Rafał Szymura większą część sezonu przesiedział na ławce. W kluczowych momentach to jednak on stanowi o sile Jastrzębskiego Węgla, znakomicie zastąpił kontuzjowanego Trevora Clevenota i w błyszczał w ćwierćfinałach oraz półfinałach PlusLigi. Przyjmujący znalazł się także wśród wybrańców Nikoli Grbicia na Ligę Narodów.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: W środę trener Nikola Grbić ogłosił listę powołanych na Ligę Narodów, na której widnieje pańskie nazwisko. Jak pan zareagował na tę informację?
Rafał Szymura, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Polski: Już wcześniej wiedziałem o tym. Trener Grbić do mnie dzwonił i powiedział, że będę w kadrze. Cieszę się i motywuje mnie to do naszej pracy. Moja głowa pozostaje jednak przy finałach PlusLigi.
To powrót do kadry po trzech latach przerwy.
W tej kadrze tak naprawdę za bardzo wtedy nie byłem. Vital wziął mnie na parę meczów Pucharu Świata do Japonii. Nie byłem więc w reprezentacji za długo, zagrałem tylko dwa spotkania. Teraz czuję się pełnoprawnym członkiem kadry, będę od początku na zgrupowaniu. Występowanie w narodowych barwach to znakomite uczucie.
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza
W kadrze będzie pan ze swoim młodszym bratem, Kamilem, który jest w trójce libero na te rozgrywki.
To znakomita sprawa. Cieszę się, że ja i młody jesteśmy w kadrze. Myślę, że będziemy mieli okazję razem zagrać. Nasza rodzina na pewno będzie się z tego faktu cieszyła.
W tym sezonie grał pan mniej, a dopiero od fazy play-off wszedł pan na stałe do pierwszej szóstki zespołu. Jak pan znosił siedzenie na ławce?
Ciężkie to było. Byłem sfrustrowany. Robiłem jednak, co trzeba przez cały czas i czekałem na swoją szansę. W końcu przyszła. W pierwszym meczu finałowym nie zagrałem jakoś super, ale mam nadzieję, że w następnym starciu szybko się poprawię i moja dyspozycja będzie lepsza.
Do składu wszedł pan niemal na ćwierćfinały. Towarzyszyła ulga, że w końcu pojawiła się szansa zagrać czy może presja, bo od razu trzeba się prezentować w meczach o wszystko?
Wcześniej już zagrałem kilka meczów. Wiadomo, po takiej przerwie ciężko jest wrócić do pełnej dyspozycji, więc potrzebowałem do tego czasu. Już w ćwierćfinałach czułem się bardzo dobrze, w środę ten mecz mi jednak nie wyszedł. My czujemy się mocni jako drużyna i jeszcze to pokażemy w następnych meczach.
Ten przegrany mecz z Treflem stanowił przełom?
Zostaliśmy podstawieni pod ścianą, musieliśmy wygrać, by pozostać w grze o medale. Zapomnieliśmy o tym, skupiliśmy się na swojej robocie i pojechaliśmy do Gdańska zmotywowani, by wygrać i wrócić do Jastrzębia na kolejne spotkanie.
Jak zareagowaliście na zmianę trenera w trakcie ćwierćfinałów?
W Jastrzębiu to jest normalne, także szybko się przyzwyczailiśmy.
A jakim trenerem jest Nicola Giolito?
Dobrym, spokojnym. Mało z nim czasu jesteśmy, dopiero trzy tygodnie. Na razie jednak jest świetnie, jesteśmy zadowoleni wszyscy i oby tak dalej.
Wróćmy jeszcze na chwile do pierwszego meczu finałowego PlusLigi, gdzie przez długi czas walczyliście z ZAKSĄ jak równy z równym, ale ostatecznie za każdym razem przegrywaliście końcówki. Zabrakło zimnej krwi?
Mecz ogólnie mógł się podobać kibicom, ale my popełnialiśmy za dużo błędów. Prawie cały czas graliśmy na styku. Dwa błędy w końcówce drugiego seta wystarczyły, by przegrać seta. W trzeciej partii walczyliśmy, ale nie udało się do końca i gratulacje dla ZAKSY. Wiadomo, to jeszcze nie koniec finału, jest dużo szans, by poprawić naszą grę i wygrać rywalizację.
Czytaj więcej:
Media: Sensacyjny transfer reprezentanta Polski!
Do złota jeden krok w finale Tauron Ligi
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)