Koronawirus. Zuzanna Górecka nagle znalazła się w samym ognisku epidemii. "Wszystko zamarło"

- Po mieście jeździ dużo policji i karetek, a na ulicach jest pusto. Nie możemy opuszczać miasta. Wszystko zamarło - mówi Zuzanna Górecka, siatkarka Igor Gorgonzola Novara i reprezentantka Polski.

Piotr Woźniak
Piotr Woźniak
Zuzanna Górecka WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Zuzanna Górecka
Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Znalazła się pani niemal w samym środku ogniska epidemii we Włoszech. Jakie środki ostrożności podejmuje pani i koleżanki z zespołu, aby pozostać zdrowym?

Zuzanna Górecka, przyjmująca Igor Gorgonzola Novara: Musimy uważać na siebie i innych. Chodzimy w maskach i rękawiczkach. Sytuacja w Piemoncie w ciągu ostatnich dni trochę się pogorszyła, więc mamy być przygotowane na wszystko.

Perspektywa dokończenia rozgrywek w Serie A czy europejskich pucharach zdaje się oddalać i schodzić na drugi plan...

Na razie oficjalne informacje są takie, że od 3 kwietnia mamy zacząć grać, chociaż nie wydaje mi się, aby tak się stało.

Jak zmieniło się życie codzienne na ulicach takiego miasta jak Novara?

To, co mamy za oknami, w ogóle nie wygląda jak Italia! Kiedy pierwszy raz przyjechałam do Włoch i spotkałam się z tym gwarem, tłumem ludzi w restauracjach - to był dla mnie szok. Teraz wszystko jest pozamykane, a ludzie siedzą w domach. Wszystko zamarło.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Włochy były jednym z pierwszych krajów, który nowy koronawirus dotknął w takim stopniu. Czy wszyscy podporządkowali się zaleceniom władz?

Włosi są krajem trochę nonszalanckim, ale w obliczu tragedii zrozumieli, o co toczy się walka. Mam nadzieję, że Polacy wykażą się odpowiedzialnością i będą w tym czasie słuchali mądrzejszych od siebie. Musimy zdać sobie sprawę, że nikt z nas nie jest najmądrzejszy i trzeba stosować się do zasad. Nie rozumiem ludzi, którzy nie mogą się pogodzić z tym, że muszą dwa tygodnie spędzić w domu.

Niepokojące wiadomości ze świata sprawiły, że Polacy ostatnio dość tłumnie udali się do sklepów. Jak wygląda to we Włoszech, gdzie ten pierwszy "szturm" na sklepy mieszkańcy przypuścili kilka tygodni wcześniej?

Ostatnio nie byłam w sklepie, więc nie wiem. Ale przejeżdżałam obok i na parkingu nie było samochodów, dlatego wydaje mi się, że było pusto. Czytałam, że od piątku na kilka dni sklepy mają być pozamykane.

Co się zmieniło w pani codziennym życiu, odkąd włoski rząd podjął decyzję o utworzeniu tzw. "czerwonej strefy"?

Po mieście jeździ dużo policji i karetek, a na ulicach jest pusto. Nie możemy opuszczać miasta. To są chyba największe zmiany.

W Novarze już od poniedziałku obowiązują ograniczenia w poruszaniu się, a tym bardziej nie można opuszczać tych obszarów. Czy nie żałuje pani tego, że nie zdecydowała się opuścić kraju przed wprowadzeniem tych restrykcji?

Nie żałuję. Moi rodzice bardzo się o mnie martwią, ale to jest moja praca. Uważam, że nigdzie na świecie nie jest teraz bezpiecznie. W Polsce też dzieje się to samo co we Włoszech, choć póki co tych przypadków jest mniej.

Zobacz również:
Siatkówka. Koronawirus wstrzymał rozgrywki w Polsce. Szczere słowa Dariusza Gadomskiego. "Nie mogliśmy zrobić inaczej"
Koronawirus może zatrzymać transfer Michała Kubiaka. Nici z gry w Serie A?

Czy rozgrywki we Włoszech zostaną wznowione jeszcze w obecnym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×