Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie byli faworytem rywalizacji finałowej. Podopieczni Andrei Gardiniego tylko raz w historii, w 2004 roku, zdołali sięgnąć po złote medale. 18 kwietnia 2021 roku to kolejna data, która w historii klubu zapisze się złotymi zgłoskami. Tego dnia po raz drugi pomarańczowo-czarni wywalczyli tytuł mistrzowski, pokonując Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w finałowej rywalizacji 2:0.
Bohaterem ostatniej akcji, a może i całego finału, był Jurij Gladyr. Ukrainiec z polskim paszportem otrzymał wystawę na środek siatki od Eemi Tervaporttiego i zadał decydujący cios, wprawiając w euforię swoich kolegów oraz sztab szkoleniowy ekipy z Jastrzębia Zdroju.
Doświadczony środkowy po raz kolejny okazał się bohaterem swojej ekipy. W meczu numer jeden to jego ostra przemowa, po przegranym pierwszym secie, natchnęła drużynę do walki. Zespół z Górnego Śląska, podobnie jak w niedzielnym starciu, triumfował 3:1.
- Uznałem, że muszę zareagować. Zrobić coś, żeby pobudzić zespół do walki. Kiedy grasz o złoty medal PlusLigi, nie możesz wyglądać jak mięczak, iść jak baran na rzeź. Nie akceptuję tego. Po pierwszym secie musiałem przypomnieć chłopakom o tym, co sobie mówiliśmy. I to była dobra decyzja, bo od drugiej partii nasz zespół wyglądał na boisku zupełnie inaczej - przyznał w rozmowie z naszym portalem 36-letni siatkarz.
Zobacz ostatnią akcję finału PlusLigi sezonu 2020/2021:
ZŁOOOOTOOOOOOOOOO‼
— Jastrzębski Węgiel (@KlubJW) April 18, 2021
Jesteśmy mistrzami Polski pic.twitter.com/2iXQHafIi9
Czytaj także:
Bełchatowianie bez swojego lidera, ale wciąż w grze o medal. Michał Gogol: Niektórzy oceniają suche wyniki
PlusLiga. Bełchatowianie "zakopali" medale... przynajmniej do środy