Trefl Gdańsk skompletował już kadrę na następny sezon PlusLigi. Do zespołu z Trójmiasta dołączyli: Mariusz Wlazły, Mateusz Mika (powrót po dwóch latach), Moritz Reichert, Bartłomiej Lipiński oraz Seweryn Lipiński. Prezes Dariusz Gadomski doskonale zareagował na odejścia kilku podstawowych zawodników i zbudował silną drużynę. Nad morzem kolejny rok z rzędu chcą grać dobrą siatkówkę.
Sztab szkoleniowy gdańszczan zaciera ręce. - Nie mogę doczekać się początku sezonu. Mamy kilka nowych nazwisk. Myślę, że większość naszych nabytków jest znana kibicom. Na temat naszych transferów już wszystko zostało wcześniej powiedziane więc nie muszę się tutaj rozwodzić. Cieszę się, że reszta drużyny zdecydowała się na pozostanie w Treflu - mówi WP SportoweFakty Michał Winiarski.
Nasz rozmówca w 2014 roku zdobył z Mariuszem Wlazłym i Mateuszem Miką mistrzostwo świata. Teraz ich relacja się nie zmieni, ponieważ Winiarski jest zwolennikiem przyjacielskich kontaktów na linii trener - zawodnik. - Jako siatkarz miałem takie sytuacje i to niejedną. Prowadzili mnie Stephane Antiga, Miguel Falasca, a później jeszcze Krzysztof Stelmach w roli drugiego szkoleniowca. Nigdy nie było żadnego problemu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek zwracał się do mnie na "pan", jeśli znamy się bardzo długo - podkreśla Winiarski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Malwina Smarzek-Godek i jej nowe hobby
- Podobnie wygląda sprawa z moimi wszystkimi siatkarzami. Nie oczekuję takich zwrotów, oczekuję tylko wzajemnego szacunku i wykonywania pracy w 100 procentach. Jak popatrzymy na pracę za granicą, to u trenerów zagranicznych nigdy nie obowiązuje zasada "pan" albo "trener". Tam często mówi się po imieniu. W tym sporcie jest to całkowicie normalne - dodaje.
Trefl w sezonie 2019/20 okazał się jedną z największych rewelacji PlusLigi. Gdańszczanie nie zamierzają spoczywać na laurach i zadowalać się piątym miejscem. - Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie osiągniemy dobry wynik. Ponownie będziemy mieszanką doświadczenia i młodości. Nasz cel się nie zmienia - będziemy starali się grać jak najlepiej we wszystkich meczach i walczyć z każdym rywalem. Moja filozofia gry jest bardzo prosta - wyjaśnia szkoleniowiec, który we wrześniu będzie obchodził 37. urodziny.
- Co roku jest inna historia. Chciałbym przypomnieć od czego zaczynaliśmy w poprzednim sezonie, jakie były oczekiwania i jak wielu ludzi wypowiadała się na temat naszego zespołu. Wydaje mi się, że sprawiliśmy miłą niespodziankę i jestem optymistycznie nastawiony. Zostało u nas dużo zawodników, zatem trzon grupy jest. Dla mnie grupa jest bardzo ważna, bo to ona tworzy atmosferę do owocnej pracy. W okresie transferowym toczy się dużo rozmów, natomiast budżet Trefla nie należy do najwyższych. Dobrze wiemy, w jakich kwotach możemy się poruszać. Skompletowany skład to nasz sukces - twierdzi.
Zespół znad morza rozpocznie przygotowania już 13 lipca. - Początek zawsze jest trudny. Pierwszy tydzień będzie takim lekkim wprowadzeniem, ale już z naciskiem na pracę fizyczną. Potem cztery tygodnie wyczerpujących zajęć, gdzie wytrzymałość i kondycja stanowią priorytet. Następnie troszeczkę więcej siatkówki. Wcześniej jest jej trochę mniej, bo organizm będzie bardzo zmęczony po pracy na siłowni. Długa historia, każdy etap się różni. Najważniejsze jest zbudowanie formy na początek rozgrywek. W zupełności wystarczy nam dziewięć tygodni na przygotowania - uważa Winiarski.
Nie wiem czy mecze będą rozgrywane z udziałem publiczności - Tegoroczne przygotowania są troszkę inne. Wiadomo dlaczego. Aczkolwiek myślę, źe i tak udało nam się dobrze obsadzić spotkania sparingowe. Chciałbym, żeby na nasze turnieje mogli już przyjść kibice, ponieważ dzięki temu poczujemy meczową atmosferę. Szczególnie w ostatniej fazie będzie nam potrzebne zgranie - kończy trener Trefla.
Zobacz także: Lukas Kampa: Polska bardzo dużo mi dała. Jestem dumny, że to mój drugi dom [WYWIAD]
Zobacz także: PlusLiga. Transfery. Oficjalnie: Aluron Virtu CMC z kolejnym wzmocnieniem. Michał Żurek zagra w Zawierciu