Odejście Dawida Konarskiego z Jastrzębskiego Węgla jest sporym zaskoczeniem. Jeszcze kilka tygodni temu wszystko wskazywało na to, że atakujący reprezentacji Polski podpisze nowy kontrakt z klubem.
Rozmowy trwały, były nawet ustalone wstępne warunki między stronami, ale ostatecznie do podpisania kontraktu nie doszło.
- Wszystko było już ustalone jeśli chodzi o kwestie finansowe, ale ostatni miesiąc sporo zmienił w kwestii budżetu klubu. Tamta oferta stała się nieaktualna, więc nie mogliśmy sfinalizować kontraktu na wcześniej uzgodnionych warunkach - mówi Konarski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Z mojej strony nie było możliwości, by zaakceptować nowe, bo różnica w wysokości kontraktu była znacząca. Rozstaliśmy się z Jastrzębskim Węglem w atmosferze ogólnego smutku, że nie udało się dojść do porozumienia. Niestety, ale kluby też cierpią na obecnej sytuacji - dodał atakujący.
Wszystko wskazuje na to, że Konarski w następnym sezonie będzie grał za granicą. W grę wchodzi kilka kierunków. Mało prawdopodobne, by reprezentant Polski znalazł klub w PlusLidze.
- Jest kilka klubów, które szukają atakującego, więc nie obawiam się, że będę musiał przedwcześnie zakończyć karierę. Na 99 procent będę grał za granicą. Ten jeden procent szans to polska liga - twierdzi siatkarz.
Czytaj także:
Pablo Crer chce zostać w Treflu Gdańsk, prezes Gadomski wyjaśnia sytuację
Transfery. PlusLiga. Artur Szalpuk odchodzi z PGE Skry. Może trafić do Rosji
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: druga miłość Garetha Bale'a