Pierwszy taki mecz Chemika. "Wiemy, na co nie możemy sobie pozwolić"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarki Grupy Azoty Chemika Police
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarki Grupy Azoty Chemika Police

Do środy nie było meczu Grupy Azoty Chemika Police w Lidze Mistrzyń, w którym pozwolił rywalkom na zdobycie zaledwie 38 małych punktów. - Koncentrowaliśmy się na utrzymaniu poziomu przez całe spotkanie - mówi trener Jacek Nawrocki.

Przeciwnikiem Chemika był Fatum Nyiregyhaza, który przez 17 lat nie grał w europejskiej elicie. Węgierska drużyna była na prowadzeniu przez około pół minuty po pierwszej akcji w trzecim secie. We wszystkich partiach policzanki sprawnie budowały przewagę, a w nużącym meczu brakowało fragmentów wyrównanej walki. Po nieco ponad godzinie Chemik zwyciężył 3:0.

- Trzeba było wyjść na ten mecz skupionym i sfokusowanym na naszym zadaniu. Nie martwiliśmy się poszczególnymi straconymi punktami, a utrzymaniem poziomu gry przez całe spotkanie. Spodziewałem się trudniejszej walki, ale mieliśmy ten mecz pod kontrolą - mówi trener Jacek Nawrocki.

- Blok funkcjonował dobrze także we wcześniejszych spotkaniach. Czasami rywalki grają przeciwko nam na maksimum ryzyka, ale ten element nam nie ucieka. Podobało mi się również to, że presja rywalek w polu serwisowym nie spowodowała błędów po naszej stronie - analizuje były selekcjoner reprezentacji Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!

- Wiemy, że nie możemy sobie pozwalać na potknięcia w meczach przeciwko Węgierkom i Serbkom - dodaje Nawrocki. Ewentualny komplet 12 punktów zdobyty w pojedynkach z Fatum Nyiregyhaza i Zok Ub powinien być dla Chemika przepustką do awansu w grupie, w której faworytem jest Imoco Volley Conegliano. Pierwsze zadanie obowiązkowe zostało wykonane bez komplikacji.

- Poszło nam gładko. Spodziewałam się nieco trudniejszego meczu, ale Liga Mistrzyń znowu pokazała, że rządzi się swoimi prawami. Od początku grałyśmy walecznie, a wiodącymi elementami były zagrywką oraz blok. Po odrzuceniu rywalek od siatki łatwiej nam było blokować - wspomina Agnieszka Kąkolewska, środkowa wybrana MVP meczu.

- Nie wybiegam myślami daleko do przodu. Każdy mecz w Lidze Mistrzyń jest dla mnie specjalny. Ten był pierwszym, który grałam w Szczecinie i przed kibicami. Na pewno faworytem w naszej grupie jest Conegliano, ale również na jego tle będziemy w stanie pokazać dobrą siatkówkę - dodaje Kąkolewska.

Czytaj także: Trwa niesamowita passa beniaminka na pierwszoligowym froncie
Czytaj także: Zespół z Ukrainy coraz bliżej gry w PlusLidze! Podpisano list intencyjny

Źródło artykułu: