29 września MKS Będzin oficjalnie ogłosił, że do zespołu dołączył przyjmujący Raymond Szeto. Od tamtej pory Kanadyjczyk nie pojawił się jednak w kadrze meczowej swojego nowego klubu. Nie mógł też wystąpić w zaplanowanym na 1 listopada meczu z Cuprum Lubin.
- Jestem zdrowy i gotowy do gry, ale klub wciąż nie uiścił opłaty za mój transfer w FIVB (Międzynarodowa Federacja Siatkówki przyp. red.). Sądzę, że w podobnej sytuacji był TJ Sanders w zeszłym sezonie, ale nie mam stuprocentowej pewności. Z tego co mi wiadomo, federacja kanadyjska wciąż czeka na opłatę za niego. Nie wydaje mi się, żeby klub miał pieniądze, aby zapłacić obie kwoty - mówi nam Szeto.
Od jego dołączenia do drużyny minął już miesiąc, zawodnik nie chciał dłużej czekać i opuszcza Polskę. - Nie wiadomo, kiedy pojawią się pieniądze, nic nie jest pewne. Może to potrwać długo, może miesiąc, dlatego opuściłbym wiele meczów. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest wyjazd z Polski - tłumaczy dalej Kanadyjczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało
29-latek otrzymał już ofertę gry w innym kraju. - To było dwa tygodnie temu. Nie chciałem jej przyjąć, ale gdy dowiedziałem się, że przeciwko Cuprum Lubin również nie będę mógł zagrać, zdecydowałem się na nią. Wyjeżdżam z Polski, choć gra w PlusLidze była moim marzeniem, są tutaj najlepsi gracze. Może któregoś dnia uda mi się wrócić - kończy zawodnik.
- Bardzo żałuję, że Raymond nas opuścił. To świetny zawodnik, który dużo wnosił do drużyny pod względem siatkarskim i osobowościowym. Szkoda, że wyjechał, bo grał też dobrze w golfa i planowaliśmy wspólne rozgrywki. Co do całej sytuacji związanej z formalnościami odpowiadam "pomidor" - skomentował Jakub Bednaruk, szkoleniowiec będzinian.
O odniesienie się do zaistniałych zdarzeń poprosiliśmy Michała Kocyłowskiego, prezesa MKS-u Będzin.
- Faktycznie zawodnik przybył do Polski około miesiąc temu. Od tego czasu przez dwa tygodnie klub przebywał na kwarantannie. Z uwagi na to, straciliśmy ten czas na wszelkie działania organizacyjne. Zawodnik nie wystąpił dotąd tylko w jednym meczu, czyli 20 października z GKS-em Katowice. Oczywiste jest, że wystąpiły kwestie natury organizacyjnej, które uniemożliwiły dotychczasowe zgłoszenie zawodnika, ale pracowaliśmy nad tym, aby rozwiązać je w możliwie szybkim czasie - tłumaczy prezes.
- Tak było do minionej środy, kiedy to dowiedziałem się, że zawodnik zdecydował się na ofertę innego klubu. W środę próbowaliśmy jeszcze walczyć o zgłoszenie zawodnika i dopełnienie formalności, których wymaga federacja i robiliśmy wszystko, aby zawodnik już 31 października mógł zagrać. Mieliśmy jeszcze 4 dni na dalszą pracę, jednakże otrzymaliśmy informację, że gracz jest zniesmaczony zaistniałą sytuacją, i że odchodzi z klubu korzystając z innej oferty - mówi Kocyłowski.
- Po otrzymaniu informacji od managera zawodnika, zaprzestaliśmy działań, bo wiązałyby się one z dużymi kosztami finansowymi, którym nie mogliśmy sprostać - kontynuuje.
- Na dziś nie chcę się dalej odnosić do tak szeroko rozwiniętego tematu, tak jak to uczynił zawodnik. Jestem tym zdziwiony i ubolewam, że ta sytuacja przybiera taki obrót. Walczyliśmy o możliwość jego gry, ale wszystko wskazuje na to, że Raymonda Szeto w barwach MKS Będzin jednak nie zobaczymy. Szkoda, bo jest to świetny facet z ogromnym potencjałem sportowym - przyznaje sternik będzinian.
- Czy będziemy poszukiwali kogoś w miejsce Raymonda? W pierwszej kolejności skupiliśmy się na niedzielnym spotkaniu przeciwko zespołowi Cuprum Lubin. Następnie, wspólnie ze sztabem, omówimy wszelkie możliwe warianty - kończy temat Szeto szef będzińskiego klubu.
2 listopada MKS Będzin poinformował oficjalnie, że umowa z Raymondem Szeto została rozwiązana. Zawodnik, z uwagi na przeciągający się proces rejestracyjny, skorzystał z zapisu zawartego w kontrakcie i przyjął atrakcyjną ofertę z zagranicy.
Czytaj również:
PlusLiga. MKS Będzin przerwał złą passę. Cuprum Lubin wciąż bez zwycięstwa
Strajk kobiet. Błyskawica na przedramieniu reprezentanta Polski. Maciej Muzaj wsparł protestujących