Groźnie wyglądająca kontuzja wybiła siatkarzy z rytmu? "To zawsze siedzi w głowie"

Nie było kontynuacji po sensacyjnej wygranej w Kędzierzynie-Koźlu. Cerrad Enea Czarni przegrali z Cuprum Lubin 2:3, a groźnie wyglądającej kontuzji barku nabawił się atakujący radomian. O wpływie urazu kolegi na grę drużyny mówi Bartosz Firszt.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Bartosz Firszt WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Bartosz Firszt
W niedzielnym meczu 22. kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni nie wykorzystali świetnej okazji do zgarnięcia pełnej puli i "odskoczenia" w tabeli Cuprum Lubin. Mimo iż prowadzili już 2:0, to nie postawili kropki nad "i", przegrywając ostatecznie 2:3. Zamiast 22 punktów i dziesiątego miejsca, jest tylko 20 "oczek" i dwunasta pozycja.

- Mam wrażenie, że zabrakło nam trochę siły, koncentracji i polotu. Mieliśmy przez dwa sety taki dosyć fajny luz, który pozwalał nam wygrywać trudne akcje. Były kiwki, nabitki, byliśmy bardziej cierpliwi. Po tych dwóch setach trochę "odcięło nam prąd", skończyły się polot i finezja, a rywal to wykorzystał - zdiagnozował przyczyny pogorszenia gry swojego zespołu Bartosz Firszt.

Na początku drugiego seta, przy stanie 1:0, groźnie wyglądającej kontuzji barku nabawił się Daniel Gąsior, który z pomocą lekarzy opuścił parkiet. Czy uraz bardzo dobrze spisującego się atakującego wybił z rytmu jego kolegów? - Mówi się, że o takich rzeczach się nie myśli, ale to zawsze siedzi w głowie. To kolega z boiska, z drużyny, to zostaje z tyłu głowy, staraliśmy się zagrać dobrze bez niego - odpowiedział przyjmujący Czarnych.

ZOBACZ WIDEO: Czy Legia jest na sprzedaż? Znamy odpowiedź na najważniejsze pytanie

Radomianie wciąż pozostają bez zwycięstwa w hali Radomskiego Centrum Sportu. We wcześniejszych spotkaniach w tym obiekcie nie potrafili przecież pokonać Ślepska Suwałki i GKS-u Katowice. - Chcielibyśmy w końcu odczarować tę halę. Przez pierwsze dwa sety graliśmy fajnie i było naprawdę bardzo blisko, ale taka jest siatkówka, że jeśli nie wygra się ostatniego punktu, to niczego nie można być pewnym - żałował Firszt.

22-latek zdobył w niedzielnym starciu 14 punktów. Atakował z 41-procentową skutecznością (11/27), ponadto trzykrotnie zablokował rywali. Po raz kolejny wybiegł w pierwszej "szóstce" Wojskowych.

Nie było więc w wykonaniu gospodarzy kontynuacji po sensacyjnym zwycięstwie w Kędzierzynie-Koźlu. - Zaczęliśmy bardziej walczyć, dawać z siebie więcej emocji, co owocuje, bo wygraliśmy z ZAKSĄ, teraz też byliśmy blisko zwycięstwa. Co prawda jeden punkt też cieszy, wiadomo, że chcielibyśmy trzy, ale nie zawsze jest tak, jak się chce - zakończył.

Kolejne spotkanie Cerrad Enea Czarni rozegrają już w środę. Wtedy, w zaległym meczu 16. kolejki, podejmą Asseco Resovię Rzeszów.

Czytaj także:
>> Nowy etap w Chemiku Police. "Coś niesamowitego"
>> Poniedziałek pod znakiem starcia outsidera z czołową ekipą

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×