Final Six LŚ: Ostatnia szansa Argentyńczyków - przed 3. dniem rywalizacji finałowej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

American dream się nie spełni. Druga porażka w turnieju finałowym z drużyną Rosji aż 0:3 zadecydowała o tym, że podopieczni Alana Knipe nie obronią tytułu zdobytego przed rokiem. Tym samym z grupy E do półfinału awansują Serbowie oraz Rosjanie. Trzeci dzień rywalizacji zadecyduje jedynie o kolejności w grupie. Z kolei w drugim zestawieniu ekip nic nie jest jeszcze jasne. Argentyńczycy będą mieli bowiem szansę na rehabilitację w meczu z arcytrudnym rywalem - teamem Canarinhos.

W tym artykule dowiesz się o:

O prymat w grupie E

W piątkowej konfrontacji grupy E zmierzą się ze sobą reprezentacje Rosji oraz Serbii. Będzie to poniekąd spotkanie prestiżowe, ponieważ zadecyduje tylko i wyłącznie o tym, która z ekip zajmie pierwszą lokatę w zestawieniu. Jednak jak wszyscy wiedzą - pierwsze miejsce gwarantuje coś jeszcze. Daje ono swego rodzaju komfort, gdyż pozwala spotkać się w półfinale z teoretycznie słabszym zespołem z grupy przeciwnej.

Dodatkowym smaczkiem może być fakt, iż do walki po raz drugi w turnieju finałowym staną gospodarze. Jak zdążyli już z pewnością wszyscy zauważyć, podopiecznych Igora Kolakovica wspiera żywiołowa, kibicująca na wzór japoński - z charakterystycznymi dmuchanymi pałeczkami - publiczność. Będzie ona na pewno bardzo pomocna w pojedynku, który mimo wszystko ma spore znaczenie dla rozwoju wypadków w dalszej rywalizacji Final Six.

Warto przypomnieć, że Serbowie to zwycięzcy grupy B, w której występowali także Argentyńczycy, Francuzi oraz Koreańczycy. Mimo że gospodarze turnieju finałowego mają zapewniony udział w Final Six "z urzędu", siatkarze Kolakovica bardzo dobrze zaprezentowali się w fazie zasadniczej, wygrywając swoją grupę. Pomogła im w tym młodość z domieszką rutyny, jaka wkradała się w ich boiskowe poczynania mniej więcej od drugiej połowy fazy grupowej, kiedy to do składu Plavi coraz częściej dołączali najbardziej doświadczeni zawodnicy. Jak na razie Serbowie rozegrali w Final Six tylko jedną potyczkę. W bardzo dobrym stylu pokonali najsłabszych chyba w turnieju finałowym Amerykanów w stosunku 3:0. Świetne zawody rozegrał wówczas powracający na największe imprezy sezonu do kadry Nikola Grbić. Tym razem może być ponownie kluczową postacią w zespole. Wspomagany przez najlepiej punktującego w meczu siatkarza - Ivana Mijilkovica - powinien być dla Rosjan ciężką "zaporą" do złamania.

Podobną historię w tegorocznej edycji Ligi Światowej ma Sborna, która mimo że nie wygrała swojej grupy (musiała uznać wyższość fantastycznych Kubańczyków), dobrze się w niej zaprezentowała. Ma również za sobą równie udaną potyczkę z podopiecznymi Alana Knipe. Wprawdzie wygrana Rosjan nie była już tak bezdyskusyjna, lecz Amerykanie i tak nie zdołali ugrać choćby partii. Po mecz trener Sbornej Daniele Bagnoli miał dodatkowo pewne pretensje do swoich zawodników, którzy jego zdaniem nie zagrali najlepiej pod względem technicznym. Jeśli więc nasi wschodni sąsiedzi marzą o wyjściu z grupy E z dwoma zwycięstwami, muszą poprawić swoją grę, gdyż silni Serbowie dysponują wyśmienitą techniką.

Czy Argentyna przeciwstawi się siatkarskiemu gigantowi?

Rywalizacja w grupie F może być nieco bardziej interesująca dla postronnego sympatyka siatkówki, bowiem nic nie jest w niej jeszcze przesądzone. Szanse na awans do półfinału mają jeszcze wszystkie teamy, choć za sprawą dość nieszczęśliwie przegranego pojedynku z reprezentantami Kuby, podopieczni Javiera Webera wydają się być najbardziej oddaleni od tego celu.

Na chwilę obecną po jednym zwycięstwie na swoim koncie zapisały Brazylia oraz Kuba. Jeśli więc w piątek szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechyliliby Argentyńczycy, tabela grupy F mogłaby się wywrócić niemalże do góry nogami. Trzeba jednak pamiętać, z kim przyjdzie im się zmierzyć o godz. 17:30. Po drugiej stronie siatki staną typowani na faworytów turnieju, zresztą tak jak i każdej innej imprezy światowej rangi, Brazylijczycy. Canarinhos wygrali przecież dzień wcześniej z Kubańczykami, z którymi pierwszego dnia rywalizacji przegrali Argentyńczycy. Wprawdzie każdy kolejny mecz to inna "bajka", lecz o wiktorię w potyczce z wyśmienitym teamem Canarinhos może być naprawdę trudno.

Jak na razie Argentyna prezentuje się w turnieju dość nerwowo. Jej zawodnikom brakuje charakterystycznego błysku, jaki był ich znakiem firmowym w fazie grupowej Ligi Światowej. Warto przecież dodać, iż Argentyna zdołała wtedy wygrać nawet w spotkaniu z Serbią. Niestety w premierowej konfrontacji z Kubą podopiecznym Javiera Webera zabrakło chyba nieco zadziorności i charakterystycznej dla niespodzianek turnieju pozytywnej nonszalancji. Gołym okiem widać, iż drzemie w nich spory potencjał, lecz nie wiadomo niestety, kiedy pokaże się on nam w pełnej krasie. Być może stanie się tak w pojedynku "ostatniej szansy" z ekipą "Kanarków"?

O zwycięstwo w meczu może być bardzo trudno. Brazylijczycy są bowiem w wyśmienitej dyspozycji, o czym przekonali nas w starciu z Kubańczykami. W czwartek obnażyli wszelkie niedoskonałości młodego zespołu. Trzeba pamiętać, że Argentyńczycy również dysponują stosunkowo młodą drużyną. Są oni w stanie zagrać mecz swojego życia, lecz równie dobrze możemy się spodziewać tego, iż Canarinhos dadzą im lekcję siatkówki. Który ze scenariuszy się sprawdzi, dowiemy się już niebawem.

Grupa E:

Rosja - Serbia, godz. 20:30

Grupa F:

Brazylia - Argentyna, godz. 17:30

Źródło artykułu: