- Chyba cztery dziewczyny z Polski wygrały Ligę Mistrzyń do tej pory. Mega się cieszę, że jest. Nie wiem jeszcze, o co chodzi. Wydaje mi się, że każda z nas tutaj, wszyscy, zamieniliby to trofeum na wszystkie inne, które wygrałyśmy w tym sezonie - przyznała Joanna Wołosz w rozmowie z WP SportoweFakty po zdobyciu Ligi Mistrzyń z A. Carraro Imoco Volley Conegliano (więcej TUTAJ).
Reprezentantka Polski podkreśliła, że wygrana w rozgrywkach LM była celem nr 1 zespołu z Conegliano. - To był najważniejszy cel. Oczywiście, mierzyliśmy w to, żeby wygrać wszystko w tym sezonie. Ale wydaje mi się, że w Ligę Mistrzyń najbardziej. Masakrycznie się cieszymy, masakrycznie - zdradziła rozgrywająca.
Wołosz dodała, że sobotnia wygrana z VakifBank Stambuł (3:2) to potwierdzenie, że Imoco Volley aktualnie jest najmocniejszym zespołem w Europie i na świecie.
ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Dąbrowski docenił klasę Chemika Police. "Wykonali fantastyczną robotę"
- Na parkiecie spotkały się dwie najsilniejsze drużyny, gdzie różnica pomiędzy nimi jest minimalna. Wszystkie sety były praktycznie na przewagi. Końcówka była mega zacięta. Ale my mamy Paolę Egonu, która nie zatrzymuje ręki w najważniejszych meczach i idzie jak burza - oceniła Polka.
31-latka opisała też emocje, jakie towarzyszyły jej w piątym, decydującym secie. Włoszki w tie-breaku oddały rywalkom pierwsze cztery piłki.
- Szczerze mówiąc, ja miałam uśmiech na twarzy. Śmiałam się, bo mówię sobie "fantastyczny początek". Wiedziałam, że możemy to odwrócić. Tu nie było pękania. To było ostatnie 15 punktów z tymi dziewczynami. Niektóre kończą karierę, niektóre odchodzą. To się po prostu należało tej grupie - zakończyła Wołosz.
Arkadiusz Dudziak z Werony