PlusLiga. Zespołowość kluczem do zwycięstw PGE Skry Bełchatów. "Jesteśmy jak jedna, zaciśnięta pięść"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Zwycięstwem w starciu z mistrzem Polski PGE Skra Bełchatów potwierdziła swoje wysokie aspiracje i to, że jej podstawowym celem jest powrót na mistrzowski tron. - Na pewno po tej wygranej mamy głowy wysoko podniesione - mówi Jakub Kochanowski.

Hitowe spotkanie 19. kolejki PlusLigi nie zawiodło. Kibice, którzy w minioną niedzielę niemal do ostatniego miejsca wypełnili halę "Energia" w Bełchatowie, mieli okazję obserwować zacięte starcie dwóch drużyn stawianych w roli faworytów do gry o medale tegorocznych mistrzostw Polski - PGE Skry i Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

W meczu tym było wszystko - długie wymiany pełne wybloków i efektownych ataków, dyskusje pod siatką, a nawet… rozważania przy stoliku komisarza zawodów na temat wyniku w trzecim secie, w którym niespodziewanie "dodatkowy" punkt został przydzielony gospodarzom. Chociaż w tejże partii bełchatowianie mieli już piłkę meczową, to spotkanie przedłużyło się, a o jego zwycięzcy decydował tie-break. Ostatecznie górą była Skra (3:2), która po raz szesnasty w tym sezonie triumfowała w lidze.

- Zwycięstwo z obecnym mistrzem Polski to dla nas budujący wynik. Bardzo cieszy mnie to, że zagraliśmy bardzo dobrze jako drużyna. Każdy dołożył swoją cegiełkę, byliśmy jak taka jedna, zaciśnięta pięść, a tylko w ten sposób możemy osiągać wysokie cele. Oczywiście, nadal mamy co poprawiać, bo zawsze jest co poprawiać w siatkówce. Dobrze, że mamy kolejny tydzień spokojnej pracy, bo wszyscy chcieliby oglądać mecze na wysokim poziomie, a ciężko jest go utrzymać, jeżeli gramy co dwa, trzy dni i nie mamy czasu na trenowanie - zauważa Michał Gogol.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #42 (newsy): kolejne nazwiska w karcie walk KSW 53 i ACA 108

Najbardziej wartościowym zawodnikiem tego starcia okazał się środkowy żółto-czarnej drużyny, Jakub Kochanowski, który był najlepiej punktującym PGE Skry (na swoim koncie zapisał łącznie 19 punktów). 22-letni zawodnik, podobnie jak w poprzednich meczach, imponował swoją grą w każdym elemencie - od zagrywki przez blok aż po atak. Jak sam przyznaje, ostatnio na boisku czuje się bardzo dobrze.

- Na pewno po zwycięstwie z ZAKSĄ mamy teraz głowy wysoko podniesione, wiemy, że możemy grać i wygrywać z najlepszymi zespołami w kraju. Mam nadzieję, że te kolejne spotkania będą na podobnym poziomie w naszym wykonaniu. Mimo tego, że mieliśmy końcówkę trzeciego seta na styku, mogliśmy wygrać to 3:0, to nie można być niezadowolonym ze zwycięstwa z mistrzem Polski. Osobiście czuję się ostatnio dobrze na boisku i to jest efekt pracy, którą wykonuję zarówno indywidualnie, jak i wykonuje cały zespół na treningu. Atmosfera jest bardzo dobra, więc efekty muszą przyjść, kiedy tak się trenuje - stwierdza Jakub Kochanowski.

Mecz z ZAKSĄ potwierdził także, że podopieczni trenera Michała Gogola są niezwykle groźni dla przeciwnika zwłaszcza wtedy, kiedy grają w roli gospodarzy. Na 10 spotkań, jakie w tym sezonie rozegrali w bełchatowskiej hali, przegrali tylko jedno - na początku listopada z Cuprum Lubin 2:3.

Do końca rundy zasadniczej PlusLigi pozostało 6 meczów. Dla PGE Skry rozkładają się one po równo - 3 z nich rozegrają na wyjeździe (w Warszawie, Zawierciu oraz Rzeszowie) i 3 z nich przed własną publicznością (z Jastrzębskim Węglem, Cerradem Eneą Czarnymi Radom oraz Indykpolem AZS-em Olsztyn).

- Nasi rywale w najbliższym czasie to są drużyny z tzw. topu ligowego i z każdym trzeba zagrać jak najlepiej, żeby zwyciężyć - mówi trener PGE Skry Bełchatów. - Siatkówka uczy pokory i tak naprawdę pojedyncze piłki, akcje mogą jedną drużynę zbudować mentalnie i spowodować, że druga drużyna nagle staje. Podobnie może być w tych spotkaniach. Tegoroczna PlusLiga pokazuje, że jest bardzo wyrównana i tak naprawdę co tydzień, gdzieś na rogu czeka taka skórka od banana, na której można się poślizgnąć - przyznaje szczerze Michał Gogol.

Opiekuna bełchatowskiej drużyny optymizmem napawa także fakt, że w meczu z ZAKSĄ gotowy do gry po chorobie był już środkowy Karol Kłos, który wystąpił w wyjściowym zestawieniu gospodarzy. Jedynym nieobecnym w szeregach PGE Skry pozostaje Artur Szalpuk, który jest już po zabiegu kolana.

- Dla Karola Kłosa to był ciężki mecz, zwłaszcza pod względem kondycyjnym. Widziałem, że na przestrzeni tych pięciu setów miał swoje kryzysy, ale przetrwał. Jeżeli chodzi o Artura Szalpuka, to jest on po zabiegu kolana. Artur w czasie treningu przed wyjazdem do Suwałk usłyszał stukanie w kolanie, a po badaniach okazało się, że faktycznie grozi to poważniejszym urazem, więc od razu zdecydowaliśmy się na zabieg. Mam nadzieję, że szczęśliwie do nas wróci. Kiedy? Ciężko powiedzieć, ale liczymy, że za mniej więcej tydzień zacznie zajęcia z drużyną - stwierdza Michał Gogol.

Teraz w szeregach PGE Skry trwają przygotowania do kolejnego pojedynku na szczycie PlusLigi. W najbliższą sobotę, 22 lutego, w stolicy żółto-czarna ekipa zmierzy się bowiem z aktualnym liderem tabeli, VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa, do której bełchatowianie tracą zaledwie 3 punkty. - Chcemy po prostu wygrać ten mecz - zapowiada krótko Jakub Kochanowski. Początek spotkania został zaplanowany na godzinę 14:45.

Relacja: PGE Skra - ZAKSA: mistrz Polski podniósł się, ale znów upadł. Dwa punkty zostały w Bełchatowie

Czytaj także: To koniec kariery Marcina Możdżonka? Jest taki scenariusz

Komentarze (2)
avatar
Janusz Gil
18.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sami piszecie iż Bełchatów głównie wygrywa w w domu, więc jakim to cudem miałby wygrać w Warszawie? 
bordo5
18.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Kochanowski powinien pojechać do Tokio, wgl myślę że trójka środkowych powinna składać się z Nowakowskiego, Kochanowskiego i Kłosa. Skreśliłbym Bieńka, który zafundował sobie głównie klaskanie Czytaj całość