PlusLiga. Artur Szalpuk: Wypiję lampkę szampana, ale o dużym świętowaniu nie może być mowy

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Artur Szalpuk
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Artur Szalpuk

Warszawianie porażką z mistrzami Polski sportowo zamknęli 2020 rok. Jak Sylwestra spędzi Artur Szalpuk? - Boję się, że przyjedzie po mnie policja. Oczywiście żartuję, wszystko musi odbywać się z zachowaniem zasad bezpieczeństwa - mówi.

W przedostatni dzień 2020 roku w Arenie Ursynów warszawianie podejmowali niepokonaną drużynę Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Choć w dwóch setach gospodarzom udało się uniknąć dłuższych przestojów, to nadal musieli oni bazować na błędach rywali, aby utrzymać wynik w okolicach remisu. Wątpliwości co do zasadności końcowego rezultatu nie miał Artur Szalpuk.

- Wydaje mi się, że w tym meczu byliśmy dużo gorszą drużyną niż Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle. Powiedziałbym raczej, że niestety, ale to słabsza gra rywali umożliwiła nam wygranie tego trzeciego seta. W drugiej partii również mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy i wynik jest taki, jaki wszyscy widzą - powiedział przyjmujący VERVY Warszawa Orlen Paliwa.

Falowanie i spadanie - warszawianie potrzebują stabilizacji formy

Trudno było oprzeć się wrażeniu, że podopieczni Nikoli Grbića wyprowadzają swoje akcje o tempo szybciej od rywali. Największy atut stołecznych siatkarzy, czyli blok, był dość skutecznie neutralizowany przez Benjamina Toniuttiego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Artur Szpilka zaszalał podczas morsowania. "Wariat", "To się nie dzieje!"

- Toniutti co roku w każdym meczu udowadnia, że jest ponadprzeciętnym zawodnikiem. Cały zespół zresztą jest bardzo dobrze poukładany. Oczywiście nie ma drużyn nie do "zatrzymania", ale grając przeciwko kędzierzynianom trzeba przez cały mecz utrzymać bardzo wysoki poziom, co nam się nie udało - zauważył z pokorą reprezentant Polski.

Poprzedni mecz, zespół prowadzony przez trenera Andreę Anastasiego, rozegrał przed 10 dniami. Choć tamto spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku, to w każdym z poprzedzających go setów dominowała drużyna po jednej stronie siatki.

- Myślę, że przerwa świąteczna nie miała specjalnego przełożenia na naszą grę. Poprzednie spotkanie, w którym podejmowaliśmy zespół z Jastrzębia Zdroju, również było bardzo dziwne w naszym wykonaniu, nierówne. Popadaliśmy w skrajności, były takie sety, które totalnie "położyliśmy" i takie, w których potrafiliśmy zdominować przeciwnika. Brakuje nam stabilności - zauważył pochodzący z Olsztyna Szalpuk.

Nowy rok, nowe restrykcje?

Przyjmujący drużyny z Warszawy starał się znaleźć pozytywne ślady, jakie pozostawił po sobie odchodzący 2020 rok, ale nie przyszło mu to łatwo.

- Plusów zbyt wielu nie ma, ale życzyłbym sobie, żeby wszyscy byli optymistami i wierzyli, że sytuacja na świecie się poprawi - dodał 25-latek.

Świętowanie nadejścia nowego roku będzie wyjątkowo utrudnione, ale pomimo to również sportowcy muszą jakoś odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości.

- Boję się, że przyjedzie po mnie policja - śmieje się Szalpuk. - Oczywiście żartuję, mam jakieś plany, ale wszystko musi odbywać się z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Choć podobno po przebyciu choroby jakąś odporność już mam, ale nie będę jej nadużywał. Na pewno wypiję lampkę szampana, ale gramy 5 stycznia, więc o dużym świętowaniu nie może być mowy - podkreślił Artur Szalpuk.

Zobacz również:
PlusLiga. Zbigniew Bartman wolnym zawodnikiem. Stal Nysa rozwiązała kontrakt z siatkarzem
Tauron Liga: trzy sety, dwa pościgi. Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz wygrał w Pile

Komentarze (0)