Władimir Putin uznał niepodległość samozwańczych republik w Donbasie i Ługańsku. Prezydent Rosji tą decyzją zaniepokoił cały świat. Wszyscy obawiają się, że to doprowadzi do eskalacji konfliktu z Ukrainą. Na razie NATO i Unia Europejska straszą sankcjami, ale nie wiadomo, jak sprawa się potoczy.
Co obecnie dzieje się na Ukrainie? Głos w tej sprawie zabrał Artur Szalpuk. Polski siatkarz występuje w drużynie Epicentr-Podolany Horodok. To klub z miejscowości Gródek, która leży niedaleko granicy z Polską.
- Jest dużo informacji, że coś może się wydarzyć. W sobotę zagraliśmy normalnie mecz. Nikt z władz klubu nie rozmawiał ze mną na wypadek zmiany sytuacji w kraju. W miejscu, w którym mieszkam do tematu podchodzi się spokojnie - mówi Szalpuk w TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
Siatkarz jednak ma to szczęście, że przebywa w miejscu, które od Doniecka i Ługańska dzieli ponad tysiąc kilometrów. Dlatego też nie ma powodów do zmartwień. Przyznał jednak wprost, co by zrobił, gdyby grał bliżej tamtych terenów.
- Z tego, co słyszałem, w większych miastach i po zachodniej stronie Ukrainy ludzie żyją normalnie. Mam szczęście, że jestem w tej części, czysto teoretycznie nie są to ziemie zagrożone. Gdybym jednak mieszkał po drugiej stronie tego kraju, myślę, że nie chciałbym w nim dłużej przebywać - tłumaczy.
Na Ukrainie jednak nikt nie może spać spokojnie. Uznanie niepodległości separastycznych republik może być tylko wstępem do inwazji Rosji na Ukrainę. Wszystkich zaniepokoiły słowa Putina, gdy w trakcie orędzia mówił, że "Ukraina została sztucznie utworzona" i jest "amerykańską kolonią z marionetkowym rządem".
Stanowcze reakcje przed meczem reprezentacji Polski >>
Rosja może stracić finał Ligi Mistrzów. "W UEFA pojawiły się poważne wątpliwości" >>