Zamieszanie w Tauron Lidze. Testy na koronawirusa w ostatniej chwili. #VolleyWrocław bał się o swoje zdrowie

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki Grot Budowlanych Łódź
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki Grot Budowlanych Łódź

Spotkanie Tauron Ligi Grot Budowlanych Łódź z #VolleyWrocław opóźniło się o godzinę ze względu na testy na koronawirusa. - Mieliśmy informację, że u rywalek mogą być zakażenia, więc poprosiliśmy o nie - mówi nam Dawid Murek, trener wrocławianek.

Wydawało się, że problemy z koronawirusem w TAURON Lidze siatkarek to już przeszłość, bo kwaratannę miały za sobą już w tym sezonie niemal wszystkie zespoły. Wszystkie oprócz... Grot Budowlanych Łódź. Wygląda jednak na to, że i w tej drużynie pojawiły się problemy. Pierwotnie mecz z #VolleyWrocław miał odbyć się w niedzielę 7 marca. Został jednak przełożony na wtorek 9 marca na godzinę 17:00.

Ale i w tym terminie nie rozpoczął się punktualnie, bo łodzianki musiały poddać się testom na obecność koronawirusa na prośbę klubu ze stolicy Dolnego Śląska do organizatora, czyli Polskiej Ligi Siatkówki. Trzeba było czekać na wyniki. Dopiero potem mogła rozpocząć się rozgrzewka, a po niej mecz. Oczywiście z udziałem tych siatkarek i członków sztabu, którzy uzyskali wynik negatywny.

- Poprosiliśmy o to, bo mieliśmy informację że w zespole jest koronawirus. My też się narażamy. Za chwilę jedziemy na dwa dni do domu i nie chcemy zarazić naszych rodzin. Mieliśmy już ten problem w zespole, ale nie jest powiedziane, czy nie zachorujemy drugi raz. To są tylko te procedury, które muszą zostać spełnione - tłumaczy Dawid Murek, szkoleniowiec wrocławskiej ekipy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Najpiękniejsza polska ring girl w nowej roli

- W klubach cyklicznie wykonywane są ankiety o stanie zdrowia. Zgłaszane jest wszystko, nawet to, co nie jest objawem koronawirusa. Na podstawie tych materiałów wyszukujemy sytuacje, które potencjalnie mogą być groźne. Mamy specjalistów - doktora Krzywańskiego i doktora Kuchara - którzy oceniają te sytuacje i podejmują decyzje, co należy zrobić. Kluby mają obowiązek informacje o zdrowiu przekazywać na bieżąco - tłumaczy Kamil Składowski, dyrektor działu komunikacji z mediami PLS.

Siedziały i czekały

- Jechałyśmy na mecz do Łodzi i nie wiedziałyśmy, jak to będzie. Miałyśmy informację, że może być tak, że podjedziemy pod halę, ale zaraz się spakujemy i wrócimy, bo dziewczyny miały mieć wykonywane testy na koronawirusa - opowiada nam Anna Bączyńska, przyjmująca #VolleyWrocław.

Testy faktycznie miały się odbyć przed rozpoczęciem spotkania, ale w taki sposób, by go nie opóźnić. Wszystko jednak przesunęło się w czasie.

- Półtorej godziny przed meczem miałyśmy dostać informację, czy spotkanie się odbędzie czy nie. Gdy przyjechałyśmy, okazało się, że testów jeszcze nie było. Musiałyśmy czekać. Przesiedziałyśmy sobie dwie godziny na boisku. Zaczęłyśmy się rozgrzewać, ale usłyszałyśmy, że to może być bez sensu, bo możemy nie zagrać. Na pewno to wpłynęło na jakość meczu - dodaje Bączyńska.

- Dostaliśmy informacje, że musimy czekać do końca i decyzja musi zapaść "odgórnie". My tylko przychodzimy i robimy swoją robotę. Musimy być na to przygotowani. Dziewczyny z Grot Budowlanych dostały polecenie, by zrobić testy, by móc podejść do spotkania. Boimy się o swoje zdrowie. Tak trzeba reagować. Fajnie, że wyszły negatywne i są zdrowe, bo o to nam wszystkim chodzi - wyjaśnił szkoleniowiec siatkarek z Dolnego Śląska.

