Dla obu ekip było to już szesnaste spotkanie podczas tegorocznych rozgrywek. W fazie zasadniczej Japonki okazały się rewelacją i przedarły się na trzecią pozycję, zaś Brazylijki zajęły drugie miejsce tuż za reprezentacją Stanów Zjednoczonych.
- To nie tak, że nic nie musiałyśmy robić przez te dwa dni od ostatniego meczu. Mamy przed sobą dwa trudne mecze z rzędu. Każda z drużyn, która weszła do półfinału, prezentuje naprawdę dobrą siatkówkę. To, że wygrałyśmy 13 meczów w fazie zasadniczej nie może nas uśpić - podkreślała Natalia Pereira, przyjmująca i kapitan Canarinhas.
Choć reprezentacja Polski pożegnała się już z Ligą Narodów, w półfinale nie zabrakło polskich akcentów. Pierwszym sędzią spotkania Brazylia - Japonia był Wojciech Maroszek.
ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk
Bez ogródek można przyznać, że faworytkami w tej parze były siatkarki z Ameryki Południowej, które w ostatnich latach często sięgały po medale, także złote w poprzedniku Ligi Narodów, World Grand Prix, a w ostatnio rozegranej edycji w 2019 roku. Japonki zaś znalazły się w najlepszej czwórce VNL dopiero po raz pierwszy.
Zgodnie z tym, czego można było się spodziewać, od początku bardzo trudno było Brazylijkom trafić bezpośrednio w boisko swoimi atakami. A Tandara Caixeta na prawym skrzydle czy Fernanda Garay na lewym naprawdę nie oszczędzały na sile. Problem jednak w tym, że siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni miały duży problem ze skończeniem piłek po swojej stronie. W pierwszej partii zdołały ugrać zaledwie piętnaście oczek.
Ale zespół trener Kumi Nakady podniósł się w drugiej partii i nawiązał walkę. Mayu Ishikawa i Sarina Koga zaczęły znajdywać sposób, by przebijać się przez brazylijski blok. Po drugiej stronie siatki wspominany duet Tandara-Fe Garay nieco spuścił z tonu, ale przecież trener Jose Roberto Guimaraes ma jeszcze do dyspozycji Gabrielę Bragę Guimaraes. To ona pomogła wygrać swojej ekipie tę część gry 25:23.
Trzecia partia przyniosła zdecydowanie najwięcej emocji. Tu Japonki postanowiły częściej aktywizować środkowe, co okazało się doskonałym posunięciem. Tylko w tej odsłonie Haruyo Shimamura zdobyła 5 punktów atakiem. Brazylijki w ten sposób odpowiadały sporadycznie. Podstawowa różnica w porównaniu do poprzednich setów polegała jednak na tym, że tu to Azjatki były minimalnie z przodu i prowadziły grę.
Doszło jednak do niesamowicie zaciętej i emocjonującej końcówki podczas gry na przewagi. Brazylijki miały aż cztery piłki meczowe. Momentami broniły jak... Japonki, ale ostatecznie przegrały 29:31. To podłączyło ich rywalki do tlenu, przynajmniej na chwilę.
Siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni rozpoczęły czwartego seta od prowadzenia 5:0. Trudno jednak powiedzieć, co stało się z zespołem później, bo do końca seta (i meczu) zespół trener Kumi Nakady wygrał zaledwie... 11 akcji. Canarinhas wygrały 25:16, dzięki czemu triumfowały w całym spotkaniu 3:1. Choć finałowe fragmenty spotkania tego nie pokazały, był to momentami mecz na naprawdę świetnym poziomie.
W finale, który odbędzie się w Rimini w piątek o 19:30 Brazylia zmierzy się ze zwycięzcą pary Turcja - USA. Trzy i pół godziny wcześniej Japonia zagra z przegranym z tej dwójki.
Brazylia - Japonia 3:1 (25:15, 25:23, 29:31, 25:16)
Brazylia: Macris, Gabi, Ana Beatriz, Tandara, Fe Garay, Gattaz, Brait (libero) oraz Sheilla, Roberta, Rosamaria, Natalia.
Japonia: Momii, Shimamura, Koga, Kurogo, Shinomiya, Ishikawa, Kobata (libero) oraz Kanami, Kotona.
Sprawdź także: Czy gwiazdy wrócą do kadry na mistrzostwa Europy? "Możliwość skorzystania z niej jest ograniczona" [WYWIAD]