PlusLiga. Jastrzębski Węgiel wysłał jasny sygnał. "Chcemy wygrywać z mocnymi ekipami"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla

Jastrzębski Węgiel zwycięstwem w Warszawie (3:2) potwierdził, że chce walczyć w tym sezonie o najwyższe cele. - Chcemy zająć wysoką lokatę - nie kryje Jakub Popiwczak, libero jastrzębian.

[tag=1805]

Jastrzębski Węgiel[/tag] w meczu 18. kolejki PlusLigi pokonał VERVĘ Warszawa Orlen Paliwa, ale dopiero po tie-breaku. - Przed tym spotkaniem zwycięstwo w jakimkolwiek stosunku wzięlibyśmy w ciemno, bo wiedzieliśmy, że zagramy z zespołem, który został zbudowany, by walczyć o medale. My chcemy z takimi ekipami wygrywać, pokazać, że Jastrzębski Węgiel to nie jest byle jaki zespół, który wygrywa z tymi słabszymi, a z górą tabeli nie. My chcemy w tym roku zająć wysoką lokatę i bić tych mocniejszych, dlatego cieszę się, że w Warszawie wysłaliśmy sygnał, że jesteśmy w stanie grać naprawdę dobrze - nie krył po wygranej Jakub Popiwczak, libero zwycięskiej drużyny.

Podopieczni Luke'a Reynoldsa mieli w tym starciu szansę nawet na komplet punktów, bo prowadzili już 2:0 w setach. Jednak w trzeciej partii gospodarze przebudzili się i doprowadzili do decydującej, piątej odsłony. - Na pewno szkoda, że nie zdobyliśmy trzech punktów, ale po prostu warszawianie zaczęli grać lepiej od trzeciej partii. Zaczęli ryzykować na zagrywce i spisywali się lepiej w tym elemencie. My popełniliśmy kilka głupich błędów. W trzecim i czwartym secie cały czas goniliśmy wynik, ale było czuć, że rywale są lepsi. Byliśmy blisko i dlatego fajnie, że w tie-breaku wysunęliśmy się na czoło i wygraliśmy ten mecz - cieszył się gracz zespołu z Górnego Śląska.

Głośno było całkiem niedawno o sporych problemach Jastrzębskiego Węgla z koronawirusem. Z tego powodu zespół musiał zrezygnować z udziału w turnieju Ligi Mistrzów. Teraz powrócił do gry po długiej przerwie i nie widać, żeby problemy zdrowotne były jakimkolwiek zmartwieniem.

- Myślę, że mamy już to za sobą. Każdy wracał w swoim tempie. Jedni przebywali dłużej na kwarantannie, inni krócej. Ja byłem tym szczęśliwcem, który najdłużej posiedział sobie w domu. W sumie trzy tygodnie odpoczynku, tak więc nie mogę narzekać. Od tych dwóch tygodni już naprawdę jesteśmy w treningu. Zagraliśmy też mecze, które pozwoliły nam sprawdzić, jak naprawdę wygląda nasza forma. To jest nasza praca, musimy robić po prostu to, co do nas należy - podsumował Jakub Popiwczak.

Czytaj także:
-> PlusLiga. Co się stało z PGE Skrą Bełchatów? "Nakręcaliśmy się błędami"
-> Oni jeszcze nie myślą o świętach. Szóstka 18. kolejki PlusLigi wg redaktorów portalu WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za zdjęcia! Żona Grzegorza Krychowiaka znów zachwyca

Komentarze (0)