Szczególny smak mistrzostwa Polski dla Natalii Mędrzyk. "Tak trudno jeszcze nie było"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Natalia Mędrzyk
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Natalia Mędrzyk

Grupa Azoty Chemik Police zamknął finał mistrzostw Polski zwycięstwem 3:1 w czwartym meczu z Developresem SkyRes Rzeszów. - Od początku sezonu miałyśmy przeboje. Droga po złoto była długa i trudna - wspomina przyjmująca Natalia Mędrzyk.

Gra w finale mistrzostw Polski toczyła się do trzech zwycięstw. Grupa Azoty Chemik Police przegrał pierwsze spotkanie w Rzeszowie, ale w kolejnych trzech to on postawił na swoim, dzięki czemu po raz dziewiąty w historii jest najlepszym klubem Tauron Ligi. Świętował we wtorek we własnej hali po zwycięstwie 3:1 i było to jedyne spotkanie w serii, które nie zakończyło się tie-breakiem.

- Także w nim było nam na początku trudno, ponieważ słabo grałyśmy w ataku. Kluczowe dla losu meczu było poprawienie się w zagrywce. Developres nie miał dokładnego przyjęcia, nie mógł wykorzystywać swoich środkowych i to pomogło nam - mówi Natalia Mędrzyk, przyjmująca Chemika.

Rozstrzygnięcie trzeciego seta umożliwiła policzankom widowiskowa obrona nogą Mędrzyk. W ostatnim momencie zdążyła utrzymać piłkę w grze, a kontratak kończyła Jovana Brakocević-Canzian po wystawie Martyny Łukasik. - Zawsze ciągnęło mnie do piłki nożnej. Po kilku latach przydało się to w tak istotnym momencie - mówi reprezentantka Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy

Chemik zwyciężył w Tauron Lidze mimo niemrawego początku sezonu. Jesienią ponosił porażki, gubił sety, przegrał konfrontację o Superpuchar Polski. W 2021 roku rozpoczęła się odbudowa formy policzanek, które zdobyły mistrzostwo i Puchar Polski, a także awansowały do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń.

- Z moich trzech mistrzostw Polski o to najnowsze było najtrudniej. Od początku sezonu miałyśmy przeboje i musiałyśmy wspinać się z dziesiątego miejsca w tabeli na pierwsze. Droga po złoto była długa i trudna. Na koniec był jeszcze wykańczający finał z pięciosetowymi pojedynkami i podróżami z Polic do Rzeszowa i w drugą stronę. Cieszymy się, że nie musimy jechać już na piąty mecz - wspomina Mędrzyk.

- Pierwsza sprawa, która utrudniła nam budowanie formy, to koronawirus, ale prawie każda drużyna była na kwarantannie, więc większym problemem były kontuzje. W czasie sezonu wypadły nam trzy kluczowe zawodniczki. Trudno było to przeżyć, ale na szczęście podniosłyśmy się - nawiązuje siatkarka do kontuzji przyjmującej Wilmy Salas oraz środkowych Igi Wasilewskiej i Katarzyny Połeć.

Czytaj także: Co to był za horror! Niemal trzygodzinny bój, ogromne emocje i historyczny awans ZAKSY do finału

Czytaj także: Brutalne pożegnanie Grupy Azoty Chemika Police z Ligą Mistrzyń

Komentarze (0)