PlusLiga. ZAKSA kontynuuje pościg za liderem. Mistrzowie Polski nie dali szans GKS-owi Katowice

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie składają broni w walce o pierwszą pozycję po rundzie zasadniczej. W środę podopieczni Nikoli Grbicia pokonali bez straty seta GKS Katowice i przynajmniej na kilka godzin objęli przodownictwo w tabeli.

Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie składają broni w walce o pierwszą pozycję po rundzie zasadniczej. Niespodziewana porażka PGE Skry Bełchatów z Jastrzębskim Węglem i komplet punktów wywalczony przez graczy Nikoli Grbicia w Katowicach sprawił, że mistrzowie Polski mogą na dobre skupić się na walce o pozycję lidera, ich przewaga nad trzecim zespołem wzrosła bowiem do ośmiu punktów.

Gospodarze rozpoczęli bez respektu dla rywali. Dobrze radził sobie Jan Firlej, który od początku sezonu jest pewnym punktem swojej ekipy. Nie zawodzili także Jakub Jarosz, powoli wracający do wysokiej formy i Kamil Kwasowski. Mimo to przez większość seta inicjatywę posiadali przyjezdni. Mistrzowie Polski grali jednak bardzo nierówno. Kędzierzynianie kilkakrotnie odskakiwali po zagrywkach Łukasza Wiśniewskiego, aby za chwilę roztrwonić całą przewagę. Ostatecznie jednak zeszli z parkietu z tarczą. Duża w tym zasługa środkowych, którzy nie zawiedli w kluczowym momencie i Kamila Semeniuka. Miejscowym do pełni szczęścia zabrakło skuteczności Rafała Szymury.

W drugim secie przebudzili się Aleksander Śliwka i Arpad Baroti, ale dopiero seria atomowych zagrywek w wykonaniu Kamila Semeniuk pozwoliła przyjezdnym odskoczyć na kilka punktów. Poza tym, efektownej siatkówki kibice oglądali niewiele. Obie ekipy myliły się na potęgę w ataku i polu zagrywki. Zawodził Jakub Jarosz, czytelnie rozgrywał Jan Firlej. W dalszym ciągu problemy z wejściem w mecz miał Rafał Szymura. Mistrzowie Polski raz wypracowanej przewagi nie oddali już do końca partii. Katowiczan nieco ożywiło pojawienie się na boisku Adriana Buchowskiego. Doświadczony przyjmujący nie uchronił jednak swojej ekipy przed porażką.

ZOBACZ WIDEO: Duda niemal wsiadł do bolidu F1. Zobacz jak Kubica prezentuje mu maszynę Alfy Romeo

Siatkarze GKS-u byli kompletnie bezradni w starciu z mistrzem Polski. Goście otworzyli seta prowadzeniem 9:1, wysłając rywalom jasny sygnał, że nie zamierzają przedłużać środowego spotkania. Na nic zdały się kolejne zmiany dokonywane przez Dariusza Daszkiewicza. Przyjezdni grali na wielkim luzie, kontrolując bezpieczną przewagę. Benjamin Toniutti bawił się z rywalami, rozrzucając katowicki blok, a Arpad Baroti kończył kolejne akcje. Katowiczanie do końca walczyli bardzo ambitnie, jednak strat z początku seta nie byli w stanie zniwelować.

GKS KatowiceGrupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 20:25, 20:25)

GKS: Firlej, Jarosz, Zniszczoł, Nowakowski, Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Musiał, Fijałek, Buchowski, Gregorowicz;

ZAKSA: Toniutti, Wiśniewski, Śliwka, Semeniuk, Baroti, Smith, Zatorski (libero) oraz Stępień, Grygiel.

MVP: Łukasz Wiśniewski (ZAKSA)
Czytaj także:
PlusLiga. PGE Skra - Jastrzębski Węgiel: hit, który nie rozwinął nawet skrzydeł. Pewne trzysetowe zwycięstwo gości
Plusliga 2020: PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 0:3 (galeria)

Komentarze (0)