Bydgoszczanki zapłaciły wysoką cenę za utratę koncentracji. Monika Jagła: Przegrałyśmy na własne życzenie

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Monika Jagła
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Monika Jagła

Tylko jedno zwycięstwo po czterech kolejkach TAURON Ligi mają na swoim koncie bydgoszczanki. Te mogą mówić o dużym rozczarowaniu, bo dwukrotnie przegrały "wygranego" seta. - To nie powinno się wydarzyć - mówi Monika Jagła.

Zespół Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz to drużyna, która z pewnością po czterech kolejkach TAURON Ligi może mówić o ogromnym niedosycie. W Bielsku-Białej bydgoszczanki prowadziły już 14:11 w tie-breaku, ale zabrakło im instynktu "zabójcy". Wydawało się, że taka historia nie ma prawa się powtórzyć. Jednak w meczu ostatniej kolejki Łódzkie Wiewióry, podejmując podopieczne Piotra Mateli, dokonały rzeczy niemal niemożliwej, odwracając losy seta ze stanu 23:16.

- To nie powinno się wydarzyć. Z naszej strony zabrakło chłodnej głowy. Przegrałyśmy tego seta na własne życzenie. Nie wiem z czego to wynika, być może był to nasz gorszy dzień, a może trochę brakowało nam pewności siebie - zauważyła po meczu przeciwko ekpie ŁKS-u Commercecon Łódź zafrapowana libero bydgoszczanek, Monika Jagła.

W Łodzi zobaczyliśmy dwa zupełnie odmienne oblicza zespołu z miasta położonego nad rzeką Brdą. Z jednej strony mogły imponować ataki Regiane Bidias (która została ciepło przyjęta w hali klubu, z którym sięgała po mistrzostwo Polski), czy Alexandry Dascalu. Z drugiej wyłaniał się obraz drużyny, która grając pod presją popełniała proste błędy.

- To co pokazałyśmy, nie ma znaczenia. Przegrałyśmy i taka jest kolej rzeczy, nie wszystko można wygrywać. Musimy wrócić do Bydgoszczy i lepiej przygotować się do kolejnego meczu. Trzeciego seta powinnyśmy wygrać, a później zwiesiłyśmy głowy, popełniałyśmy dużo błędów własnych - dodała reprezentantka Polski, wybiegając myślami do starcia z drużyną Energa MKS Kalisz.

Brązowe medalistki mistrzostw Polski do wygranej poniósł doping kibiców, choć tych w Łódź Sport Arenie z uwagi na obowiązujące w tym czasie obostrzenia było niewielu. -  Kibice byli z pewnością siódmym zawodnikiem ŁKS-u w tym meczu. Stworzyli świetną atmosferę. Niestety, musimy pogodzić się z tym, że to nie był nasz dzień - zakończyła Monika Jagła.

Zobacz również:
Siatkówka. Mistrz Polski również zakażony. ZAKSA poinformowała o koronawirusie w drużynie
Liga Mistrzyń: ŁKS Commercecon Łódź awansował do fazy grupowej

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda narciarstwa szaleje na wakeboardzie

Komentarze (2)
avatar
obiektywny
16.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ja nie wiem jak można nie wiedzieć jak się pisze "nie wiem"?! 
Nowakowy
16.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja niewiem jak można prowadzic 15-5 I jeszcze przegrać.