Warszawianie rozpoczęli swoje zmagania w Lidze Mistrzów od spotkania z brązowymi medalistami Superligi. Oprócz Rosjan w grupie B stołeczni zmierzą się również z belgijskim Greenyard Maaseik oraz tureckim Bankasi Ankara.
Początek spotkania przebiegał pod dyktando podopiecznych Andrei Anastasiego. Po skutecznym ponowieniu ataku z drugiej linii Grobelnego przewaga gości była już wyraźna (5:11). Choć Ilia Vlasov raz po raz po raz pokazywał, jaką przewagę dają nadzwyczajne warunki fizyczne i 212 cm wzrostu, to pierwszego seta z łatwością zakończył Bartosz Kwolek (20:25).
Po przerwie na parkiecie pojawił się Cwetan Sokołow, dając jasno do zrozumienia, że żarty się skończyły. Zmieniła się też dystrybucja ataku rosyjskiej ekipy, Bułgar otrzymywał teraz wiele piłek od Wadima Pankowa. Błędem było z kolei uproszczenie gry przez warszawian i nadużywanie gry przez środek siatki, gdzie w pewnym momencie Piotr Nowakowski nie był w stanie sforsować szczelnego, podwójnego bloku Rosjan. Warszawianie dominowali za to w bloku i przy stanie 17:21 o czas poprosił trener Dynama Moskwa. Prowadzenie Projektu Warszawa w tym meczu podwyższył Michał Superlak, wykorzystując drugiego setballa (22:25).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!
Zdobywcy Pucharu CEV w końcu przestali seryjnie psuć swoje mocne zagrywki i od razu sprokurowali tym samym całą lawinę błędów i ratunkowych zagrań ze strony zespołu z Warszawy (3:8). Gospodarze nie oddali już inicjatywy i po ataku Sokołowa pozostali w tym spotkaniu (25:20).
Problem był jednak znacznie głębszy, co stało się jasne, gdy przez pojedynczy blok Likoszerstowa nie przebił się Superlak (2:0). W tym spotkaniu nie mógł zagrać Dusan Petković, dlatego trener Anastasi nie miał dużego pola manewru. Na boisku wszedł Mateusz Janikowski, ale gospodarze zdominowali wydarzenia na boisku, zupełnie "murując" dostęp do swojej części boiska (16:25).
Po dwóch kompletnie bezbarwnych odsłonach w wykonaniu polskiej drużyny w Moskwie oglądaliśmy tie-breaka. Przewagę Rosjan już na początku piątego seta zaznaczył Lauri Kerminen i o czas poprosił trener Anastasi (5:2). W najważniejszym momencie meczu dwoma asami serwisowymi popisał się Podleśny i to on zakończył cały mecz (15:12).
Dynamo Moskwa - Projekt Warszawa 3:2 (20:25, 22:25, 25:20, 25:16, 15:12)
Dynamo: Podleśny, Vlasov, Pankow, Szkuljawiczus, Semyszew, Likoszerstow, Kerminen (libero) oraz Sventitskis, Sokołow, Bogdan
Projekt: Kwolek, Trinidad De Haro, Wrona, Nowakowski, Grobelny, Superlak, Wojtaszek (libero) oraz Jaglarski, Janikowski, Fornal
Zobacz również:
Ciężki los beniaminka. Drużyna Michała Filipa z kolejną porażką
Poważna wpadka Asseco Resovii Rzeszów. "To jest nasz problem"