Choć spekulowano, że w 2020 roku do rozgrywek Siatkarskiej Ligi Narodów trenerzy reprezentacji będą mogli zgłosić tylko 18, lub nawet 14 graczy, do rewolucji w przepisach nie doszło. Tak jak w poprzednich edycjach skład na VNL będzie 25-osobowy.
Zmieniono jedynie regulamin dotyczący turnieju finałowego rozgrywek. Selekcjonerzy będą zobowiązani zabrać na niego co najmniej 10 "podstawowych" siatkarzy z fazy interkontynentalnej. Czyli takich, którzy spędzą określoną liczbę czasu na boisku w co najmniej trzech turniejach grupowych.
Mimo tego skomplikowanego zapisu w nowym regulaminie mogłoby się wydawać, że możliwość powołania na Ligę Narodów 25 graczy rozwiązuje problem braku czasu na 10-14 dniowe urlopy dla części zawodników - tych występujących w klubach PlusLigi. Tę kwestię kilka tygodni temu podniósł Heynen, domagając się skrócenia krajowych rozgrywek (według obowiązującego planu zakończą się ona najpóźniej 9 maja, Liga Narodów wystartuje 22 maja).
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Belgijski selekcjoner Biało-Czerwonych w rozmowie z WP SportoweFakty mówi jednak, że szersza kadra na VNL nie zamyka tematu. Wciąż uważa, że "plusligowcy" będą w gorszej sytuacji niż zawodnicy występujący w klubach zagranicznych i co za tym idzie mają od nich mniejsze szanse na wywalczenie miejsca w bardzo wąskiej, 12-osobowej kadrze na Tokio.
- Wyjaśnijcie proszę ludziom, że dla mnie Liga Narodów będzie w tym roku po to, żeby zobaczyć, którzy gracze powinni jechać na igrzyska. Nie dotyczy to tylko Michała Kubiaka, on nie musi niczego udowadniać. Może kilku innych chłopaków też nie - wyjaśnia trener mistrzów świata z 2018 roku.
- Jednak większa część powołanych będzie musiała się wykazać, żeby pojechać do Tokio. I to właśnie ci gracze wystąpią w co najmniej trzech turniejach Ligi Narodów. A co za tym idzie - bo takie mamy teraz przepisy - także w finałach, jeśli do nich awansujemy - kontynuuje.
- Jeśli zagramy w finałach, może się zdarzyć, że ci którzy w nich wystąpią, a potem pojadą na igrzyska, nie dostaną wolnego. Wcześniej też nie, bo będą grali w fazie grupowej Ligi Narodów. A dwa tygodnie przed startem turnieju olimpijskiego trudno ich przecież wysłać na urlop - tłumaczy swój punkt widzenia Heynen.
Belg wciąż ma nadzieję, że PlusLiga posłucha jego apeli i zdoła tak skorygować terminarz, by "grupa krajowa", w większości składająca się najprawdopodobniej z graczy, którzy ze swoimi klubami będą grać do samego końca rozgrywek, dostała jednak czas na odpoczynek. Jeśli natomiast terminarz ligowy się nie zmieni, Heynen będzie musiał poważnie się zastanowić nad zabraniem mniejszej liczby graczy z polskich klubów kosztem siatkarzy występujących za granicą.
- Na igrzyska potrzebuję zabrać świeżych zawodników, więc będę musiał sięgnąć po tych, którzy w trakcie sezonu ligowego występowali poza Polską. Czy dla mnie to dobra sytuacja? Nie i nie chciałbym się w niej znaleźć. Znajdę dobrych zawodników, o to nie musicie się martwić, ale chciałbym, żeby wszyscy powołani mieli równe szanse, żeby rywalizacja o miejsca na igrzyskach była sprawiedliwa. To przede wszystkim ja muszę o to zadbać, ale PlusLiga może pomóc swoim reprezentantom, dać im te równe szanse - tłumaczy trener, który w ubiegłym roku zdobył z Polakami trzy medale (brąz Ligi Narodów i mistrzostw Europy, srebro Pucharu Świata).
Heynen podkreśla, że w tym sezonie nie ma mowy o rezygnacji z walki o turniej finałowy Ligi Narodów. Choćby dlatego, że odpadają problemy logistyczne, jakie w zeszłym roku towarzyszyły wyprawie Biało-Czerwonych do Stanów Zjednoczonych.
- Tym razem zagramy w Turynie, a nie w Chicago. W przypadku awansu podróż będzie dużo krótsza, nie będziemy też zmieniać stref czasowych - wymienia Belg zalety przeniesienia finałów VNL do Europy. Dziękuje też członkowi zarządu PZPS Pawłowi Papkemu, który powiedział, że w Lidze Narodów może rotować składem wedle uznania, a jeśli w związku z tym będzie trzeba zapłacić karę finansową, związek ją zapłaci.
- To bardzo miłe, co powiedział pan Papke i dziękuję za ten wyraz poparcia - mówi. Zwraca jednak uwagę również na inny aspekt, chyba po raz pierwszy od kiedy jest selekcjonerem kadry Polski. Na aspekt finansowy.
- Trzeba pamiętać, że w tych rozgrywkach do zgarnięcia są całkiem wysokie nagrody (milion dolarów za zwycięstwo, pół miliona za drugie miejsce, 300 tysięcy za trzecie - przyp. WP SportoweFakty). Nie mogę powiedzieć zawodnikom, że odpuszczamy walkę o te premie, że nas one nie interesują. Siatkarze i trenerzy siatkówki nie są tak bogaci, by machnąć ręką na takie pieniądze. Zawodnicy nie grają w kadrze dla pieniędzy, ale muszą też zarabiać na życie. Zatem jeśli awansujemy, będę musiał zabrać do Turynu silny zespół - podkreślił.
Czytaj także:
Liga Narodów. Ogłoszono zmiany dotyczące składów. Vital Heynen powinien być zadowolony
PlusLiga. Vital Heynen apeluje o skrócenie sezonu. Jest odpowiedź Pawła Zagumnego
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)