Siatkówka. Polska - Czechy: co wiemy po pierwszym meczu w Wałbrzychu?
Mecz z 19. drużyną rankingu CEV miał wyłącznie charakter szkoleniowy. Dlatego też większość obserwatorów skupiła się na historycznym wymiarze tego wydarzenia i jego ogólnym anturażu. Spróbujmy jednak przeanalizować samą grę Polek w tym spotkaniu.
Wśród przyjmujących na wyróżnienie zasłużyła zdecydowanie Zuzanna Górecka. Jej dyspozycja po sezonie spędzonym we włoskiej Novarze, gdzie nie miała zbyt wielu okazji do gry, mogła być małym znakiem zapytania. Młoda przyjmująca pokazała jednak, że nadal jest bardzo dynamiczna, imponować mogły szczególnie jej ataki z drugiej linii w pierwszym secie, gdzie "wykręciła" blisko 70 procent efektywności ataku. Również "in plus" należy zapisać występ Moniki Fedusio. Druga z nowych przyjmujących Grot Budowlanych Łódź pojawiła się na parkiecie w czwartym secie i w swoim stylu, technicznymi kiwkami z wykorzystaniem rąk blokujących, zdobyła kilka kluczowych punktów. Dzięki nim w końcówce tej partii oglądaliśmy walkę na przewagi.
Osobny akapit należy się środkowym reprezentacji Polski. Wszystkie trzy, które miały okazję wystąpić w pierwszym meczu sparingowym w Wałbrzychu debiutowały w biało-czerwonych barwach. Okazję na zaprezentowanie się w dłuższym wymiarze czasu otrzymały Weronika Centka oraz Marta Ziółkowska. Według statystyk bydgoszczanka okazała się nieznacznie pewniejszym ogniwem zespołu, sześciokrotnie blokując rywalki i podwyższając konto reprezentacji Polski o 11 "oczek". Solidnie zaprezentowały się także Maria Stenzel i Julia Nowicka, którym nie przytrafiły się właściwie żadne rażące błędy, ale do gry na wysokim poziomie tych siatkarek jesteśmy już chyba przyzwyczajeni.
Zobacz również:
Siatkówka. Debiutantka, której stres się nie ima. Ziółkowska: Nie miałam wrażenia, że jestem "obserwowana"
Siatkówka. Nowy król plaży w Spale. Z tytułem rozstał się Bartosz Kurek