8 grudnia Jastrzębski Węgiel miał wznowić rywalizację w Lidze Mistrzów. Polscy siatkarze w turnieju 4. rundy mieli grać z BR Voleys, Zenitem Kazań i ACH Ljubljaną. Niestety, klub z Górnego Śląska musiał zrezygnować z wyjazdu.
Jastrzębianie od kilku tygodni są nękani przez koronawirusa. Już w listopadzie kilku zawodników otrzymało pozytywny wynik testu. Przed podróżą do Berlina znowu wszyscy przeszli testy, a tym razem wykazały, że trzech siatkarzy jest zakażonych.
To jednak nie wszystko. 2 grudnia jeden z zawodników wrócił do treningów po wyzdrowieniu. W trakcie zajęć zgłosił, że ma problem z ustabilizowaniem tętna. Klub podjął decyzję, że wszyscy ozdrowieńcy przejdą dodatkowe badania krwi, klatki piersiowej i test wysiłkowy.
Jastrzębski Węgiel jest zatem w sytuacji, w której nie ma pełnej kadry. W dodatku jest ryzyko, że niektórzy dostępni zawodnicy mogą nadal odczuwać skutki uboczne COVID-19.
- To bardzo trudna decyzja, ale jedyna, jaką w obecnej sytuacji mogłem podjąć. Najważniejsze jest zdrowie zawodników i sztabu szkoleniowego. Nie mogę ryzykować zdrowiem naszego zespołu oraz innych osób, z którymi nasz zespół miałby kontakt w najbliższych dniach - mówi prezes klubu Adam Gorol.
W tej chwili nie wiadomo, jakie konsekwencje wyciągnie wobec Jastrzębskiego Węgla organizator rozgrywek. Polskim kibicom pozostaje trzymać kciuki za inne zespoły z PlusLigi. W Lidze Mistrzów nadal grają Skra Bełchatów, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Verva Warszawa.
PlusLiga. Wzmocnienie Jastrzębskiego Węgla. Kosok dołączył do zespołu >>
Japonia. Bartosz Kurek powrócił w dobrym stylu. Drużyna Michała Kubiaka naciska na lidera >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wiało jak diabli. Tak padł kuriozalny gol!