Nagła śmierć polskiego siatkarza. Są wyniki sekcji zwłok Romana Gulczyńskiego
W miniony weekend nagle, w górach, zmarł Roman Gulczyński. Śmierć byłego zawodnika m.in. AZS-u Częschowa, Cuprum Lubin czy Gwardii Wrocław poruszyła całe środowisko. Poznaliśmy przyczyny zgonu 37-latka.
Na miejsce natychmiastowo wezwano służby ratunkowe. Te jednak trafiły na wyjątkowo trudne warunki, dlatego zwłoki byłego siatkarza z gór znosiło aż 15 ratowników GOPR.
Po kilku dniach od tego tragicznego w skutkach zdarzenia poznaliśmy wyniki sekcji zwłok. Jak podała za pośrednictwem portalu doba.pl Anna Akerman, zastępca prokuratora rejonowego w Bystrzycy Kłodzkiej, Roman Gulczyński zmarł w wyniki zatrzymania krążenia i oddechu. Natomiast nieco więcej na ten temat przekazał na antenie Polsat News rzecznik Prokuratury Rejonowej w Świdnicy - Tomasz Orepuk.
ZOBACZ WIDEO: Jan Tomaszewski komentuje zwolnienie Brzęczka. "Boniek nie wziął pod uwagę jednej rzeczy"- Przyczyną śmierci było zachłyśnięcie treścią pokarmową. Na ciele nie stwierdzono żadnych obrażeń zewnętrznych, bądź wewnętrznych. Nie stwierdzono, aby do zgonu doszło w wyniku czynu przestępczego. Śmierć nastąpiła bez udziału osób trzecich - mówił rzecznik Prokuratury Rejonowej.
Zgodnie z istniejącymi procedurami pobrano również odpowiednie próbki, które skierowano na badanie toksykologiczne. W ciągu kilku tygodni powinniśmy poznać ich wyniki. Wtedy również będzie można wykluczyć obecność alkoholu lub innych substancji odurzających w ciele sportowca.
Roman Gulczyński jako młodzieżowiec grał w Płomieniu Sosnowiec czy Górniku Jaworzno. Pięć lat spędził w AZS Częstochowa, z którego odszedł w wieku 19 lat. Następnie był zawodnikiem Górnika Radlin, Gwardii Wrocław, GTPS Gorzów Wlkp., Wandy Kraków i Cuprum Lubin. Były siatkarz osierocił córkę i syna.
37-latek był zdrowym, pełnym sił sportowcem i nic nie wskazywało na to co się wydarzyło. Jego nagła śmierć wywołała falę smutku i wspomnień u jego byłych kolegów z siatkarskich parkietów (więcej TUTAJ).
Zobacz także: Puchar Polski pełen niespodzianek?
Zobacz także: Beznadziejna sytuacja MKS-u Będzin