Zdziwienie w Bełchatowie. Skra w tarapatach

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Mateusz Poręba (w ataku)
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Mateusz Poręba (w ataku)

Ćwierćfinały PlusLigi rozpoczęły się od niespodzianki. PGE Skra Bełchatów przegrała 1:3 z Indykpolem AZS-Olsztyn i w drugim meczu na wyjeździe będzie ratować się przed odpadnięciem z walki o mistrzostwo Polski.

Zaledwie dzień po dograniu sezonu zasadniczego, rozpoczęła się faza play-off w PlusLidze. Jako pierwsi do ćwierćfinału przystąpili trzeci w tabeli siatkarze PGE Skry Bełchatów i szóści Indykpolu AZS-u Olsztyn. Drużyna z województwa łódzkiego zdobyła sporo, ponieważ aż o 19 punktów więcej, a ponadto nie przegrała u siebie z Akademikami od 2018 do 2022 roku.

Zaczęło się bez niespodzianki. Skra wygrała pierwszego seta 25:19. Po ospałym początku, przejęła panowanie nad wydarzeniami na boisku. Mateusz Bieniek odwrócił wynik 5:7 na 8:7 blokiem i kontratakiem, a seria bełchatowian zakończyła się przy stanie 10:7. Od tego momentu prowadzili już wyłącznie oni, a na koniec partii Mikołaj Sawicki obnażył problem olsztynian w przyjęciu.

Na początku odbierający z Bełchatowa dawali większy komfort Grzegorzowi Łomaczowi niż przyjmujący z Olsztyna ich rozgrywającemu. Do pewnego momentu drugiego seta sytuacja wyglądała podobnie, Skra przyspieszyła w analogicznym momencie. Po bloku Dicka Kooya było 7:5, a niebawem 12:8. Tym razem Indykpol AZS jednak nie zwątpił i doszedł na 20:20, a dzięki uderzeniu Karola Butryna objął prowadzenie 22:21. W grze na przewagi rozpędzający się goście wygrali 26:24.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ on to zrobił! Zobacz popis gwiazdora Barcelony

Zrobiło się 1:1 w meczu i Skra miała czego żałować. Nie rozpamiętywała jednak zmarnowania zaliczki w poprzednim secie, a zabrała się do walki w trzecim. Tym razem bełchatowianie prowadzili 9:4, ale po zaledwie kilku minutach było 12:12. AZS miał już duże doświadczenie w pościgach, ale oszczędził sobie kolejnego. W tej rundzie wygrał 28:26 i objął prowadzenie w spotkaniu. Największą krzywdę wyrządzali gospodarzom Karol Butryn i Toray DeFalco.

Czwarta partia była najbardziej oczywista, ponieważ jako jedyna we wtorek nie miała żadnego zwrotu akcji. Indykpol AZS potrafił wykorzystać rosnącą presję po stronie gospodarzy, w jego działaniu było więcej opanowania. Akademicy prowadzili 5:1, niebawem 8:3, a przy 15:8 zanosiło się na nokaut. Poza Butrynem błyszczeli blokujący Taylor Averill i Mateusz Poręba. Tym razem goście wygrali 25:14.

Drugi mecz w piątek w Iławie. Walka o awans do półfinału toczy się do dwóch wygranych.

PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (25:19, 24:26, 26:28, 14:25)

Stan rywalizacji: 0:1

Skra: Łomacz, Ebadipour, Kooy, Kłos, Bieniek, Atanasijević, Piechocki (libero) oraz Sawicki, Schulz, Taht

AZS: Firlej, Andringa, DeFalco, Poręba, Averill, Butryn, Gruszczyński (libero) oraz Król, Siwczyk, Jakubiszak

MVP: Jan Firlej (AZS)

Czytaj także: Michał Kubiak z brązem. Detali zabrakło do polskiego finału w Japonii
Czytaj także: Poznaliśmy ćwierćfinały PlusLigi. Niewiadome były do ostatniego meczu

Komentarze (3)
avatar
Ahmed Pol
12.04.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tak to jest jak w klubie króluje nepotyzm i kolesiostwo, układy i układziki a zawodników nie dobiera się zawodników pod względem sportowym. Co tam robi taht ?? abadipur??? kooy?? piechocki ??? Czytaj całość
avatar
Grot Budowlany
12.04.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Brawo Indykpol AZS Olsztyn, choć wszyscy typowali że to PGE Skra Bełchatów pewnie ich pokona!