Wicemistrzowie Polski musieli trochę poczekać na rozegranie decydującego meczu Ligi Mistrzów po nieudanym finale PlusLigi. Wygrana z Itasem Trentino w Weronie była najlepszym możliwym podsumowaniem sezonu i rehabilitacją po porażkach z Jastrzębskim Węglem w spotkaniach o złote medale mistrzostw Polski. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle prezentowała się bardzo dobrze od początku edycji i w drodze po prymat w Europie wyeliminowała między innymi Cucine Lube Civitanova oraz Zenit Kazań.
- Mierzyliśmy wysoko i wiedzieliśmy, że możemy rywalizować z najlepszymi zespołami w Europie. Ciężką pracą przez cały sezon dochodziliśmy małymi kroczkami do celu, byliśmy coraz wyżej, aż doszliśmy do poziomu, na którym grając jesteśmy w stanie wygrać Ligę Mistrzów - mówi Aleksander Śliwka w rozmowie z ZAKSA TV.
Przed meczem kędzierzynianie zbierali od pozostałych polskich klubów życzenia powodzenia, a po nim gratulacje. Drużyna z PlusLigi zwyciężyła w Lidze Mistrzów po raz pierwszy od czasu utworzenia jej w tej formule. Wcześniej do drugiego miejsca w prestiżowym europejskim pucharze doszli PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów.
- Było to widać, że wszyscy zjednoczyli się w jednym celu i cała siatkarska Polska była z nami. Pękamy z dumy i jesteśmy bardzo zadowoleni po zwycięstwie. Każdy dołożył do tego sukcesu swoją cegiełkę - mówi Śliwka, który został wybrany MVP finału.
Czytaj także: Szczególny smak mistrzostwa Polski dla Natalii Mędrzyk. "Tak trudno jeszcze nie było"
Czytaj także: Koniec widowiskowego finału. Poznaliśmy mistrza Polski!
ZOBACZ WIDEO: Martyna Łukasik, czyli zmęczona, ale szczęśliwa mistrzyni Polski. "Postawiłyśmy na swoim"