"Walka" na testowanie?

Informacja o konieczności testowania się nieco zaskoczyła łódzki zespół. Zdaniem drugiego trenera Grot Budowlanych Macieja Biernata, który zastępował nieobecnego Błażeja Krzyształowicza, sytuacja z wtorku może tworzyć niebezpieczny precedens.

- Trzeba to chyba jakoś uregulować, bo nie może być tak, że przyjedzie zespół,  zażąda testowania i nagle wszyscy mają stanąć na głowie - my jako gospodarz, wy jako dziennikarze. Trzeba szanować swój czas pracy. To jest dziwna sytuacja. Wydaje mi się, że liga powinna się nad tym pochylić, by nie dopuszczać do czegoś takiego. Równie dobrze możemy teraz na przykład pojechać na play-off do Polic, jeśli trafimy na Grupę Azoty Chemika, i zażądać testów od nich, bo wrócili z Turcji z Ligi Mistrzyń. Też będziemy czekać godzinę? - pyta Biernat.

- W dobie pandemii koronawirusa wszyscy muszą zachować maksymalne bezpieczeństwo. Przez cały ten okres PLS kieruje się jego względami. Czasem były podejmowane decyzje nawet na wyrost, a nawet mecze odwoływano na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem (jak w Rzeszowie spotkanie Asseco Resovii z Treflem Gdańsk - przyp. red.). Stąd prośba do Grot Budowlanych od nas, gdy dostaliśmy informację o możliwym zagrożeniu zdrowia, by te testy wykonać. Tu nie ma innych emocji - odpowiada nam na to pytanie Kamil Składowski, dyrektor działu komunikacji z mediami PLS.

Czasu na ewentualne przełożenie spotkania na jeszcze późniejszy termin już nie było, bo od piątku 12 marca startuje faza play-off. W grę wchodziło więc rozegranie spotkania zdrowymi siatkarkami (o ile jest ich minimum osiem w tym jedna rozgrywająca) albo poddanie go walkowerem.

Mecz zszedł na dalszy plan

W Grot Budowlanych Łódź wystąpiło więc osiem siatkarek - Oliwia Michalak, Małgorzata Lisiak, Zuzanna Górecka, Weronika Centka, Monika Fedusio, Paulina Damaske, Oliwia Poreda i Justyna Kędziora. Spełnione zostało więc kryterium narzucone przez PLS. Mecz w trzech setach wygrał #VolleyWrocław - w setach do 19, 25 i 24.

- Jeżeli zabierzemy trzy podstawowe zawodniczki z każdej drużyny, ta gra będzie wyglądać właśnie tak. Nie jesteśmy do końca zgrane ze sobą, bo w takim składzie nie trenujemy. I tak jestem dumna z tej drużyny, że wyszłyśmy i zagrałyśmy. Warto było wystąpić, nawet gdybyśmy miały grać w szóstkę - mówiła po spotkaniu Zuzanna Górecka, przyjmująca Grot Budowlanych.

- Musieliśmy się na to przygotować bardzo szybko szybko. Nie było czasu na rozmyślanie i gdybanie. Trzeba było wyjść i zagrać tymi ludźmi, którymi dysponowaliśmy - tłumaczy Biernat.

W weekend Grot Budowlane czeka pierwszy mecz fazy play-off. Będzie to albo starcie z Grupą Azoty Chemikiem Police albo z ŁKS-em Commercecon Łódź. Jak zapewniają w klubie, drużyna wystąpi już w pełnym składzie.

- Wszyscy wrócą. Nie musimy się obawiać. Są drobne urazy, ale nie będę się rozwodził. Nie jestem upoważniony, by się wypowiadać. Przygotowujemy się do ćwierćfinałów i musimy chronić naszą prywatność, by jak najlepiej przygotować się do spotkania - zakończył Biernat.

Źródło artykułu: