[b]
[/b]Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak wygląda sytuacja w twoim klubie po zawieszeniu rozgrywek Serie A?
Bartosz Bednorz, siatkarz Leo Shoes Modena i reprezentacji Polski: - Nie mamy przed sobą żadnych spotkań, to trochę zmienia nasze życie. Kilka dni temu jeszcze normalnie trenowaliśmy, ale teraz nasza zajęcia zostały zawieszone co najmniej do 25 marca. Do tego momentu powinna zapaść decyzja co dalej z sezonem 2019/2020.
Jak żyje się teraz w Modenie?
Sytuacja nie jest zbyt dobra i póki co się nie poprawia, liczba zarażonych koronawirusem stale wzrasta, ale rząd wprowadził restrykcyjne środki dopiero trzy dni temu (od 10 marca zamknięte są granice, a podróżować poza miejsce zamieszkania można tylko jeśli ma się odpowiednie pozwolenie. Od 12 marca zamknięte są wszystkie sklepy, punkty usługowe, bary i restauracje. Nie dotyczy to jedynie sklepów w żywnością, artykułami pierwszej potrzeby oraz aptek - przy. WP SportoweFakty), więc trzeba trochę poczekać, zanim przyniosą one efekty.
Już wcześniej ludzie zaczęli trochę panikować. Po informacji o zamknięciu granic niektórzy zachowują się tak, jakby za chwilę miało zabraknąć jedzenia, choć przecież zamknięcie granicy nie oznacza zamknięcia transportu żywności. To trochę szalone, ale też zrozumiałe. Ja nie mam we Włoszech rodziny do wykarmienia, inni mają i muszą o niej myśleć.
Z Włoch docierają do nas zdjęcia kilometrowych kolejek przed supermarketami. Musiałeś już w takiej stać?
Nie, byłem w czwartek w sklepie i kolejki nie było wcale. Czekać na wejście też nie musiałem. Może dlatego, że poszedłem do jednego z największych centrów handlowych w Modenie. Wszystkie sklepy są tam pozamykane, ale strefa z produktami spożywczymi nie. W mniejszych sklepach zdarza się, że wpuszczają ludzi pojedynczo, bo w środku jest tłok. Na moich zakupach było normalnie, nikt się nie pchał, każdy spokojnie robił zakupy, dostałem wszystko, czego potrzebowałem. Natomiast widok był trochę inny, niż zazwyczaj w takim miejscu. Wszyscy w maseczkach, w rękawiczkach, w kolejkach stoją metr od siebie. Może wygląda to dziwnie, ale moim zdaniem tak należy robić, żeby zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa.
Na Instagramie widziałem, że ty też robiłeś zakupy w maseczce. Jej noszenie zalecił wam klubowy lekarz?
Sam ją sobie zaleciłem. Zawsze poważnie podchodzę do spraw związanych z moim zdrowiem. Uważam, że chodząc w maseczce jestem bezpieczniejszy. Jeszcze zanim we Włoszech sytuacja eskalowała kupiliśmy w Polsce porządne specjalistyczne maski, dostosowane do potrzeb sportowców. Można w nich biegać, piłkarze mogą w nich rozgrywać mecze. Udało się nam dostać jedne z ostatnich sztuk, teraz się przydają. Zdrowie jest teraz najważniejsze.
Boisz się zachorowania?
Muszę przyznać, że statystyki przerażają. Każdego dnia liczba zachorowań i śmiertelnych przypadków rośnie. Już teraz jest ona niesamowita. Wydaje mi się jednak, że media niepotrzebnie napędzają strach przed chorobą, nakręcają panikę. Okej, to nie jest zwykła grypa i musimy zdać sobie z tego sprawę. Nie można jednak oszaleć. Wystarczy, że ktoś kaszlnie czy się zakrztusi i już ludzie wokół niego robią się nerwowi. Uważam, że wirusa nie można bagatelizować, ale trzeba zachować spokój. I ja staram się tak postępować. Przestrzegam prostych zasad, które zapobiegają zarażeniu.
Jakie macie w tej sprawie zalecenia od klubu?
Nasz sztab medyczny powiedział nam, jakie są objawy tej choroby, jak ona przebiega i co zrobić, żeby się nie zarazić. Mamy ograniczać kontakty z innymi ludźmi oraz często myć ręce. Banalne, proste środki, ale trzeba o nich pamiętać.
Dwaj twoi amerykańscy koledzy z zespołu, Matt Anderson i Micah Christenson, po zawieszeniu waszych treningów postanowili wrócić do Stanów Zjednoczonych. Sam nie myślałeś o tym, żeby przyjechać do Polski, skoro i tak nie trenujecie?
