To był mecz, który mógł zadecydować o mistrzostwie Polski. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała dwa pierwsze starcia finału PlusLigi i Jastrzębski Węgiel stanął pod ścianą. Musieli wygrać w środę, by pozostać w grze o obronę tytułu. Z kolei ZAKSA była już o krok od mistrzostwa.
- Jastrzębianie nie będą mieli nic do stracenia. My gramy u siebie, mamy u siebie przewagę swojego parkietu i mamy nadzieję, że to się potoczy na naszą korzyść - mówił przed meczem środkowy ZAKSY Norbert Huber. - To finał. Musimy walczyć razem aż do końca - przyznał kapitan JW Benjamin Toniutti.
To ZAKSA lepiej otworzyła mecz, dzięki blokowi Marcina Janusza (6:4). Jastrzębianie jednak poradzili sobie z wcześniejszymi problemami, niedokładności w rozegraniu naprawił Benjamin Toniutti. Do tego włączyli zagrywkę oraz czytanie gry przeciwników i odskoczyli na trzy "oczka" (18:15). Przez długi czas gospodarze psuli zbyt dużo serwisów i nie potrafili zbliżyć się do rywali. W kluczowym momencie dwukrotnie postawili dwa skuteczne bloki i zrobiło się po 24. Ekipa ze Śląska jednak zrewanżowała się tym samym i efektowna "czapa" Jana Hadravy zakończyła seta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
Kędzierzynianie się nie podłamali i na początku drugiej partii zaczęli pracować zagrywką. Do tego dwukrotnie zatrzymali ataki Trevora Clevenot i wygrywali już 6:2. Tylko na chwilę dzięki błędom rywali jastrzębianie złapali kontakt. ZAKSA ponownie strzelała znakomitymi zagrywkami (12:7). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, świetne kilka minut w czytaniu gry rywali zanotowali przyjezdni, wyprowadzali zabójcze kontry i znowu zmniejszyli straty do jednego punktu.
Po raz kolejny mocniej przycisnęła ZAKSA, Norbert Huber zanotował asa, a ich rywale wyrzucili ważny atak w aut (22:17). Tym razem gospodarze poszli za ciosem i już nie dali sobie wydrzeć pokaźnej zaliczki. Partię zakończył zagrywką w siatkę Stephen Boyer.
Na trzecią partię Jastrzębski Węgiel wyszedł z innym atakującym - słabo spisującego się Hadravę zastąpił Boyer. Nie zaliczył jednak dobrego wejścia, a ZAKSA wykorzystywała swoje kontry i odskoczyła na trzy punkty. Jastrzębianie kilka okazji zmarnowali, ale w końcu ruszyli w pogoń. Asem popisał się Łukasz Wiśniewski, a efektowną czapą Jurij Gladyr. Znakomitą zmianę dał Rafał Szymura, który zastąpił Fornala. Jego zagrywka w połączeniu z kontrą Clevenota dała im zaliczkę (20:18). Atakiem na wyrównanie zrewanżował się mało widoczny David Smith. Kluczowe okazały się dwie kąśliwe zagrywki Clevenota (25:23) i to jego as dał JW prowadzenie 2:1.
ZAKSA znowu na porażkę odpowiedziała najlepiej, jak tylko mogła - bombami Kamila Semeniuka z pola serwisowego (5:2). Jastrzębianie mozolnie odrabiali starty, a po kontrze powoli rozkręcającego się Boyer doprowadzili do remisu. Mecz zrobił się bardzo zacięty, a żadna z ekip nie była w stanie uzyskać nawet minimalnej przewagi. Pod koniec fatalnego urazu doznał Norbert Huber, który błyskawicznie został zniesiony z boiska i opuścił halę. ZAKSA nie pozbierała po kontuzji Hubera, as Hadravy dał JW meczbole (24:22). Spotkanie skończył wykorzystując przechodzącą piłkę Rafał Szymura.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 1:3 (24:26, 25:20, 23:25, 22:25)
Stan rywalizacji: 2:1 dla ZAKSY
ZAKSA: Śliwka, Kaczmarek, Janusz, Semeniuk, Smith, Huber, Shoji (libero) oraz Żaliński, Kluth
Jastrzębski: Hadrava, Toniutti, Wiśniewski, Gladyr, Clevenot, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Szymura, Macyra
MVP: Rafał Szymura
Czytaj więcej:
Mistrz olimpijski przedłużył kontrakt z Jastrzębskim Węglem
Siarkarska uczta w finale Serie A. Czwarte Scudetto Joanny Wołosz, srebrny sezon Magdaleny Stysiak