Zapytaliśmy Białorusina o kryzys na granicy z Polską. Wskazał winnego

- W waszym kraju możecie wywierać presję na rządzących, wpływać na ich decyzje. Zaangażujcie się, bo w innym wypadku zaczniecie odczuwać skutki działań Łukaszenki - mówi o kryzysie na granicy Artur Udrys, białoruski siatkarz-opozycjonista.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
migranci na granicy polsko-białoruskiej PAP/EPA / Na zdjęciu: migranci na granicy polsko-białoruskiej
Gdy w ubiegłym roku Aleksander Łukaszenka sfałszował wybory prezydenckie, Artur Udrys zrezygnował z występów w reprezentacji Białorusi. Wielokrotnie szedł w kilkusettysięcznych marszach sprzeciwu wobec jego rządów, ramię w ramię z innymi czołowymi białoruskimi sportowcami. Był też zaangażowany w pomoc osobom represjonowanym.

Teraz były siatkarz plusligowej drużyny z Warszawy radzi Polakom, by wywarli presję na politykach do zdecydowanych działań na granicy, a Unię Europejską krytykuje za opieszałość.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: W jaki sposób patrzysz na kryzys na polsko-białoruskiej granicy. O czym twoim zdaniem świadczą te wydarzenia?

Artur Udrys, siatkarz PAOK-u Saloniki, były reprezentant Białorusi w siatkówce: W mojej opinii Aleksander Łukaszenka robi to, co ma w zwyczaju, czyli eskaluje. Poprzez ten kryzys targuje się z Rosją. Stara się jej pokazać, że jest dla niej buforem przed europejskim zagrożeniem. Rosyjska propaganda właśnie tak przedstawia Unię Europejską, jako potencjalne zagrożenie. Reżim Łukaszenki wzmacnia ten przekaz. Umieszcza uchodźców na granicy i robi "cyrk". Pokazuje jak okrutni polscy celnicy nie pozwalają im przejść, strzelają. Nie pokazuje natomiast, że to białoruskie służby przyprowadziły tych ludzi na granicę i dosłownie przepychają ich na drugą stronę. A druga rzecz: mści się za wsparcie Unii Europejskiej dla opozycji po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski ostro o polskim systemie szkolenia. "Nie mogę powiedzieć, że widać światełko w tunelu"

My patrzymy na granicę z coraz większymi obawami. Białorusini także?

Tak. I nie chodzi tylko o to, co dzieje się na granicy. Nagle w naszym kraju znalazło się wielu imigrantów. Nigdy nie byliśmy dla nich atrakcyjnym kierunkiem, a teraz po ulicach Mińska chodzi wielu uchodźców. Nikt ich nie kontroluje. Kradną, dokonują aktów wandalizmu, kręcą się po nocy dużymi grupami. Policja nic z nimi nie robi, nie wsadza ich do aresztu, bo wie, że oni mają trafić na polską granicę. Szczerze mówiąc, reakcję Unii Europejskiej na ten kryzys uważam za zbyt słabą.

Dlaczego?

Unia w zasadzie nic nie robi. Czeka i czeka. To czas, żeby działać, a europejscy politycy wciąż debatują, co robić. Nie wiem, może się czegoś boją. Może ktoś ważny nie chce się zgodzić na sankcje wobec Białorusi, bo ucierpią na tym jego interesy. Tak czy inaczej, póki co zachowują się tak, jakby chcieli wyleczyć koronawirusa aspiryną. Walczą z objawami, a nie z przyczyną choroby.

A co jest jej przyczyną?

Łukaszenka. Teraz zaczął być dla Unii prawdziwym zagrożeniem. Pokazuje, że się jej nie boi, że ma ją gdzieś. Zachowuje się jak terrorysta. A Europa wciąż czeka.

Jaka jest rola Rosji w tym kryzysie? Jedni mówią, że inspirują go rosyjskie służby, drudzy - że to inicjatywa samego Łukaszenki, bo Rosjanom od pewnego czasu już z nim nie po drodze.

Po drodze czy nie po drodze, wspierają go. Wydaje mi się jednak, że kryzys nie ma bezpośredniego powiązania z Rosją. Jak już powiedziałem, według mnie Łukaszenka chce zyskać w oczach Rosji, pokazując jej, że jest w stanie zaszkodzić Unii Europejskiej. I że dla Putina jest jedyną rozsądną opcją. Putin nie chce, żeby opozycja przejęła władzę. Nie podoba mu się wizja demokratycznej Białorusi, bo nie mógłby jej kontrolować. Łukaszenki nie może kontrolować w pełni, ale przynajmniej wie, że w pewnych sytuacjach i w pewnych kwestiach będzie musiał się go słuchać, bo bez jego wsparcia straci władzę.

Druga strona medalu jest taka, że Łukaszenka chce pokazać Unii swoje znaczenie. To demonstracja w rodzaju: "gdyby nie ja, na polskiej granicy stałyby rosyjskie czołgi". Robi tak, żeby europejscy politycy znowu zaczęli z nim rozmawiać. W końcu od ubiegłorocznych wyborów jest dla nich persona non grata.

W Polsce wielu ludzi wciąż chyba lekceważy zagrożenie związane z wydarzeniami na granicy. Jako osoba, która wie, jak rządzi białoruski reżim i do czego jest zdolny, co byś chciał im przekazać?

Powiedziałbym im, że Łukaszenka na pewno sam nie przestanie, że jeśli nie zostaną podjęte konkretne działania, to może być dopiero początek. W waszym kraju możecie wywierać presję na rządzących, wpływać na ich decyzje, nie tak jak na Białorusi. Zaangażujcie się, bo w innym wypadku zaczniecie odczuwać skutki działań Łukaszenki. Jak już mówiłem, on jest zagrożeniem. I to tutaj, nie gdzieś daleko stąd.

Na koniec chcę jeszcze zapytać o sytuację przeciwników reżimu na Białorusi? Czy protesty, które przetoczyły się przez kraj w ubiegłym roku, w dalszym ciągu w jakiejś formie trwają?

Nie mogę powiedzieć, że jest jeden spójny, zorganizowany ruch oporu. Jest kilka grup, które preferują różne formy oporu. Dużo ludzi zaczęło uważać, że Łukaszenka nie odejdzie spokojnie, że jeśli w końcu to nastąpi, będzie przemoc.

Czytaj także:
Wsadziła kij w mrowisko. Szczera opinia o Święcie Niepodległości
Siatkarz ZAKSY podbija media społecznościowe. "Paru chłopaków tutaj jest trochę nieśmiałych"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×