W tym artykule dowiesz się o:
Poczet osób, które nie zaliczą minionego sezonu do najszczęśliwszych, otwieramy od Piotra Orczyka. Przyjmujący Trefla Gdańsk miał ogromnego pecha. Już w drugiej kolejce PlusLigi, w meczu przeciwko Ślepskowi Malow Suwałki, doznał bardzo poważnej kontuzji. Ostateczna diagnoza to zerwanie więzadeł krzyżowych w prawym kolanie. Siatkarz musiał się poddać operacji, a potem rehabilitacji, co wyłączyło go z gry do końca sezonu.
Reprezentantka Polski też nie będzie wspominać dobrze minionych kilku miesięcy. Siatkarka ŁKS-u także doznała bardzo poważnej kontuzji. W lutym w meczu Ligi Mistrzyń przeciwko Fenerbahce Opet Stambuł niefortunnie nadepnęła na stopę rywalki. To spowodowało zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie. Dla środkowej łódzkiej ekipy to oznacza, że w tym roku nie zagra w kadrze.
Kolejny pechowiec, który doznał podobnej, co wcześniej wymienieni przez nas sportowcy kontuzji. Środkowy Jastrzębskiego Węgla na długo zapamięta mecz 14. kolejki PlusLigi przeciwko Cerrad Enea Czarnym Radom. Zerwanie więzadeł i uszkodzenie łąkotki oznaczało, że siatkarz musiał poddać się zabiegowi. Potem zaś czekało go kilka miesięcy żmudnej rehabilitacji, co oczywiście wykluczyło możliwość gry do końca sezonu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Zuzanna Górecka (ŁKS Commercecon Łódź)
Zawodniczka mistrzyń Polski może mówić o ogromnym pechu. Siatkarka doznała urazu w drugim meczu finałowym przeciwko Developresowi Bella Dolina Rzeszów. Tym większa strata, bo Zuzanna Górecka znalazła się w szerokiej kadrze powołanej przez trenera Stefano Lavariniego. W takiej formie, jaką prezentowała, na pewno ponownie odgrywałaby w reprezentacji czołową rolę.
W zestawieniu największych przegranych sezonu nie umieściliśmy tylko samych pechowców, którzy doznali kontuzji. Znalazły się też tutaj kluby, które miały o wiele ambitniejsze plany, a końcowy rezultat okazał się - mówiąc delikatnie - niesatysfakcjonujący. To był najsłabszy wynik PGE Skry Bełchatów od momentu awansu do PlusLigi. Dziewięciokrotny mistrz Polski nie dość, że nie awansował w tym roku do play-off, to jeszcze przegrał dwumecz o 11. miejsce z GKS-em Katowice.
Ubiegłoroczne mistrzynie Polski może nie zaliczyły aż tak spektakularnego spadku notowań jak bełchatowianie, nadal jednak piąte miejsce to duże rozczarowanie. To zespół, który po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2013 roku nigdy nie zajął pozycji niższej niż czwarta. A to zdarzyło się raz. Poza tym policzanki hurtowo zdobywały złote medale (w sumie osiem).
Cele na zakończony już sezon 2022/2023 radomski klub miał konkretne. Miała być walka o czołowe lokaty w Tauron Lidze, a tymczasem Radomianka Radom nie awansowała nawet do play-off. Dwumecz z UNI Opole i wygrany złoty set dał ekipie z Mazowsza dopiero 9. miejsce. Spory wpływ na taki końcowy wynik miała plaga kontuzji w zespole i nietrafione transfery. Takie jak chociażby Janet Kalaniuvalu, która po zagraniu w dwóch meczach w połowie grudnia opuściła zespół.