Uznałem, że będzie dla mnie lepiej, jeśli zostanę. Gdybym wrócił, musiałbym w Polsce przejść kwarantannę. A tu mam przynajmniej spokój i dobrą pogodę, codziennie jest około 20 stopni. Wątpię, żeby po 3 kwietnia wznowili Serie A, ale jeśli do tego dojdzie, lepiej być na miejscu. A do tego czasu unikać podróży i siedzenia w samolocie z ludźmi, którzy mogą być zarażeni. Zresztą większość lotów i tak odwołano, więc zorganizowanie powrotu do Polski byłoby dość trudne.
Wiesz, jak wygląda sytuacja we włoskich szpitalach?
Są przepełnione. Nie ma możliwości zajęcia się osobami, które nie mają koronawirusa, a pomocy potrzebują z innych powodów. To, co się dzieje, to pewnego rodzaju kataklizm. Każdy z nas powinien z nim walczyć, zachowując zasady bezpieczeństwa. Trzeba ograniczyć swoją aktywność do niezbędnego minimum, żeby chronić siebie i innych.
Ty tak robisz?
Tak. Skończyły się wizyty w restauracjach, wypady do centrum, spacery w parkach. Teraz zostaje gotowanie w domu, a moje życie ogranicza się do siedzenia w mieszkaniu.
Jeśli wznowicie zajęcia po co najmniej dwóch tygodniach bez treningów, będziecie musieli chyba rozpoczynać przygotowania do pozostałej części sezonu praktycznie od zera.
Zgadza się. Muszę przyznać, że minęło dopiero kilka dni, a mi już ciężko jest usiedzieć w miejscu i już naprawdę nie wiem co mam ze sobą zrobić. Uznałem, że zmuszę się jeszcze trochę do odpoczynku, dam organizmowi się zregenerować, ale za kilka dni zacznę treningi w domu. Formy siatkarskiej bez zajęć z piłkami utrzymać nie jestem w stanie, ale formę fizyczną postaram się zachować na przyzwoitym poziomie.
Jesteś przygotowany do domowych treningów? Masz na czym ćwiczyć?
Tak, zawsze mam w domu sprzęt do ćwiczeń i do regeneracji.
We Włoszech zamknięte są szkoły, przedszkola, instytucje publiczne i miejsca kultury. W środę o ich zamknięciu w Polsce poinformował premier Mateusz Morawiecki.
Bardzo dobra decyzja. W większych grupach wirusowi łatwiej się rozprzestrzeniać, dlatego dobrze się stało, że w Polsce odwołano imprezy masowe i zawieszono funkcjonowanie szkół.
Widząc, że Polacy zareagowali szybciej, niż Włosi, pewnie mniej się martwisz o rodzinę w kraju?
Martwię się o nią każdego dnia, ale tak, cieszę się, że mimo tak małej w porównaniu do Włoch liczby osób zarażonych podjęto takie same środki zapobiegawcze. Oby dzięki temu udało się w Polsce szybko zatrzymać wirusa.
Myślisz, że po 3 kwietnia uda się dokończyć rozgrywki Serie A?
Trudno ocenić. Może się uda, choć pewnie przy pustych trybunach, co byłoby przykre. We Włoszech kibice żyją siatkówką, atmosfera na meczach jest fantastyczna. Nie wyobrażam sobie, zresztą nie tylko ja, by dograć sezon bez kibiców, ale może to być konieczne. Sytuacja we Włoszech może się też rozwinąć tak, że rozgrywki trzeba będzie zakończyć.
W piątek zadecydowano o przełożeniu Siatkarskiej Ligi Narodów na jesień, po Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. To jednak zwiększa szansę na dokończenie rozgrywek ligowych w maju, nawet w czerwcu.
Być może. Trudno jest mi cokolwiek przewidzieć, bo sytuacja w ostatnich dniach szybko się zmienia i może się zmienić jeszcze wiele razy. Co do samego przełożenia Ligi Narodów, po tym, co się wydarzyło, nic mnie już nie zaskoczy. Imprezy sportowe są przekładane i odwoływane ze względu na zdrowie i bezpieczeństwo nas wszystkich. Bardzo dobrze, że zapadają takie decyzje. Mam nadzieję, że dzięki temu uda się ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa i liczba osób zarażonych będzie spadać.
Jesteś w kontakcie z innymi polskimi zawodnikami we Włoszech?
Tak, jestem w stałym kontakcie z Mateuszem Bieńkiem i Bartkiem Kurkiem. Czekamy na rozwój wydarzeń. Jeżeli zapadnie decyzja o zakończeniu sezonu, będziemy się zastanawiać nad tym, jak razem bezpiecznie wrócić do Polski.
Jakie masz plany na najbliższe dni?
Do niedawna to było hala, dom, hala, dom. Teraz jest już tylko dom. Netflix, książka, konsola, ciągłe rozmowy z rodziną i dziewczyną.
Czytaj także:
Media: UEFA przerywa przygotowania do Euro 2020
Koronawirus we Włoszech. Vital Heynen: Da się odczuć ogromny niepokój