Tokio 2020. Wygrać grupę i nie oglądać się na innych. Polacy grają z Kanadą

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Wilfredo Leon atakuje podczas meczu z Iranem
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Wilfredo Leon atakuje podczas meczu z Iranem

Biało-Czerwoni jako pierwsi rozegrają swój mecz ostatniego dnia rozgrywek grupowych. Wygrana z Kanadą da im pierwsze miejsce w grupie. Lecz rywale wcale nie ułatwią tego zadania.

Polacy grają swój mecz jako pierwsi i jeśli wygrają z Kanadą za trzy punkty, będą mieć pewne miejsce pierwsze w grupie A. Pozycję teoretycznie dającą łatwiejszego przeciwnika w ćwierćfinale, w którym mogą trafić na wszystkich z grupy B, z wyjątkiem ROC, który na pewno nie będzie na 4. miejscu i Tunezji, która szans na wyjście z grupy już nie ma. Skomplikowana sytuacja sprawiła, że praktycznie do południa w niedzielę, kiedy zostanie rozegrany ostatni mecz grupowy, nie będzie wiadomo kto na kogo trafi w ćwierćfinale. Ani czy w ogóle w nim zagra.

Kanada na pewno nie będzie łatwym rywalem. Podopieczni Glenna Hoaga aktualnie zajmują trzecie miejsce w grupie. Wygrali 3:0 z Wenezuelą i nieco niespodziewanie w takim samym stosunku setów z Iranem. Ulegli dopiero w tie-breaku Włochom, chociaż po dwóch pierwszych partiach byli na najlepszej drodze do zgarnięcia kompletu punktów. Przegrali 0:3 z Japonią.

W drużynie Klonowego Liścia nie grają anonimowi zawodnicy. Część z nich albo ma za sobą występy w PlusLidze (Tyler Sanders, Steven Marshall, Nicholas Hoag, Sharone Vernon-Evans, Graham Vigrass), albo dopiero będzie mieć od nowego sezonu (Jay Blankenau). Chwila rozprężenia jak w meczu z Wenezuelą i zamiast kompletu punktów, może być nerwowe czekanie na pozostałe wyniki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia

Wszystko jest jednak w rękach naszych siatkarzy. To oni są liderem grupy A po czterech spotkaniach. Po małym poślizgu na początek i przegranej 2:3 z Iranem, Biało-Czerwoni wygrali kolejne mecze bez straty punktu. Kolejnymi rywalami, którzy musieli uznać wyższość mistrzów świata, były Włochy, Wenezuela i Japonia.

Widać, że z meczu na mecz Polacy rozkręcają się coraz bardziej. - Moim zdaniem jesteśmy coraz lepsi. Zaczynam widzieć olimpijski ogień w oczach chłopaków, a na początku trochę mi tego brakowało. Co ważne, zmieniają się zawodnicy, którzy prowadzą zespół do zwycięstwa - powiedział po wygranej nad gospodarzami Vital Heynen.

Dobre wejście w mecz będzie na pewno ważne, ale granie o 2 nocy polskiego czasu będzie stanowić wyzwanie. Tym bardziej, że nasi siatkarze ani jednego spotkania nie rozgrywali o takiej porze, a ich niedzielny rywal tak i to w dodatku trzy. - Na śniadaniu przed meczem z Japończykami zwracaliśmy uwagę, że Kanada zagrała rano już kilka razy. Z kolei dla nas to będzie nowość, więc spodziewamy się trudnego meczu. Trudniejszego, niż wszystkie dotychczasowe razem wzięte - przyznał Paweł Zatorski, libero polskiej reprezentacji.

Polacy specjalnie nawet trenowali o takiej wczesnej godzinie i podobno te próby wyszły całkiem dobrze. Pozostaje więc mieć nadzieję, że to znajdzie przełożenie na mecz. Wygranie go jest ważne. Potem będziemy się zastanawiać z kim lepiej się zmierzyć w ćwierćfinale.

Polska - Kanada, niedziela 1 sierpnia, godz. 2:00

Czytaj także:
-> Tokio 2020. Polska - Kanada. Z trudnym rywalem w porze śniadania. "Będzie trzeba wziąć zimny prysznic"
-> Tokio 2020. Trójkolorowi zostają w grze! Ograli ostatnich niepokonanych

Źródło artykułu: