PlusLiga. Kluby interesowały się Marcinem Januszem, ale Trefl Gdańsk miał pierwszeństwo w negocjacjach (WYWIAD)

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Marcin Janusz
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Marcin Janusz

- Mogę potwierdzić, że doszło do rozmów z klubem z Warszawy. Inne również wyrażały zainteresowanie, ale to norma. Niektórzy po prostu podpytują lub chcą wiedzieć, jak wygląda sytuacja na rynku - mówi WP SportoweFakty Marcin Janusz z Trefla Gdańsk.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Zostaje pan w Treflu Gdańsk na kolejny sezon. Dlaczego zdecydował się pan kontynuować karierę w tym klubie?
Marcin Janusz, rozgrywający Trefla Gdańsk[/b]

: Dlatego, że tak naprawdę niczego mi w Treflu nie brakuje, począwszy od działań marketingowych do innych spraw w klubie. Drużyna w następnym sezonie ma być ciekawa i mocna. W zakończonych rozgrywkach osiągnęliśmy bardzo dobre wyniki, mamy świetnego trenera. To wszystko spowodowało, że nie chciałem odchodzić. Wcześniej na spokojnie przeanalizowałem swoją sytuację.

Czy rozmowy na temat przedłużenia kontraktu były trudne?

Rozmowy rozpoczęliśmy już w trakcie poprzedniego sezonu. Nie ukrywam, że pojawiły się też propozycje z innych klubów, jednak wszystko udało się fajnie załatwić w Gdańsku i bardzo się z tego cieszę. Od początku miałem zdanie, że jeśli dogadam się z Treflem, to będę chciał zostać. Świetnie czuję się w zespole Michała Winiarskiego, a ze strony klubu nie było żadnego problemu. Rozmowy zajęły nam kilkanaście dni, lecz później pojawiły się kłopoty z koronawirusem i trzeba było czekać na konkretne decyzje. Negocjacje przebiegły sprawnie.

Jeśli się nie mylę, to ma pan menadżera. To właśnie on prowadził negocjacje z gdańskim klubem?

To prawda, mam menadżera od takich spraw. Myślę, że zdecydowana większość zawodników w PlusLidze posiada menadżerów. Konsultujemy jednak wszystko na każdym kroku, ale to on rozmawiał z Treflem odnośnie moich warunków kontraktowych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Adrian Mierzejewski pokazał swój trening

Podpisał pan roczny kontrakt. Czy klub chciał zostawić pana na dłużej?

O to już trzeba pytać prezesa. Jeżeli chodzi o moją wolę, to zależało mi właśnie na rocznej umowie. Po roku nikt przecież nie wyklucza przedłużenia kontraktu i dalszej współpracy. Uważam, że na tym etapie kariery nie powinienem podpisywać zbyt długich kontraktów, bo mogłoby to mi trochę zaszkodzić. Dlatego walczyliśmy o roczną umowę i fajnie, że to się udało.

W poprzednim sezonie zrobił pan naprawdę wielki postęp. Głównym powodem była osoba trenera Michała Winiarskiego? Eksperci zgodnie uważali, że praktycznie zrównał się pan z najlepszymi rozgrywającymi w PlusLidze.

Rzeczywiście czułem, że zrobiłem ogromny postęp. Ciężko wskazać jedną przyczynę, dlaczego tak się stało. Osoba trenera z pewnością była jednym z najważniejszych czynników, bo nasza współpraca świetnie się układa. Złożyło się na to naprawdę dużo rzeczy. Fajnie został skompletowany skład, w którym każdy z nas - grających - czy też wchodzących z ławki - mógł wskoczyć na trochę wyższy poziom. Wykonywaliśmy bardzo dobrą pracę na treningach, co przełożyło się później na nasze występy.

Nie mieliśmy w klubie żadnych problemów. To oczywiste, że też miało znaczenie. Mogliśmy skupić się tylko na grze w siatkówkę i doskonaleniu umiejętności, a nie na innych sprawach. Uważam, że wiele małych czynników wpłynęło na dobrą grę. Szkoda tylko, że rozgrywki zakończono przedwcześnie, lecz nie było innego rozwiązania.

