W 24. kolejce PlusLigi w rzeszowskiej hali Podpromie Asseco Resovia podejmowała przedostatnią drużynę ligowej tabeli MKS Ślepsk Malow. Chociaż gospodarze stawiani byli w roli zdecydowanego faworyta, to przeciwnicy od samego początku ostro dali im się we znaki.
W premierowej odsłonie siatkarze obu zespołów regularnie punktowali i żadna z ekip nie była w stanie wypracować bezpiecznej przewagi. Rywalizacja zaostrzyła się dopiero przy stanie 14:13, gdy w polu serwisowym zameldował się Joshua Tuaniga. Goście sprytnie wykorzystali problemy rzeszowian ze skończeniem pierwszego ataku, a na dodatek punktową zagrywką popisał się rozgrywający Ślepska Malow (17:13). Podrażnieni obrotem spraw gospodarze starali się odrobić straty i nawet im się to udało. Po dwóch asach serwisowych Klemena Cebuljego na tablicy pojawił się wynik 22:22. Końcówka należała jednak do podopiecznych Dominika Kwapisiewicza.
Kolejna odsłona to był prawdziwy rollercoaster. Nakręcani błędami rywali rzeszowianie odskoczyli po punktowej zagrywce Cebuljego na trzy "oczka" (7:4), jednak niezbyt długo mogli cieszyć się z tej przewagi. Goście wrzucili wyższy bieg i za sprawą efektownych zagrań Bartłomieja Bołądzia i Adriana Buchowskiego przejęli inicjatywę.
ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi
Osiągnięcie przez MKS prowadzenia podziałało na ekipę znad Wisłoka jak zimny prysznic. Po chwili gospodarze wyszli z impasu, a zasługi za to należą się Cebuljemu oraz oddelegowanemu na boisko Jakubowi Buckiemu. W końcówce nie zabrakło jednak emocji. Po zaciętej grze na przewagi ze zwycięstwa mogli cieszyć się miejscowi.
Podopieczni Marcelo Mendeza rozpoczęli trzeciego seta energicznie (4:0) i przez dłuższy fragment kontrolowali wydarzenia na boisku. Swoją cegiełkę dorzucił między innymi Timo Tammemaa, którego efektowny blok zrobił niemałe wrażenie na kibicach zgromadzonych w rzeszowskiej hali (9:6). W następnych minutach gospodarze zaczęli jednak gubić swój rytm, stracili skuteczność w ataku, co skrzętnie wykorzystali zawodnicy Ślepska Malow. Miejscowi nie mogli znaleźć sposobu na rozpędzonego Bołądzia, którego wspierał w ofensywie Paweł Halaba. To głównie za sprawą tego duetu gościom udało się wygrać partię do 25.
Początek czwartej odsłony był niezwykle wyrównany. Oba zespoły zaskakiwały mocnymi atakami, chociaż nie zabrakło także prostych błędów. Ciekawie zaczęło się robić dopiero, gdy za linią 9. metra stanął Tammemaa. Środkowy Asseco Resovii popisał się dwoma asami serwisowymi (12:9), co jeszcze bardziej pobudziło do gry rzeszowską ekipą. Wynik 13:19 zmusił trenera Kwapisiewicza do reakcji. Krótka rozmowa ze szkoleniowcem przyniosła oczekiwane efekty. Od tego momentu zaczęła się szaleńcza szarża Ślepska Malow. Przyjezdni z Pawłem Halabą na czele konsekwentnie ostrzeliwali rzeszowską defensywę i po emocjonującej końcówce triumfowali 29:27.
Asseco Resovia Rzeszów - MKS Ślepsk Malow Suwałki 1:3 (23:25, 27:25, 25:27, 27:29)
Asseco Resovia: Drzyzga, Kozamernik, Cebulj, Muzaj, Krulicki, Szerszeń, Zatorski (libero) oraz Tammemaa, Bucki, Woicki, Deroo.
MKS Ślepsk Malow: Tuaniga, Takvam, Sapiński, Bołądź, Halaba, Buchowski, Czunkiewicz (libero) oraz Filipowicz (libero), Rudzewicz.
MVP: Paweł Halaba
Czytaj także:
-> Czy drużyna ze Lwowa zagra w PlusLidze? Znamy nowe informacje
-> Wielki sukces polskiego klubu. "Kontrowersje, zaczepki, krew, pot i łzy. W tym meczu było wszystko"