo w tym secie oznaczało, że Chemik nie odda prowadzenia, nawet jeśli przegra po tie-breaku. Bliżej było jednak końca meczu niż go przedłużania przez rzeszowianki. Tym bardziej, że dobrze dysponowane były nie tylko Wilma Salas czy Gyselle Silva.
ZOBACZ WIDEO: Transfer Radosława Majeckiego majstersztykiem. "Przejście do AS Monaco to świetna decyzja!"
Przyjezdne zamierzały jednak zaprzeczyć tej teorii. I rzeczywiście. Znacznie lepiej rozgrywały piłkę. W ataku dobrą robotę wykonywała Frantti, ale jeszcze lepszą Katarzyna Zaroślińska-Król. Od początku warunki dyktowały podopieczne Stephane Antigi. Ale gdy tablica wskazała rezultat 13:15, wydawało się, że Chemik wróci jeszcze do walki o pełną pulę. Tymczasem w polu zagrywki zameldowała się Zuzanna Efimienko-Młotkowska. Może jej serwisy nie były wybitne, ale utrudniły zadanie gospodyniom. 8 punktów z rzędu zdecydowało, że wynik brzmiał już tylko 2:1.
Zobacz także: ważne zwycięstwo Grot Budowlanych w Pile
Policzanki marzące o zakończeniu meczu, musiały wrócić do swojej dyspozycji z dwóch pierwszych setów. I wiele na to wskazywało. Znowu wszystkie piłki szły do Salas. A Kubanka, częściej kończyła ataki, niż się myliła. Do stanu 7:4 plan udało się miejscowym realizować. Potem jednak szala zaczęła się przechylać. Świetnie pod siatką spisywała się Michaela Mlejnkova. Właściwie każdy jej atak oznaczał punkt dla Developresu. Inna sprawa, że przyjęcie policzanek zaczęło mocno szwankować. Czerwona kartka dla Ferhata Akbasa jakby zamknęła tego seta.
Sprawdziła się stara siatkarska prawda. Kto nie wygrywa w meczu 3:0 prowadząc 2:0, przegrywa go 2:3. Tak też się stało w Policach. Tie-break to zawsze loteria, ale szczęście trzeba pomóc. A widać było, że rzeszowianki pod dwóch wygranych partiach idą po swoje. Lider z Polic miał problem w ataku. Za to swój mecz grała tym razem Frantti. Wiedziała kiedy obić dłonie. Seria gospodyń skończyła się na 16. meczach bez porażki.
Liga Siatkówki Kobiet, 17. kolejka:
Grupa Azoty Chemik Police - Developres SkyRes Rzeszów 2:3 (25:21, 25:19, 14:25, 18:25, 8:15)
Grupa Azoty Chemik: Polak, Grajber, Trushkina, Kowalewska, Bednarek, Połeć, Nowakowska, Wasilewska, Salas, Łukasik, Maj-Erwardt (libero), Mędrzyk (libero), Franco.
Developres SkyRes: Frantti, Polańska, Witkowska, Grabka, Hawryła, Blagojević, Kaczmar, Efimienko-Młotkowska, Mlejnkova, Valentin-Andreson, Gałucha, Krzos (libero), Zaroślińska-Król, Przybyła (libero).
MVP: Michaela Mlejnkova (Developres).