Finansowo i sportowo niemal na dnie. Dla Chemika Bydgoszcz sezon 2018/2019 był kolejnym straconym
Po zakończeniu sezonu 2018/2019 PlusLigi, trudno powiedzieć coś dobrego na temat drużyny Chemika Bydgoszcz. Co prawda pierwsza runda rozgrywek była rewelacyjna, jednak faza rewanżowa zweryfikowała faktyczny potencjał podopiecznych Jakuba Bednaruka.
Stagnacja, powodów do optymizmu brak
Dramatyczna walka o utrzymanie w elicie i wygrana konfrontacja barażowa z AZS-em Częstochowa. W ten sposób bydgoscy siatkarze skończyli sezon 2017/2018, pierwszy pod wodzą Jakuba Bednaruka. W kolejnym miało być lepiej, ale nie było. Gdyby nie wycofanie z rozgrywek PlusLigi Stoczni Szczecin, ekipa znad Brdy kolejny raz walczyłaby o pozostanie w elicie. Podsumowując, można śmiało stwierdzić, że dla Chemika, mimo zmiany nazwy, był to drugi rok z rzędu walki o życie. Obecnie nikt w grodzie Kazimierza Wielkiego nie ma wątpliwości, że stan męskiej siatkówki w klubie jest fatalny, dlatego kolejny rok może być rozpaczliwą walką nie tylko o utrzymanie ekstraklasy, ale w ogóle męskiej siatkówki w Bydgoszczy.
Zmiana prezesa, powrót do starej nazwy i dużo zmian kadrowych - tak w skrócie wyglądały przygotowania bydgoskiego klubu do sezonu 2018/2019 PlusLigi. Chemik po raz 13. wystąpił na najwyższym szczeblu rozgrywek, celem było uniknięcie baraży. Jakub Bednaruk postawił na graczy z przeszłością w męskiej ekstraklasie. Miało to pomóc w uniknięciu wpadek, jakimi okazali się rok wcześniej Metodi Ananiew czy Edgardo Goas. Kontrakty otrzymali więc Raphael Vinhedo Margarido, Nikola Kovacević i Bartłomiej Lipiński, powracający do Polski po zagranicznych wojażach. Zakontraktowano także Maksima Morozowa ze Społem Kielce i wychowanków Jana Lesiuka oraz Mateusza Siwickiego. Siłę ataku miał wzmocnić Mateusz Witek, melodia przyszłości.
Zapału drużynie wystarczyło na pół sezonu. Długo zanosiło się na sensację, bowiem skazywani na porażkę bydgoszczanie, przez większość pierwszej rundy utrzymywali kontakt z czołową szóstką, co gwarantowało im prawo startu w rozgrywkach o Puchar Polski kosztem PGE Skry Bełchatów. Pomocne okazały się zwycięstwa nad Jastrzębskim Węglem i ówczesnym mistrzem Polski oraz punkt wywalczony w Rzeszowie. Ostatecznie ekipa znad Brdy po I rundzie zajęła 7. miejsce. Faza rewanżowa pokazała, że była to pozycja mocno na wyrost. Zespół Jakuba Bednaruka spadł bowiem na 11. miejsce, kończąc sezon lokatę niżej.