Koronawirus. Malwina Smarzek-Godek staje do walki. "Potrzebna jest każda pomoc"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

- Jestem w europejskim "epicentrum" koronawirusa i widzę, jak ludzie jednoczą się w walce z chorobą. Też chcę pomóc - mówi Malwina Smarzek-Godek. Polska siatkarka rozpoczęła licytację swoich trzech reprezentacyjnych koszulek oraz piłki z autografem.

- Jestem w europejskim "epicentrum" koronawirusa. Widzę, jak mieszkańcy miasta jednoczą się, żeby pomóc tutejszym szpitalom. Skala pomocy jest ogromna, ale skala problemu gigantyczna - opowiada nam reprezentantka Polski.

Smarzek-Godek przebywa obecnie w Bergamo, mieście uważanym za dotknięte zarazą najmocniej w Europie. Można to zobaczyć choćby w reportażu telewizji Sky z tamtejszego Szpitala imienia Papieża Jana XXIII. Ogromna, nowoczesna placówka, nie jest w stanie pomóc wszystkim zainfekowanym, choć ma 500 łóżek przeznaczonych tylko dla nich. Przywożeni są do niej ludzie z całej prowincji Bergamo, w której według nieoficjalnych danych wirus zabił już ponad 600 osób. - Pracownicy toczą tutaj wojnę. I przegrywają - mówi w reportażu dziennikarz Sky.

W odwróceniu losów tej wojny starają się pomóc całe Włochy, wspierając szpitale w Bergamo darami i wpłacając pieniądze potrzebne na zakup sprzętu, leków, środków ochrony dla personelu. 23-letnia siatkarka z Łasku też chce służyć w tej armii. I dołącza do jej polskiego batalionu.

- Też chcę pomóc. Wiem, że sytuacja w Polsce nie jest jeszcze tak zła jak tutaj, ale trzeba zdać sobie sprawę, że zagrożenie jest duże, a zachorowań na pewno będzie więcej. Potrzebna jest każda pomoc. Wierzę, że za sprawą zebranych przez nas wspólnie pieniędzy polska służba zdrowia szybciej i skuteczniej zwalczy epidemię - zaznacza atakująca Zanetti Bergamo. Dlatego umieściła w sieci ogłoszenie.

"W walce przeciwko COVID-19 gramy wszyscy w jednej drużynie. Chciałabym dołączyć się do licytacji charytatywnych na rzecz wyznaczonych szpitali, pomagając w walce z koronawirusem. Wystawiam do walki koszulkę reprezentacji Polski z autografem, w której występowałam w Reprezentacji w 2019 r. oraz piłkę marki hummel z autografem" - napisała liderka naszej drużyny narodowej w poście zamieszczonym na Instagramie.
Licytacja potrwa do 28 marca. Zwycięzcy - trzy osoby, które w komentarzach pod postem zadeklarują najwyższe kwoty - otrzymają trykoty Smarzek-Godek po udokumentowaniu wpłaty na Ogólnopolską zbiórkę na walkę z COVID-19, prowadzoną na stronie Siepomaga.pl (LINK).

Wsparło ją już ponad 200 tysięcy osób, które wpłaciło w sumie blisko 14 milionów złotych. Dodatkowe 5 milionów, zebrane z przekazanego jej 1 procenta podatku, dołoży Fundacja Siepomaga. Pieniądze zostaną przeznaczone na wyposażenie medyczne dla szpitalnych oddziałów zakaźnych i wszystkich placówek medycznych zaangażowanych w walkę z pandemią.

Smarzek-Godek sytuację w swoim mieście określa jako dramatyczną. Z dnia na dzień robi się coraz gorzej. Na szczęście ona i jej mąż Przemek czują się dobrze. Zgodnie z nakazem władz siedzą w domu i wychodzą tylko wtedy, gdy to konieczne.

- Od czasu do czasu wychodzimy tylko z psami, a w czasie tych spacerów nikogo nie spotykamy. W budynku, w którym mieszkamy, na szczęście też nikt do tej pory nie zachorował. "Marsjan", jak nazywamy lekarzy i ratowników medycznych przyjeżdżających po osoby zainfekowane, u nas nie było - opowiada rekordzistka reprezentacji Polski pod względem liczby punktów zdobytych w jednym meczu.

Ostatni mecz w Serie A siatkarek Smarzek-Godek rozegrała 16 lutego. Potem rozgrywki przerwano przynajmniej do 3 kwietnia. Decyzja o ich zakończeniu lub kontynuowaniu ma zapaść 23 marca.

- Z tego, co wiem, większość klubów jest za tym, żeby zakończyć Serie A siatkarek i siatkarzy. Według mnie w tym sezonie nie będziemy już grać. Jako sportowcy chcielibyśmy wznowić treningi, ale oczywiście zdajemy sobie sprawę, że są teraz rzeczy o wiele ważniejsze - podkreśla Polka.

Jeśli sezon zostanie zakończony, Smarzek-Godek i jej mąż będą musieli opracować plan powrotu do Polski. A to wcale nie będzie łatwe. - Po pierwsze podróż będzie długa i trudna. Po drugie moje mieszkanie jest teraz wynajęte. Zawsze kiedy z mężem wracamy, zatrzymujemy się u moich rodziców, którzy mają duży dom. Teraz nie możemy, bo musielibyśmy najpierw przejść dwutygodniową kwarantannę. A w miejscu wyznaczonym przez rząd nie chcemy jej przechodzić.

- Do tego mamy we Włoszech bardzo dużo rzeczy. Przywieźliśmy je busem zorganizowanym przez firmę, która wspiera mnie wizerunkowo. A przecież teraz taki bus do Bergamo nie przyjedzie. Jest kilka osób, które mogą nam pomóc w powrocie, ale i tak będziemy musieli bardzo dużo rzeczy zostawić. Na razie nie wiemy jeszcze, co będzie dalej. Czekamy na decyzję w sprawie ligi - mówi atakująca reprezentacji Polski.

Swoimi własnymi problemami Smarzek-Godek zajmie się, gdy będzie już wiedziała, czy sezon się skończył. Na razie chce uzbierać jak największą kwotę dla polskiej służby zdrowia na walkę z koronawirusem.

- Dwa miesiące temu nie udało mi się wygrać dla Polski bitwy o igrzyska olimpijskie w Tokio, ale teraz mogę zdobyć chociaż kilka punkcików w o wiele ważniejszym meczu. Wszyscy możemy. I wszystkich do tego namawiam! - kończy liderka naszej drużyny narodowej.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo opublikowało specjalny film

Komentarze (3)
avatar
Marek Augustyniak
24.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No ta to ma gest,piłka i 3 koszulki, kobieto nie szalej tak bo zbankrutujesz!!!! 
avatar
Bydgoszczanin w Pradze
22.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Normalny człowiek bez zadęcia i piania w mediach społecznościowych na swój temat ,, PATRZCIE JAKA JESTEM WSPANIAŁA '' robi po prostu przelew na cel, który uważa za najbardziej istotny. Czytaj całość