W tym spotkaniu Perugia stała pod ścianą i żeby podtrzymać szanse na awans do finału, musiała wygrać 3:0 lub 3:1 i potem jeszcze złotego seta. Mecz zaczął się od gry punkt za punkt, chociaż niewielka jedno, dwupunktowa przewaga należała do Trentino. W dalszej części seta dobrym zagraniem popisał się Ołeh Płotnicki, potem punkt dołożył Sebastian Sole i podopieczni Vitala Heynena prowadzili 15:13. Przyjmujący gospodarzy kontynuował dobrą grę i po jego kolejnym zagraniu było już 18:14. Piłkę setową dla miejscowych dał atak Wilfredo Leona. Szybko wykorzystali szansę na wygranie seta, bo rywale popełnili błąd w kolejnej akcji.
Druga partia zaczęła się podobnie, od gry punkt za punkt. Dobre zagranie Wilfredo Leona i błąd rywali dały gospodarzom pierwsze dwupunktowe prowadzenie 10:8. Później polski atakujący dołożył asa i było już 13:10. Przewaga podopiecznych Vitala Heynena rosła. Było to możliwe m.in. dzięki bardzo dobrej grze na zagrywce. Miejscowi tym elementem zdobyli aż pięć punktów. Gracze Trentino nie mogli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanych przeciwników. Tę odsłonę meczu zakończyło dobre zagranie Wilfredo Leona.
Trzeci set zaczął się dobrze dla przyjezdnych, po skutecznym bloku prowadzili 4:2. Ale miejscowi dosyć szybko doprowadzili do remisu. Dobrze funkcjonował blok, kilka razy został zatrzymany Nimir Abdel-Aziz. Po jednej z takich akcji było już 15:13. Po ataku z drugiej linii Wilfredo Leona było 18:15 i wtedy Perugii przydarzył się przestój. Rywale wcale nie zamierzali odpuszczać i po ataku Srećko Lisinaca był remis 18:18. W końcówce rozegrał się Nimir Abdel-Aziz, który skończył kilka ważnych piłek. Ale tę najważniejszą, dającą przyjezdnej ekipie wygraną w tej partii, skończył Marko Podrascanin.
ZOBACZ WIDEO: Czy to jest ten sezon Developresu SkyRes Rzeszów? Jelena Blagojević: Było ostro w szatni
W kolejnym secie nadal trwała zacięta walka. Za słabiej spisującego się w ostatnich akcjach Thijsa Ter Horsta, na boisku pojawił się Maciej Muzaj. Polak zanotował dobre wejście, od razu popisał się blokiem na 3:3 i atakiem na 6:6. Potem już nie było tak różowo. Zaczął się mylić też Wilfredo Leon, po drugiej stronie zaś rozkręcił się Nimir Abdel-Aziz. Holender popisał się blokiem 10:7, a po przerwie atakiem 11:7. Sytuacja Perugii stawała się coraz trudniejsza. W niczym nie przypominała zespołu z pierwszych dwóch partii. A siatkarze Angelo Lorenzettiego powiększali przewagę i wygrali czwartego seta. To oznaczało, że awansowali do finału Ligi Mistrzów, bowiem pierwsze spotkanie wygrali 3:0 i wystarczyły im w rewanżu dwie wygrane partie.
Tie-break był już tylko formalnością, bo wynik rywalizacji był już przecież rozstrzygnięty. Trenerzy postanowili dać odpocząć podstawowym zawodnikom i na parkiecie pojawili się zmiennicy. Lepiej szło graczom Perugii, po autowym ataku prowadzili już 6:2. Po bloku na Andrei Argencie było już 8:2 i widać było, że obie ekipy chcą jak najszybciej skończyć to spotkanie. Ostatnią akcję zakończył Thijs Ter Horst, ale to przegrani mogli się cieszyć z wyniku.
Sir Sicoma Monini Perugia - Itas Trentino 3:2 (25:22, 25:17, 23:25, 17:25, 15:6)
Perugia: Travica, Ter Horst, Leon, Płotnicki, Ricci, Sole, Colaci (libero) oraz Zimmermann, Muzaj, Vernon-Evans, Russo
Trentino: Gianelli, Abdel-Aziz, Lucarelli, Michieletto, Podrascanin, Lisinac, Rossini (libero) oraz Kooy, Cortesia, Argenta, Sperotto, Sosa
Czytaj także:
-> "Trzy godziny jak na szpilkach!", "Nerwy ze stali", czyli twitter po awansie ZAKSY do finału
-> Liga Mistrzów. Kiedy, gdzie i w jakiej formule zostanie rozegrany SuperFinał? Odpowiadamy!