U siebie najlepsze
Po fatalnym starcie WGP w Polsce, gdzie Japonki przegrały wszystkie spotkania, nadszedł czas na rewanż przed własną publicznością. I rzeczywiście, jak podkreślały rywalki gospodyń, kibice optujący za swoimi faworytkami byli dla nich sporym utrudnieniem. Jednakże siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni zdawały się mieć wszelkie predyspozycje ku temu, żeby zaprezentować się jak najlepiej. W zespole niedawno doszło do zmiany szkoleniowca, którym został Masayoshi Manabe. Ponadto niezwykle istotnym czynnikiem było przeniesienie się rywalizacji do Japonii. Toteż nic dziwnego, że od samego początku Japonki grały jak natchnione. Yoshie Takeshita to z pewnością kobiecy fenomen na rozegraniu. Niska, za to niezwykle skoczna, zwinna i skuteczna w obronie – o takiej rozgrywającej z pewnością marzy wielu trenerów. Do tego Megumi Kurihara postrach w polu zagrywki. Nie można zapominać też o Erice Araki czy Saori Kimurze. Do tego dochodzą też młode zawodniczki, co w sumie składa się na niebezpieczny dla innych zespół.
Rozczarowanie
Rozczarowanie. Innymi słowami nie da się opisać postawy reprezentacji Rosji podczas minionego weekendu. Na początek podopieczne Władimira Kuziutkina męczyły się z Koreą. Widać było, że Jekaterina Gamowa nie prezentuje pełni swoich możliwości. Potem było już tylko gorzej. Nieoczekiwana i szokująca porażka z Portoryko. Co prawda trener Kuziutkin nie wystawił do składu czterech podstawowych zawodniczek chcąc dać możliwość nabierania doświadczenia młodszym podopiecznym, jednak niesmak pozostaje a wynik poszedł w świat. I rzeczywiście mogło się wydawać, że to jedynie przypadek przy pracy. Ale już kolejny pojedynek z reprezentacją Japonii zasugerował, że niedobrze się dzieje w szeregach Sbornej. Kolejną porażkę w stosunku 1:3 trudno tłumaczyć przypadkiem. Tym razem Gamowa została odsunięta w cień przez swoją koleżankę Tatianę Koszelewą, która zaliczyła znakomite spotkanie, mimo całościowej przegranej. Również należy wyróżnić Julię Sedową, która doskonale wyczuwa blok. Kolejny tydzień pokaże, czy porażki były rzeczywiście dziełem przypadku, czy też próbą zbierania doświadczenia.
Ach, to Portoryko!
8 sierpnia 2009 roku – ta data na długo zapadnie w pamięć reprezentacji Portoryko i z pewnością wyszyje się złotymi zgłoskami w historii ich kraju. Tego to dnia Portorykanki pokonały wyżej notowaną reprezentację Rosji. Niewątpliwie była to jedna z największych niespodzianek tegorocznej edycji World Grand Prix. Na wyróżnienie zasługują przede wszystkim Aurea Cruz oraz Sarai Alvare. W dużej mierze gra portorykańskiego zespołu opiera się właśnie na tych dwóch zawodniczkach. Podopieczne argentyńskiego szkoleniowca Carlosa Cardony postawiły również trudne warunki walki ostatnim rywalkom, ekipie Korei Południowej. W trzecim secie odwróciły losy meczu, który przegrywały już 0:2, ale ostatecznie uległy rywalkom 2:3. Po drugim weekendzie Portoryko pozostawiło po sobie bardzo dobre wrażenie i z zaciekawieniem należy oczekiwać dalszych poczynań ej reprezentacji.
Wygrane, ale przegrane
Atutem tego zespołu okazała się Kim Yeon-Kuong, świetnie sprawdzająca się w ataku, ale nieco gorzej w przyjęciu. I to właśnie okazało się kluczem do sukcesu reprezentacji Japonii. Zagrywające z Kraju Kwitnącej Wiśni skutecznie celowały w koreańską skrzydłową, która zaczęła popełniać coraz więcej prostych błędów. Ale w pozostałych spotkaniach prezentowała się bardzo dobrze, zdobywając 27 punktów przeciwko Rosji czy 33 w starciu z Portoryko. Z takiej zawodniczki trener Lee Sung-Hee może być zadowolony. Do gry tej reprezentacji nie można mieć większych zastrzeżeń. Siatkarski z Korei grały poprawnie toteż ich ostatnie miejsce w klasyfikacji nie budzi niesmaku.
Wyniki grupy F
Korea - Rosja 2:3 (25:23, 20:25, 18:25, 27:25, 13:15)
Japonia - Portoryko 3:0 (25:22, 25:21, 25:17)
Rosja - Portoryko 1:3 (17:25, 22:25, 25:22, 26:28)
Japonia - Korea 3:1 (22:25, 25:13, 25:18, 25:10)
Korea - Portoryko 3:2 (25:18, 25:18, 24:26, 22:25, 15:13)
Japonia - Rosja 3:1 (20:25, 25:19, 25:15, 25:21)