Przykre obrazki z Wielkiej Brytanii. Polak mówi, jak jest naprawdę
Puste półki w sklepach i zamknięte stacje benzynowe - to codzienność w Wielkiej Brytanii. Wszystko przez braki wśród kierowców. O sytuacji na Wyspach opowiedział nam siatkarz IBB Polonii Londyn i zawodowy kierowca, Bartosz Kisielewicz.
- Nie mamy dostępu do wszystkich produktów już od pewnego czasu. Można było się trochę do tego przyzwyczaić. Mnie nie dotknęły puste półki w sklepach, ale bardziej odczułem brak paliwa. W poniedziałek, jak zacząłem pracę o 3 rano, wyjechałem trochę wcześniej, pojeździłem po lokalnych stacjach benzynowych. Przejechałem cztery stacje, trzy były zamknięte, a na jednej była bardzo duża kolejka. Jak na taką porę, było to zadziwiające. Udało mi się zatankować, ale to było dosyć daleko od domu. Trzeba trochę kombinować - powiedział nam Kisielewicz.
Na stacjach brakuje paliwa
Przyznał, że jeśli stanąłby w kolejce, spędziłby tam godzinę, a i tak nie miałby gwarancji tego, że zatankuje. - W sobotę ustawiłem się do kolejki, ale ona wolno się poruszała, a na koniec się okazało, że wyczerpało się paliwo na stacji i ją zamknęli. Obawiałem się, czy dojadę do pracy w poniedziałek, ale udało się. Było trochę emocji i nerwów - dodał.
ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internetKryzys pomoże rozwiązać wojsko
- Tak naprawdę kierowców brakuje już od dawna. Wiadomo było o tym od kilku lat. Dotyczy to zarówno pracowników jeżdżących na cysternach, w zaopatrzeniu sklepów czy galerii handlowych. Wydaje mi się, że to niekoniecznie może być spowodowane tylko brexitem. Już 10 lat temu było wiadomo o tym, że będzie brakować kierowców. Teraz odczuwamy tego skutki - stwierdził.
- Problemem są warunki pracy. Niestety, nie jest to "czysta" praca. Stawki za godzinę nie były jakieś powalające. Wszystko składa się w jedną całość. To jest ciężki kawałek chleba i tu jest też powód tego, dlaczego brakuje kierowców. Średni wiek kierowcy w Anglii jest bardzo wysoki. Młodzież nie pcha się w te kierunki pracy. Wszystko tak się potoczyło, że jesteśmy w takim miejscu. Warunki pracy nigdy nie będą idealne, ale na pewno muszą się poprawić. Jeżeli rząd myśli o tym temacie, to trzeba wszystko zmienić. Zaczynając od higieny, poprzez podniesienie stawek, czas pracy i na warunkach dla kierowców kończąc - ocenił.
Pomóc Brytyjczykom mają wojskowi. Rząd chce ich zaangażować do rozwożenia paliwa na stacje benzynowe. Zresztą sam Kisielewicz myśli o tym, by zamienić 40-tonową ciężarówkę na cysternę. Chce zrobić kurs na przewóz niebezpiecznych materiałów i spełnić swoje małe marzenia.
Dodajmy, że Kisielewicz pracę zawodową łączy z grą w siatkarskiej IBB Polonii Londyn. Ze względu na pandemię jego klub trenował w Bełchatowie, co uniemożliwiło mu udział w treningach. W Anglii nie było to możliwe, gdyż w hali w trakcie lockdownu mogło być obecnych tylko 6 osób. - Teraz wracamy na parkiety, na razie trenujemy raz lub dwa razy w tygodniu. Takie obciążenia mi pasują, a jak będą większe, to będziemy coś kombinować - zakończył.
Czytaj także:
Mocny komentarz po rezygnacji Ryszarda Czarneckiego. "Wiedział, że nie ma szans"
Sensacyjna decyzja Ryszarda Czarneckiego. "Czasem trzeba skasować własne ambicje, nawet uzasadnione"