Z pana wypowiedzi wynika, że gdański klub jest idealnym miejscem do rozwoju.

Widać to po wszystkich zawodnikach. Trefl nie należy do najbogatszych klubów, dlatego ciężko jest zatrzymać siatkarzy, którzy jakoś bardzo się wyróżniają - dostają propozycje z bogatszego klubu i odchodzą, ale na przestrzeni lat widać, że to świetne miejsce do rozwoju. Uważam, że wspólnie możemy ugrać coś świetnego, nawet mimo troszkę mniejszego budżetu.

Było nas stać na to już w poprzednim sezonie. Byłoby ciekawie, gdyby doszło do rozegrania fazy play-off. Mogliśmy sprawić niespodziankę. Wiem, jak ma wyglądać nowy skład naszej drużyny. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej niż w zmaganiach 2019/20.

Piąte miejsce przed rozpoczęciem zmagań wziąłby pan w ciemno?

Zdecydowanie tak. Byliśmy dużą niewiadomą i nie tylko kibice mieli taki punkt widzenia. Podobnie wypowiadali się ludzie ze środowiska siatkarskiego. Nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, pojawiło się mnóstwo znaków zapytania. Wszystko jednak wyszło doskonale, bo zakończyliśmy sezon w czołówce tabeli. A w play-offach mogliśmy ugrać coś więcej.

Teraz znowu możecie być wielką niewiadomą. Szykuje się kolejna rewolucja. Policzyłem, że do zespołu dołączy około pięciu nowych zawodników.

To prawda, będzie dużo zmian. Rok temu startowaliśmy z tego samego poziomu i osiągnęliśmy świetny wynik - przede wszystkim zbudowaliśmy zgrany zespół i musimy zrobić wszystko, aby to powtórzyć. Zdaję sobie sprawę, że to trudne zadanie, bo dwa lata z rzędu takie niespodzianki nie zdarzają się zbyt często. Solidnie popracujemy nad dobrymi rezultatami.

Będzie trudniej, bo kilka innych drużyn się wzmocniło. PlusLiga będzie mocniejsza, ale zawodników powinno to cieszyć. Jak zawieszać sobie poprzeczkę, to jak najwyżej.

Z tego co wiem, to poziom PlusLigi rzeczywiście będzie wyższy niż miało to miejsce w poprzednich latach. Życie jednak już pokazało, że niektóre drużyny zawodziły, a na papierze wyglądały na bardzo mocne. My skupiamy się tylko na sobie, chcemy mieć dobrą atmosferę i jak najlepsze wyniki. Czy to zadziała? Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas. Jak ktoś ma znane nazwiska, to nie znaczy, że zawsze będzie wygrywał.

Następny sezon będzie dla pana już trzecim w barwach Trefla Gdańsk. Siatkarze często zmieniają kluby, a pan jest przykładem zawodnika, który bardziej przywiązuje się do pracodawcy.

Po prostu jestem zdania, że jeśli jest mi gdzieś dobrze, to po co zmieniać pracodawcę? W Gdańsku wszystko mi pasuje, czuję, że się rozwijam i klub robi wszystko, żeby nie stać w miejscu, tylko cały czas iść do przodu. Z roku na rok ma być lepiej. Wymienione przeze mnie warunki zostały spełnione, więc nie byłem chętny na wprowadzanie zmian. Już przed rozpoczęciem rozmów z Treflem postawiłem sprawę jasno - to dla mnie pierwsza opcja. Poza tym zmiana klubu wiąże się z ryzykiem, niczego nie można być pewnym. A gdański ośrodek jest stabilny.

Czyli nie szuka pan większych pieniędzy w innych klubach.

To troszkę bardziej skomplikowane, aczkolwiek należę do zawodników, którzy mocniej przywiązują się do danego miejsca. W obecnym klubie dobrze mnie traktują i podoba mi się wiele innych rzeczy.

