Tauron Liga. Michal Masek: Marzy mi się powrót naszych kibiców do hal. Oni są naszą siłą [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Michal Mašek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Michal Mašek

- Staram się wprowadzać zespołowi nieco inny styl ataku. Na razie wygląda to obiecująco. Nie ma tylu doświadczonych siatkarek, ale widzę u tych młodszych charakter - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Michal Masek, trener ŁKS-u Commercecon Łódź.

Słowacki szkoleniowiec z początkiem grudnia objął drużynę Łódzkich Wiewiór po Giuseppe Cuccarinim. W tym sezonie poprowadził ŁKS Commercecon Łódź w czterech ligowych meczach. Wygrał trzy z nich. Przed ełkaesiankami teraz mnóstwo grania w TAURON Lidze, Pucharze Polski oraz Lidze Mistrzyń. Siatkarski maraton łodzianki rozpoczną w poniedziałek 11 stycznia wyjazdowym meczem z Polskimi Przetworami Pałacem Bydgoszcz (początek o godz. 17:30).

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Przyszedł pan do zespołu 1 grudnia, a już dwa dni później pokonał pan z nim kandydata do medalu, E.Leclerc Moya Radomkę Radom (3:1). Jak to się robi?

Michal Mašek, trener ŁKS Commercecon Łódź: Dałem zespołowi tylko kilka wskazówek, trochę "wiatru w żagle". Zagraliśmy tam dobrze taktycznie, ale to zasługa zespołu, który naprawdę czuł, że może wygrać. Chciałem, by dziewczyny nie wypuściły ani jednego punktu. Pierwszy raz w życiu przejąłem zespół w trakcie sezonu. Przed pierwszym meczem mieliśmy półtora jednostki treningowej, ale plusem było to, że z chłopakami ze sztabu dobrze się znam. Wszystko było przygotowane idealnie. Muszę im za to podziękować.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny

Z czterech meczów pod pana wodzą w tym sezonie ŁKS wygrał trzy. A mało brakowało, by i z BKS-em BOSTIK Bielsko-Biała udało się zwyciężyć. Prowadziliście 2:0, a przegraliście 2:3.

W Bielsku była trochę inna sytuacja. Tam był już zjazd fizyczny. To jest sport, dużo obciążeń się nałożyło na siebie. Dziewczyny były wypompowane. Żałuję tego meczu, ale zamknęliśmy już tę sprawę. Teraz widzę, że zawodniczki pokazują charakter nie tylko na boisku, ale i na treningu.

Taka wygrana jak z Energą MKS Kalisz (3:0 - przyp. red., więcej o meczu TUTAJ) musiała sprawić, że miło się pracowało po świętach, prawda?

Tamten mecz ułożył się dla nas świetnie. Ustawiliśmy go sobie zagrywką, a to przełożyło się na atak. Przez tydzień przed spotkaniem bardzo nad tym pracowaliśmy. To nie był trudny mecz, ale mieliśmy w nim sporo zadań do wykonania.

To było to, co chciał pan wdrożyć do zespołu? 

Tak, chciałem, aby dziewczyny miały więcej możliwości w ataku. Dotąd zespół dobrze zagrywał i przyjmował, miał piłkę w górze, ale w ataku to się nie układało Wprowadzam inny styl w ataku i na razie wygląda to obiecująco.

Zauważyłem, że włącza pan do gry środkowe. Tego brakowało ŁKS-owi w tym sezonie.

Chcę z tego korzystać jak najwięcej. Mamy cztery bardzo dobre środkowe. To otwiera nam dużo więcej opcji w ataku. Widać, że nawet jeśli nie wychodzi jednej z nich, mogę sięgnąć po kolejną z kwadratu. To duży atut.

Czym różni się złota drużyna z sezonu 2018/2019 od tej, którą ma pan teraz do dyspozycji?

Poprzednio miałem do dyspozycji zawodniczki dużo bardziej doświadczone, jak Iza Kowalińska czy Lucie Muhlsteinova. Teraz jest to dużo młodszy zespół, ale widzę w każdej z zawodniczek ogromny charakter.

A propos doświadczenia, na razie nie pomoże zespołowi kontuzjowana Krystyna Strasz. Jak się czuje i kiedy zobaczymy ją z powrotem na boisku?

Krysia pojechała z nami na mecz do Kalisza, ale w roli widza. Wygląda coraz lepiej. Powolutku ćwiczy na siłowni, ale na razie nie dotyka piłki. Myślę, że na to jest szansa dopiero pod koniec stycznia. Liczę, że wtedy wejdzie do treningu, ale przypuszczam, że w grze spodziewać się jej możemy dopiero w lutym.

Był czas na chwilę odpoczynku przez święta? Będziecie gotowi do walki?

Robimy wszystko, żeby tak było. Dużo wolnego nie było, ale zespół zasłużył na spokojne święta. Odpuściliśmy świętowanie sylwestra i nowego roku. W obecnej sytuacji nie miało to sensu. Ten okres poświęciliśmy na treningi fizyczne, bo wiemy, co nas czeka. Policzyliśmy sobie, że w ciągu miesiąca, licząc od spotkania z Pałacem w Bydgoszczy, możemy rozegrać nawet jedenaście meczów.

Ma pan cel albo marzenie lub życzenie sportowe na 2021 rok?

Chciałbym przede wszystkim życzyć zdrowia całej rodzinie, ale też wszystkim w klubie oraz kibicom. To jest najważniejsze. Mam takie życzenie, żeby nasi kibice jak najszybciej powrócili do hali, bo naprawdę nam ich brakuje. Pamiętam doskonale, jaką siłę nam dają. Chciałbym, żeby to jak najszybciej wróciło.

Czytaj też: 
38 punktów Veroniki Jones-Perry to zbyt mało na E.Leclerc Moya Radomkę Radom. "Była nie do zatrzymania, ale to każda z nas zasługuje na uznanie"

Komentarze (0)