PlusLiga. Adrian Buchowski: Anulowanie sezonu powinno być ostatnią opcją

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: zespół GKS-u Katowice
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: zespół GKS-u Katowice

- Cały nasz wysiłek poszedł na marne - mówi Adrian Buchowski o nieprzyznaniu medali w PlusLidze. Siatkarze GKS-u Katowice wystosowali list otwarty o tym, że mogą grać nawet za kilka miesięcy, byle tylko dograć sezon. Władze postanowiły inaczej.

W tym artykule dowiesz się o:

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Jako siatkarze GKS-u Katowice wystosowaliście list (czytaj więcej TUTAJ), w którym zapewniliście, że możecie grać nawet za kilka miesięcy bez dodatkowego wynagrodzenia. List skierowaliście do kibiców, mediów, działaczy oraz prezesów klubów. Już wiemy, że na tę propozycję zarząd nie przystał. Na jaki efekt liczyliście?

Adrian Buchowski, przyjmujący GKS-u Katowice: To nasza wewnętrzna decyzja, propozycja, pokazanie chęci. Nie chcieliśmy nikogo do niczego przekonywać. Wyraziliśmy chęć, że jesteśmy gotowi i wierzymy, że jesteśmy w stanie to zrobić. Emocji sportowych w najbliższych miesiącach będzie mało lub w ogóle. To nasza propozycja, każdy mógł odebrać to tak, jak uważa. My postanowiliśmy, że warto powiedzieć, co myślimy na ten temat.

Rada Nadzorcza PLS postanowiła jednak zakończyć rozgrywki Plusligi i nie przyznawać medali. Co pan o tym sądzi?

Decyzja jest jaka jest i musimy ja zaakceptować. Na pewno dobrze będzie wyciągnąć z tego wnioski żeby wiedzieć jak reagować w przyszłości. Wierzę że jak najszybciej uda się zażegnać sprawę wirusa, a kibice znów będą mogli oglądać siatkówkę. Myślę, że przyznanie miejsc według aktualnej tabeli było słuszne.

To chyba najgorsze rozwiązanie ze względu na... ambicje siatkarzy.

To ostatnia opcja, która powinna być brana pod uwagę. Po co by był cały ten sezon? Co innego, gdybyśmy rozegrali 5 czy 10 kolejek. Brakuje dwóch meczów do zamknięcia fazy zasadniczej. Przetasowań za wielkich nie mogłoby być, nikt nie wskoczy z 8. na 1. miejsce. Zostały po dwa spotkania. Na boisku zostawiliśmy mnóstwo zdrowia, serca i emocji. Wygląda to teraz tak, jakby cały nasz wysiłek poszedł na marne, choć ostatecznie - jak widać - zajęliśmy szóste miejsce.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Opcja przyznania medali za dotychczasowe mecze byłaby satysfakcjonująca?

Po to się gra, żeby w play-offach po prostu się sprawdzić. Prawda jest taka, że to w tej części sezonu decyduje przygotowanie, dyspozycja dnia, można teoretycznie z mocniejszym zwyciężyć. My pokazywaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać z faworytami, dlatego cały czas wierzyliśmy w swoją szansę. Wiedzieliśmy, że możemy coś fajnego ugrać na koniec sezonu.

W rozmowach z siatkarzami z innych klubów przeważała opcja czekania i dogrania sezonu czy niekoniecznie?

Mało się rozmawiało o tym, co my byśmy chcieli, bo niewiele od nas zależało. Większość zawodników byłaby w stanie coś takiego zaakceptować, jak zaczekanie na dobry moment na dogranie sezonu, tak wnioskuję z nieoficjalnych rozmów.

Jak sobie radzi pan z zachowaniem formy podczas przymusowej izolacji i brakiem treningów z zespołem? 

Postanowiłem zrobić domową siłownię. Jestem na etapie sprzątania i ogarniania miejsca pod ciężary. Na szczęście codziennie biegam, bo zainwestowałem w bieżnię. Wykonuję plany od trenera od przygotowania fizycznego. Trener wierzy, że to co wysyła, to wykonujemy. Ale tak jest, widać to zresztą nawet po social mediach. Nie możemy żyć bez sportu, a poza tym chcemy być w formie, bo nigdy nie wiadomo jaka będzie decyzja. Brakuje ruchu, więc niestety nie jest to komfortowe dla sportowców.

Jest pan sportowcem, osobą publiczną. Czuje pan teraz odpowiedzialność społeczną, żeby pokazywać, że zawodnicy respektują akcję #zostańwdomu?

Tak, to bardzo ważne. Słyszy się, że ktoś nie jest w grupie ryzyka, więc może sobie robić co chce. Prawda jest taka, że im szybciej dostosujemy się do zaleceń, które dostajemy, to szybciej ruszymy. Zostaną otwarte miejsca, w które lubimy chodzić i wszystko będzie funkcjonować normalnie.

Teraz zawodnicy niebędący kadrowiczami będą mieć pół roku przerwy. To niezbyt dobry scenariusz?

To byłaby bardzo nieprzyjemna sytuacja. Zostaną treningi indywidualne, a wszyscy już czujemy głód aktywności fizycznej i rywalizacji sportowej. Czasem jest tak, że niektórych rzeczy nie przeskoczymy. Zaakceptujemy decyzję, jaka ona nie będzie. Nasz pomysł jest taki i jeśli ktoś go weźmie pod uwagę, to będziemy po prostu wdzięczni.

Czytaj też: Koronawirus. Vital Heynen: Włosi zapłacili cenę za to, jakim są narodem (wywiad)

Źródło artykułu: