Tauron 1. liga. Libero Gwardii Wrocław odważnie o planach drużyny. "Chcemy cieszyć się z medalu"

Materiały prasowe / eWinner Gwardia Wrocław / Na zdjęciu: drużyna eWinner Gwardii Wrocław
Materiały prasowe / eWinner Gwardia Wrocław / Na zdjęciu: drużyna eWinner Gwardii Wrocław

- My sami sobie wysoko zawieszamy poprzeczkę, aczkolwiek na razie skupiamy się na rundzie zasadniczej [...]. Chcemy zajść jak najwyżej, a na koniec cieszyć się z medalu - powiedział Adrian Mihułka.

Przed sezonem eWinner Gwardia Wrocław stawiana była w roli jednego z faworytów do wygrania TAURON 1. ligi. Aktualnie wrocławianie znajdują się na 4 miejscu w tabeli, mając w swoim dorobku 22 punkty zgromadzone w 10 spotkaniach.

Długo drużyna spełniała oczekiwania fanów, wygrywając 7 razy z rzędu. Gdy wszystko ku dobremu, zespół złapał jednak "zadyszkę", trzykrotnie ulegając rywalom. Przyczynę porażek próbował znaleźć dla nas libero zespołu, Adrian Mihułka. - Trudno powiedzieć, czemu pojawiła się czarna seria. Taki jest sport, każdy wychodzi po zwycięstwo. Na początku zbudowaliśmy świetną serię zwycięstw i próbowaliśmy ją utrzymać jak najdłużej. Ostatni tydzień był jednak zwariowany, gdyż rozegraliśmy aż 3 mecze, w tym dwa z najtrudniejszymi przeciwnikami - powiedział siatkarz.

Szczególnie zaskakująca była pierwsza "wpadka", gdyż Gwardia poległa z dużo niżej notowanym Krispolem Września. - Czasami zdarzają się mecze, gdzie faworyt zderza się ze ścianą. Gracze z Wrześni zagrali bardzo dobre spotkanie, zasłużenie wygrywając. My mieliśmy z kolei słabszy dzień, rywalizując sami ze sobą. Szybko tę porażkę wymazaliśmy jednak z głowy, traktując ją jako wypadek przy pracy - stwierdził Mihułka.

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot wróci do dobrej formy? "Bardzo mocno został poprawiony element, który powodował krótkie skoki"

Pozostałe mecze drużyna z Wrocławia przegrała z konkurentami w walce o awans do PlusLigi - BKS-em Visła Bydgoszcz oraz BBTS Bielsko-Biała. W meczu z bydgoszczanami podopieczni Krzysztofa Janczaka długo prezentowali się z dobrej strony, finalnie wywożąc z trudnego terenu punkt. Kilka dni później zespół nie miał jednak wiele do powiedzenia w starciu z bielszczanami.

- Do tych porażek trzeba podejść na spokojnie. Gdy na parkiecie walczą równorzędne zespoły, to o wyniku decydują szczegóły. Z bydgoszczanami w zasadzie każdy set mógł iść w dwie strony. Z BBTS-em zabrakło nam z kolei siły rażenia i zdrowia - ocenił 31-latek.

Dzięki tym konfrontacjom Gwardia może lepiej przygotować się na potencjalne pojedynki w decydującej fazie sezonu. Na ten moment wrocławianie nie muszą bowiem martwić się brakiem udziału w fazie play-off. - BBTS i BKS to czołowe drużyny, więc czekaliśmy na te mecze, by zobaczyć, na jakim obecnie jesteśmy poziomie. Mamy teraz sporo materiału do analizy i możemy czekać na rewanżowe starcia - dodał libero.

Wspomniane porażki nie zraziły ponadto Gwardii, która cały czas celuje bardzo wysoko. - Czasami jesteśmy wymieniani wśród najmocniejszej czwórki ligi. My sami sobie wysoko zawieszamy poprzeczkę, aczkolwiek na razie skupiamy się na rundzie zasadniczej, gdzie wciąż wiele spotkań przed nami. Terminarz bywa różny, przez co nie zawsze jesteśmy w stanie zagrać swojego "maksa". Chcemy zajść jak najwyżej, a na koniec cieszyć się z medalu - ocenił siatkarz.

Obecnie wrocławianie korzystają z dłużej przerwy od zmagań. Najpierw zawodnicy dostali trochę czasu dla siebie, by od poniedziałku trenować w spokoju. - Ta przerwa na pewno dobrze na nas wpłynie, gdyż potrzebowaliśmy odpoczynku. Mamy czas, by przepracować cały tydzień i odpowiednio przygotować się do kolejnego meczu. Czas na to jest o tyle ważny, iż jesteśmy po sytuacji koronawirusowej i nie wszyscy jeszcze wrócili do optymalnej formy - powiedział Mihułka.

Czytaj także:
Siatkówka. To już absolutnie pewne. Obie reprezentacje Polski wystąpią na MŚ 2022
Marcelo Fronckowiak zdumiony słowami prezydenta Brazylii. "Absolutnie niesamowite"

Komentarze (0)