Bardzo szybko zakończyła się ćwierćfinałowa rywalizacja E.Leclerc Moya Radomki Radom z ŁKS-em Commercecon Łódź. Po porażce 0:3 na wyjeździe, w niedzielnym rewanżu podopieczne Błażeja Krzyształowicza ponownie musiały uznać wyższość przeciwniczek, znowu nie ugrywając nawet seta.
W wyjściowej "szóstce" gospodyń drugiego spotkania zabrakło kontuzjowanej Katarzyny Skorupy, którą zastąpiła Aleksandra Szczepańska. Z kolei na pozycji atakującej w miejsce Katarzyny Zaroślińskiej-Król do gry desygnowana została Alexandra Lazić. Od dłuższego czasu brakuje Agaty Witkowskiej, a na jej pozycji występuje druga libero Radomki, Agnieszka Adamek.
- Byłyśmy mega mocno skoncentrowane i skupione. Niestety, borykamy się z problemami, co nie jest tajemnicą. ŁKS wygrał zasłużenie - Szczepańska krótko oceniła pojedynek w Hali MOSiR-u.
Radomskiej drużynie zabrakło "punktu zaczepienia". Gdy odrabiał straty, potrafił zbliżyć się do rywalek na jedno "oczko". - W każdym secie było tak, że od początku walczyłyśmy punkt za punkt, mniej więcej do połowy partii. Następnie tak jakbyśmy traciły wiarę, że nie da się powalczyć z ŁKS-em. Ten miał z kolei kilka kontr, dzięki czemu zbudował przewagę. Starałyśmy się "gonić", ale nie udało się - stwierdziła rozgrywająca.
32-latce i jej koleżankom pozostała walka o miejsca 5-6. Czy będą potrafiły skoncentrować się na ostatnie mecze rozgrywek? - Na pewno łatwiej byłoby się zmobilizować na mecze w "czwórce". Będziemy jednak walczyć, chcemy zająć to piąte miejsce, a nie szóste - odpowiedziała Szczepańska.
Czytaj także:
>> Trefl Gdańsk rzutem na taśmę wchodzi do fazy play-off
>> Niespodzianka na początek fazy play-off w Tauron 1. lidze
ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie