Do meczu w Warszawie Grupa Azoty przystępowała osłabiona brakiem Łukasza Kaczmarka i Wojciecha Żalińskiego. Pierwszego atakującego w wyjściowym składzie zastąpił Bartłomiej Kluth, po którym było widać tremę. Warszawianie dodatkowo przycisnęli rywala zagrywką i dość szybko wyszli na prowadzenie 10:5. Kędzierzynianie próbowali odrobić straty i prawie im się to udało. Po skutecznym bloku na Igorze Grobelnym było już tylko 16:15. Ale do wyrównania nie udało im się doprowadzić. Po ataku Andrzeja Wrony stołeczni mieli pierwszą piłkę setową 24:20, którą wykorzystali kilka minut później.
Druga odsłona spotkania miała już zupełnie inny przebieg. Gra warszawian zupełnie się załamała. Po ataku Bartłomieja Klutha goście prowadzili już 6:1. Atakujący zapomniał już o zdenerwowaniu z poprzedniej partii i grał skuteczniej. Kędzierzynianie wrócili do poziomu, do jakiego przyzwyczaili swoich kibiców. A miejscowym mało co wychodziło. Nie pomagały zmiany w składzie, na boisku pojawił się wracający do formy po chorobie Bartosz Kwolek, ale jego wejście nic nie dało. Nic dziwnego, że ZAKSA pewnie wygrała tego seta do 15.
Zapaść gry warszawian była dalej widoczna na początku trzeciej partii. Co gorsza dla nich przy stanie 1:3 kontuzji doznał Jan Fornal i musiał opuścić boisko. Goście szybko odskoczyli na kilka punktów 13:7 i wydawało się, że ta partia nie dostarczy już żadnych emocji. Nic z tego. Najpierw sygnał do odrabiania punktów swoją zagrywką dał Bartosz Kwolek i zrobiło się 15:18. Potem w końcówce tym samym elementem postraszył wicemistrza Polski Mateusz Janikowski. To dzięki jego zagraniom ze stanu 18:22 zrobiło się 21:22. Jednak młody przyjmujący w kolejnej akcji zepsuł zagrywkę, a ZAKSA nie wypuściła już z rąk okazji na wygranie tej partii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten to ma życie! Majdan pochwalił się zdjęciami z Tajlandii
Czwarty set był początkowo bardzo wyrównany. Dopiero przy stanie 9:9 warszawianie odskoczyli na dwa oczka po ataku Bartosza Kwolka i skutecznym bloku. O czas w tym momencie od razu poprosił Gheorghe Cretu. Jego podopieczni po przerwie zdobyli cztery punkty z rzędu, a serię zakończył absurdalny błąd Angela Trinidada. Miejscowi jeszcze wyszli na prowadzenie 17:16 po punktowej zagrywce i ataku Dusana Petkovicia. To był jednak ostatni moment, kiedy wyprzedzali rywala. ZAKSA włączyła piąty bieg w końcówce i po bloku Norberta Hubera prowadziła już 21:18. Pierwszą piłkę meczową wykorzystał Bartłomiej Kluth.
Projekt Warszawa - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (25:22, 15:25, 22:25, 19:25)
Projekt: Trinidad, Petković, Wrona, Nowakowski, Grobelny, Fornal, Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Blankenau, Kwolek, Superlak, Janikowski
ZAKSA: Janusz, Kluth, Huber, Smith, Śliwka, Semeniuk, Shoji (libero) oraz Kalembka, Staszewski, Rejno
MVP: Norbert Huber (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Czytaj także:
-> Szokujące ogłoszenie odejścia z klubu. Będzie zaskakująca zmiana trenera w czołowym klubie PlusLigi
-> Trener zadowolony z zawodników po rekordowej liczbie zakażeń. "Sam koronawirus nie jest problemem dla sportowca"