We wtorek w rzeszowskiej hali Podpromie drużyna trenera Stephane'a Antigi sprawiła dużą niespodziankę wygrywając 3:2 z finalistą ostatniej edycji Ligi Mistrzyń i aktualnym klubowym mistrzem świata, VakifBankiem Stambuł.
Wielu uważa, że to najcenniejsze od lat zwycięstwo polskiej żeńskiej drużyny w europejskich pucharach. Jednak jeszcze większą klasę drużyna z Podkarpacia pokazała swoim zdecydowanym wsparciem dla Ukrainy, stawiającej heroiczny opór rosyjskiej agresji. A gdyby nie stanowisko CEV, to wsparcie byłoby jeszcze bardziej widoczne.
Siatkarki Developresu Bella Dolina chciały rozegrać spotkanie z niebiesko-żółtymi opaskami na ramionach. Tyle że przeciwna temu była Europejska Konfederacja Siatkówki CEV. Dlaczego?
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta
- Dostaliśmy od pani supervisor informację, że CEV jest apolityczny i żebyśmy nie obnosili się z takimi symbolami, bo możemy przez to ponieść konsekwencje - mówi nam Marek Pieniążek, dyrektor zarządzający Developresu. - Odpowiedziałem, że zrobimy to, co uważamy za słuszne. Pani komisarz podkreśliła, że akceptuje naszą decyzję i popiera to, co robimy, natomiast wytyczne ma takie, jakie ma.
Pieniążek przekazał zawodniczkom, żeby opaski nosiły w czasie rozgrzewki i prezentacji, a zdjęły je tuż przed rozpoczęciem meczu. Z kolei członków sztabu szkoleniowego poinstruowano, by mimo wszystko nie zdejmowali opasek i przez całe spotkanie solidaryzowali się z przyjaciółmi z Ukrainy.
- Byliśmy zaskoczeni takim stanowiskiem CEV-u. Kilka godzin później Bayern Monachium grał w Lidze Mistrzów, jego kapitan Manuel Neuer miał żółto-niebieską opaskę i nikt nie robił problemów. Podejrzewam, że gdyby nasza drużyna się nie posłuchała i tak by nie wyciągnięto wobec nas konsekwencji. Postawiliśmy jednak na kompromis. Najbardziej rozpoznawalną postacią Developresu jest w końcu trener Antiga, a on opaskę miał przez cały mecz - mówi działacz rzeszowskiego klubu.
Dodaje, że niektóre zawodniczki, jak rezerwowa Ana Kalandadze, postanowiły mimo wszystko nie zdejmować ukraińskich barw. Inne siatkarki miały we włosach wstążki w kolorach żółtym i niebieskim. W tym wypadku CEV nie miał nic przeciwko.
- Nie robię z tej sprawy sensacji. To, co chcieliśmy zamanifestować, i tak zamanifestowaliśmy. A interpretacja CEV-u chyba tylko pomogła w nagłośnieniu sprawy - komentuje Pieniążek.
Opaski to tylko jeden ze sposobów, w jaki Developres Bella Dolina wspiera Ukrainę. Cały dochód z biletów na mecz z Vakifbankiem, a tych sprzedano ponad cztery tysiące, wspomoże ukraińską sprawę.
- Cztery tysiące to niesamowity wynik, w Polsce niespotykany w kobiecej siatkówce. Zebraliśmy bardzo dużo pieniędzy, które przeznaczymy na pomoc Ukrainie. Jesteśmy zbudowani tym, jak chętnie ludzie kupują bilety, w tym również bilety wirtualne, dzięki którym można wesprzeć naszych ukraińskich przyjaciół nie przychodząc na nasz mecz.
Ukrainie służy też hala, w której swoje mecze rozgrywa Developres. - "Podpromie" stało się hubem przeładunkowym dla pomocy humanitarnej, z tego co wiem największym w Polsce. Przyjeżdżają do nas TIR-y z całej Europy, dziennie wolontariusze rozładowują cztery, pięć TIR-ów z darami. My też staramy się pomagać. Po treningach zawodniczki biorą udział w sortowaniu towarów.
- Nie chwalimy się tym, bo to nie jest coś, na czym chcemy budować sobie marketing. To potrzeba z głębi serca - kończy Pieniążek.
W tym sezonie w siatkarskich europejskich pucharach nie grają już drużyny z Rosji i Białorusi. Po agresji Rosji na Ukrainę zostały one zawieszone przez CEV.
Czytaj także:
Poprowadziła Developres Bella Dolina Rzeszów do końcowego sukcesu. Teraz czeka ją jeszcze trudniejsze zadanie
Pokonały giganta i zaskoczyły Europę. W tureckich mediach wymowna cisza