Będzie pan zawodnikiem z prawie najdłuższym stażem w drużynie. Wojciech Grzyb zakończył karierę, więc trener wybierze kapitana. Wiadomo już coś w tym temacie i czy chciałby pan nim zostać?

Nic jeszcze nie wiemy. Dzieli nas tydzień od pierwszego spotkania. Ciężko jest mi w ogóle wypowiadać się na ten temat. Może będę miał prawie najdłuższy staż w zespole, jednak na pewno nie będę najstarszy. Kapitan to kwestia do ustalenia przez naszego szkoleniowca. Ja o tym wcale nie myślę.

Kluby chętnie widziałyby pana w swoich szeregach. Mówiło się m.in. o zainteresowaniu Andrei Anastasiego i poważnej ofercie z VERVY Warszawa Orlen Paliwa.

Mogę potwierdzić, że doszło do rozmów z klubem z Warszawy. Takich rozmów w Polsce jest jednak bardzo dużo. Dobrze wspominam współpracę z trenerem Anastasim i nie zmienia tego fakt, że akurat wtedy miałem trochę słabszy sezon. Rozmawialiśmy, ale od rozmów do podpisania kontraktu jest bardzo długa droga. Miałem sporo takich kontaktów, jednak jest to na porządku dziennym. Inne kluby występujące w PlusLidze również wyrażały zainteresowanie, ale to norma. Niektórzy po prostu podpytują lub chcą wiedzieć, jak wygląda sytuacja na rynku.

Polscy siatkarze w różnym wieku decydują się na wyjazd za granicę. Miał pan też taką możliwość - teraz i w przeszłości?

Konkretnej oferty nie miałem, ale pojawiło się jakieś zainteresowanie. Stwierdziłem, że PlusLiga ma wszystko i niczego mi w niej nie brakuje. Powtarzają to przecież zawodnicy, którzy przyjeżdżają do Polski z innych krajów. Owszem, nie miałem jeszcze możliwości gry w ligach zagranicznych, jednak świetnie się czuję u nas. Widać to zresztą po rozgrywkach międzynarodowych. Pragnę wspomnieć o turnieju w Chicago, gdzie pojechaliśmy siatkarzami bez praktycznie żadnego obycia reprezentacyjnego, głównie bazując na zawodnikach z PlusLigi i nie odstawaliśmy. W Polsce jesteśmy świetnie przygotowani do gry na najwyższym poziomie, a poza tym jestem Polakiem. Nie widziałem powodu, żeby wyjeżdżać.

Ale w sporcie raczej nie mówi się słowa "nigdy".

Dokładnie. W sporcie wszystko może się wydarzyć, jednak jak na razie oferty z Polski pozwoliły mi wybrać klub z naszego kraju.

Jakie ma pan plany na najbliższe tygodnie?

Pozostajemy w stałym kontakcie z naszym trenerem od przygotowania fizycznego i każdy przygotowuje się indywidualnie w domu do... przygotowań. Za tydzień spotykamy się, będziemy mieli robione testy, a następnie dostaniemy sprecyzowany plan na kolejny miesiąc. Dopiero później przyjdzie czas na przedsezonowe przygotowania. Mamy wolne, ale dla nas jest to czas na jeszcze większą pracę, żeby w trakcie sezonu unikać kontuzji.

Znajduje się pan teraz w Gdańsku?

Akurat pojechałem do rodziców - do Nowego Sącza - ale za tydzień wracam. W Gdańsku mieszkam razem ze swoją narzeczoną. Od kilku lat jeździ ze mną, z roku na rok się nie rozstajemy.

Zobacz takżeSiatkówka. Gwiazdy przegrały walkę z Bartoszem Krzyśkiem o angaż w Korei. "Mieli lepsze CV niż ja" (WYWIAD)
Zobacz takżePlusLiga. Oficjalnie: duet rozgrywających zostaje w Treflu Gdańsk. Marcin Janusz i Łukasz Kozub przedłużyli umowy

Źródło artykułu: