Nie pierwszy w sezonie weekend z PlusLigą został diametralnie okrojony. Do drugiej i ostatniej konfrontacji doszło w Jastrzębiu-Zdroju, a przystąpiły do niej kluby z niedawno zdobytym doświadczeniem w europejskich pucharach.
Jastrzębski Węgiel zagrał po raz pierwszy od 30 września, a blisko miesięczna przerwa była spowodowana kwarantanną. Również Trefl Gdańsk odrabiał już w tym sezonie swoje zaległości, a efekt był taki, że przed bezpośrednim pojedynkiem drużyny sąsiadowały w środku tabeli z identyczną liczbą ośmiu punktów i podobnym bilansem setów.
Tabela i statystyki zapowiadały zacięte starcie. Tylko jeden z 16 wcześniejszych meczów jastrzębian z gdańszczanami zakończył się po trzech setach. Tym razem jednak na wyrównaną siatkówkę trzeba było poczekać. Tak w pierwszej, jak i w drugiej partii gospodarze wypracowali sobie pokaźną zaliczkę i bezlitośnie punktowali Trefla. Obie rundy zakończyły się wynikiem 25:19.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk
Jastrzębski Węgiel pokazywał, że wypowiadane przed meczem zdania o dużym impecie i chęci powrotu do ligi nie były rzucane na wiatr. Podopieczni Luke'a Reynoldsa mieli ponad 60 procent pozytywnego przyjęcia oraz skuteczności w ataku. Dbali o to przede wszystkim Mohammed Al Hachdadi i Rafał Szymura.
Dopiero w trzeciej partii Trefl podjął walkę tak, żeby nie wracać z Górnego Śląska do Trójmiasta z poczuciem gigantycznego rozczarowania. Jastrzębianie potrafili mimo to ponownie wygrać. Przyjezdni doprowadzili do walki na przewagi, broniąc dwie piłki meczowe z rzędu. W niej obie drużyny miały możliwość zadania decydującego ciosu przeciwnikom, a zrobili to na 33:31 jastrzębianie.
Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 3:0 (25:19, 25:19, 33:31)
Jastrzębie: Louati, Szalacha, Al Hachdadi, Szymura, Wiśniewski, Tervaportti, Popiwczak (libero) oraz Gierżot, Kampa
Trefl: Crer, Sasak, Mika, Mordyl, Kozub, Janikowski, Olenderek (libero) oraz Lipiński, Wlazły, Janusz
Czytaj także: "Siatkarski idol" kończy karierę. Czułe pożegnanie legendarnego Serginho
Czytaj także: Wilfredo Leon rzadko sięga po alkohol. W Rosji musiał spróbować wódki. Woli inne trunki