PlusLiga. Daniel Pliński pod wrażeniem Kamila Semeniuka. "Ten chłopak potrafi wszystko"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Daniel Pliński
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Daniel Pliński

Do reprezentacji Polski coraz mocniej zaczyna pukać Kamil Semeniuk. 24-latek błyszczy formą od początku sezonu. - Cieszę się, że z każdym sezonem jest coraz lepszym graczem - mówi WP SportoweFakty wicemistrz świata z 2006 roku, Daniel Pliński.

Czwarta kolejka PlusLigi stała przede wszystkim pod znakiem starcia dwóch niepokonanych zespołów - Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskiego Węgiel. Po stojącym na bardzo wysokim poziomie spotkaniu lepsi okazali się mistrzowie Polski, wygrywając 3:1. Do zwycięstwa poprowadził ich fenomenalnie spisujący się tamtego dnia, zdobywca 22 punktów, Kamil Semeniuk.

- Przed rozpoczęciem sezonu powiedziałem, że największym objawieniem sezonu wśród zawodników będzie Kamil Semeniuk. Ten chłopak potrafi wszystko. Przyjęcie, atak, zagrywka i blok są u niego na bardzo wysokim poziomie, a w meczu z ZAKSĄ pokazał także próbkę swoich umiejętności w obronie. Jest to kompletny zawodnik. Cieszę się, że z każdym sezonem jest coraz lepszym graczem - mówił były reprezentant Polski, obecnie ekspert Polsatu Sport, Daniel Pliński, w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Mecz stał na bardzo dobrym poziomie. Uważam, że kędzierzynianom zadanie nieco ułatwiła słaba postawa Mohammeda Al Hachdadiego, który w poprzednich pojedynkach był ofensywnym liderem swojej drużyny. Moim zdaniem Marokańczyk jeszcze nie raz zderzy się ze ścianą w naszej lidze. Mam na myśli różnorodną specyfikację hal. Trzeba dać mu jeszcze trochę czasu - kontynuuje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Sukces Jana Błachowicza pozwoli zerwać kłopotliwą łatkę? Joanna Jędrzejczyk: MMA to nie mordobicie!

Na pierwszą wygraną w rozgrywkach w dalszym ciągu muszą poczekać siatkarze Stali Nysa. Mimo prowadzenia 14-12 w decydującym secie, nie udało im się jednak postawić kropki nad "i", przez co drugie zwycięstwo zanotował Cerrad Enea Czarni Radom.

- Powinni to spotkanie wygrać. Uważam, że możliwość skończenia pierwszej piłki meczowej powinien dostać Zbyszek Bartman, który w końcowej fazie tie-breaka był nie do zatrzymania. To powinna być wtedy pierwsza opcja w rozegraniu dla Marcina Komendy, z uwagi na to, że Michał Filip był w pierwszej linii i musiał zaatakować z lewej strony, co jak wiadomo z reguły nie jest wygodne dla atakujących - przypomina Pliński.

- Według mnie Nysa nie jest najsłabszym zespołem w PlusLidze. Moim zdaniem powinni utrzymać się w rozgrywkach. Ich realna pozycja na koniec fazy zasadniczej to przedział 10-12. Beniaminek zawsze na początku ma ciężko. Mają dwie armaty na skrzydłach, reprezentanta Polski na rozegraniu czy też bardzo dobrego środkowego w osobie Bartłomieja Lemańskiego. Do tego mądry i poukładany trener, który wie czego chce - chwali ekspert Polsatu Sport.

Wicemistrz świata z 2006 roku był pod wrażeniem prowadzenia zespołu przez Roberta Prygla - Ten mecz pokazał, ile dobrego swojej drużynie może dać trener. Moim zdaniem poprowadził wczoraj zespół perfekcyjnie. Branie przerw w odpowiednich momentach, udane zmiany, trafione wideoweryfikacje. Wielki szacun dla niego. Pokazał, że trener także może wygrać mecz - podkreśla.

Po trzech porażkach, na zwycięską ścieżkę ma nadzieje wkroczyć Indykpol AZS Olsztyn. Podopieczni Daniela Castellaniego pokonali w Lubinie miejscowy Cuprum 3:0. - Kluczową postacią w ich szeregach był Wojciech Żaliński. Gdy w końcu rozegrał dobre spotkanie, to drużyna dostosowała się do jego poziomu. Pierwsze dwa mecze w jego wykonaniu były przeciętne, jednak w Lubinie pokazał kawał dobrej siatkówki. Olsztyn ma kim straszyć, a takiego zawodnika, jak Ruben Schott to chyba chciałby mieć każdy trener w Polsce. Dlatego kwestią czasu jest, kiedy ten zespół odpali - zaznacza Pliński

Ogromnej szansy na zdobycie kompletu punktów w starciu z MKS-em Będzin nie wykorzystał Trefl Gdańsk. W czwartym secie, prowadząc 19-16, Michał Winiarski zdecydował się na roszady w swojej ekipie, które obniżyły jakość gry zespołu. - Trefl powinien wygrać za trzy punkty. Michał Winiarski nie powinien w końcówce czwartego seta robić podwójnej zmiany. Zespół dobrze funkcjonował. W tie-breaku jednak mieli wszystko pod kontrolą, za co należą im się brawa. Uważam jednak, że bardziej stracili jeden punkt w Będzinie, niż zdobyli dwa - analizuje.

W następnej kolejce dojdzie do ostatniego w fazie zasadniczej spotkania niepokonanych. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle będzie za wszelką cenę chciała odebrać to miano Treflowi Gdańsk (sobota 3 października, 20:30). - Wszystko będzie zależało od ZAKSY. Na ten moment grają tak stabilnie, tak powtarzalnie, bez dużej ilości błędów własnych, więc będą faworytem tego starcia. Dużo będzie zależało od postawy Mariusza Wlazłego, czy Bartłomieja Lipińskiego, który zrobił naprawdę bardzo dobre wrażenie w poprzednich meczach. Stawiam jednak na wygraną kędzierzynian za trzy punkty, w czterech setach - zakończył Daniel Pliński.

Czytaj także:
PlusLiga. Zwycięstwo Cerradu Enei Czarnych po dreszczowcu. "Po takich meczach przybywa wiele siwych włosów"
PlusLiga. Rewelacyjna postawa Trefla na początku sezonu. "Lepszego nie mogliśmy sobie wymarzyć"

Komentarze (0)