Rzeszowianki wygrywają mecz na szczycie. "Nie możemy przekładać strachu na naszą grę"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Magdalena Jurczyk
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Magdalena Jurczyk

Siatkarki Developresu Bella Dolina Rzeszów wywiozły dwa punkty z bardzo gorącego terenu w Legionowie. Sport zdaje się być w obecnych czasach swego rodzaju odskocznią. - Na pewno jak każdy człowiek, myślimy o tym - mówi MVP meczu Magdalena Jurczyk.

Siatkarki Developresu Bella Dolina Rzeszów po tie-breaku pokonały drużynę  z Legionowa. Po dwóch jednostronnych setach mecz nabrał rumieńców i podopieczne Stephane'a Antigi wywiozły z IŁ Capital Areny Legionowo dwa bardzo cenne punkty.

- Bardzo się cieszę, że zrewanżowałyśmy się za porażkę w Rzeszowie. Idziemy na mistrza i musimy umieć pokonać każdego. Chcemy wygrywać kolejne mecze i utrzymać fotel lidera przed play-off - mówiła po spotkaniu MVP meczu, Magdalena Jurczyk, środkowa rzeszowskich Rysic.

"Nie możemy przekładać strachu na grę"

Mamy 10. dzień wojny w Ukrainie, która sprawia, że wszystkie pozostałe sfery życia schodzą na dalszy plan. Dbanie o sferę mentalną i umiejętność odizolowania się od czynników zewnętrznych będą w kontekście kolejnych meczów niezwykle ważne.

ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta

- Na pewno tak jak każdy człowiek myślimy o tym. Pamiętam, że w czwartek przed tygodniem, gdy ta wojna dopiero się zaczynała, rozgrywałyśmy spotkanie Pucharu Polski z opolankami. Przegrałyśmy seta, bardzo trudno było się skupić i wejść w mecz. Jesteśmy też bardzo blisko granicy, ale nie możemy przekładać strachu na naszą grę. Staramy się pomagać, w przyszłym tygodniu podczas meczu Ligi Mistrzyń z VakifBankiem Stambuł i później przy okazji spotkania z radomiankami będą organizowane zbiórki dla obywateli Ukrainy - wylicza Jurczyk.

Jak zauważa pochodząca z Cegrowej koło Dukli środkowa każda z zawodniczek na swój sposób radzi sobie z natłokiem informacji napływającym zza wschodniej granicy.

- Każda reaguje troszkę inaczej. Część z nas dzieli się spostrzeżeniami, część woli sama analizować różnego rodzaju doniesienia. Nie możemy jednak o tym myśleć. Jest bezpiecznie, wszyscy też nas o tym zapewniają, a my staramy się skupić na ważnych meczach, które przed nami - podkreśla siatkarka Developresu Bella Dolina Rzeszów.

"To nie jest tak, że coś nam się udało"

Wygrana nad drużyną IŁ Capital Legionovia Legionowo sprawia, że rzeszowianki mają pięć oczek przewagi nad Grupą Azoty Chemika Police. Pokonanie zespołu Alessandro Chiappiniego oznacza również, że nie ma już drużyny, która nie uległaby w tym sezonie Rysicom.

- Nie chciałabym używać tutaj tego sformułowania, że coś nam się "udało". Po prostu zagrałyśmy lepiej tę końcówkę i wytrzymałyśmy presję. W czwartym secie faktycznie sytuacja była trudna, ale nie pierwszy raz pokazujemy, że potrafimy wyjść z opresji. W tie-breaku przytrafił się nam tylko jeden malutki przestój, gdzie straciłyśmy dwa punkty z rzędu - relacjonowała przebieg spotkania Jurczyk.

MVP piątkowego starcia zdobyła 16 punktów, w tym aż osiem blokiem. Wcześniej Jurczyk była siatkarką Jokera Świecie i Wisły Warszawa, ale to właśnie aktualny sezon jest dla niej przełomowy. Aktualnie, według statystyk, jest ona trzecią najlepiej blokująca siatkarka w Tauron Lidze.

- Trenujemy troszeczkę inaczej niż miało to miejsce w moich poprzednich klubach, na pewno też przygotowanie taktyczne ma tu znaczenie, gdzie skakać, które kierunki zamykać. To wszystko wpływa na mnie bardzo pozytywnie. Nawet nie wiedziałam, że udało mi się wykręcić aż tyle bloków, ale duża w tym zasługa trenerów - wyjaśniła zawodniczka grająca z numerem 95.

Zobacz również:
Trener o dramatycznej sytuacji podopiecznego z Ukrainy. "Większość czasu spędzają w schronie"
Developres Bella Dolina Rzeszów odrodził się w tie-breaku. Siatkarki solidarne z Ukrainą