W tym artykule dowiesz się o:
Najtrudniejszy moment sezonu: pierwszy mecz
To był zdecydowanie najdziwniejszy sezon PlusLigi w jej historii. Nikt nie był pewien, czy uda się w ogóle go dokończyć ze względu na pandemię. Przecież poprzedniego się nie udało. A jednak wszyscy biorący udział w ligowym widowisku mogą nazwać się dużymi szczęściarzami. Mimo że koronawirus nie oszczędził żadnego z zespołów i wiele meczów przekładano (w pewnym momencie zaległości sięgnęły 32 spotkań), wszystko udało się doprowadzić szczęśliwie do końca i wyłonić medalistów.
Najlepszy strateg: Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla
To właśnie on zwolnił w trakcie sezonu Luke'a Reynoldsa, trenera jastrzębskiej ekipy, mimo że zajmowała drugie miejsce w tabeli. Zatrudnił w jego miejsce Andreę Gardiniego, co wydawało się dość kontrowersyjną decyzją. Jak czas pokazał, bardzo słuszną, bo zmiana szkoleniowca dała impuls, który pozwolił klubowi ze Śląska wrócić na mistrzowski tron po 17 latach. Sprawdziła się też koncepcja budowania szerokiego składu, zamiast mocnej szóstki i zdecydowanie słabszej ławki. To wchodzący z kwadratu zawodnicy mieli ogromny wkład w końcowy sukces.
ZOBACZ WIDEO: Marlena Kowalewska: Jestem z nas bardzo dumna
Najlepszy joker: Jakub Bucki
Skoro mowa o zmiennikach, to trzeba wspomnieć o rezerwowym atakującym Jastrzębskiego Węgla. Wobec słabszej dyspozycji w drugiej części play-off dotychczasowego lidera, Mohammeda Al Hachdadiego, to on wziął na swoje barki ciężar gry. I to za jakim skutkiem! Przyczynił się do odwrócenia półfinałowej rywalizacji z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa w drugim meczu. Pokazał się też dobrej strony z spotkaniach finałowych z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, co zaowocowało nagrodą MVP w drugim meczu. Taki zawodnik to skarb!
Najwięcej MVP: Mohammed Al Hachdadi / Karol Butryn
Obaj zawodnicy mieli przez większą część sezonu ogromny wpływ na grę swoich zespołów. Ich postawa została aż ośmiokrotnie doceniona statuetką MVP. Atakujący Asseco Resovii Rzeszów zresztą był również najlepiej punktującym zawodnikiem sezonu. Zdobył aż 552 punkty i aż o 39 oczek wyprzedził drugiego w tym rankingu Bartłomieja Bołądzia, atakującego MKS Ślepsk Malow Suwałki.
Najlepszy nawigator: Andrea Anastasi
Skoro rolą trenera VERVY Warszawa Orlen Paliwa było, jak sam powiedział, w tym sezonie "utrzymać ten statek na powierzchni oceanu, w którym wysokie fale chciały go zatopić", to wywiązał się z niej znakomicie. Wobec problemów organizacyjnych i kadrowych klubu, brązowy medal to bardzo dobry wynik. A przecież warszawianie przystępowali do play-off z szóstego miejsca i byli o trzy oczka od odpadnięcia z walki o medale już w ćwierćfinale.
Najbardziej niespodziewany powrót: Michał Filip
Najbardziej niespodziewany i równie dobrze moglibyśmy powiedzieć także najszybszy powrót do PlusLigi. Atakujący przed sezonem został wybrany w drafcie ligi koreańskiej. Zdążył już nawet pojechać do swojego nowego klubu i odbyć kwarantannę. W ostatniej chwili jednak klubowi lekarze nie dopuścili go do gry pod dość dziwnym pretekstem i siatkarz musiał szukać nowego pracodawcy. Udało się i zawodnik reprezentował w minionym sezonie barwy beniaminka, Stali Nysa.
Najbardziej krytykowany trener: Michał Gogol
Trener PGE Skry Bełchatów nie miał w tym sezonie łatwego życia. O ile odpadnięcie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań kibice mogli jeszcze wybaczyć, to zakończenia na tym samym etapie udziału w Pucharze Polski po porażce 1:3 z Treflem Gdańsk już nie. Wiele było głosów krytyki, ale szkoleniowiec zachował posadę do końca sezonu. Inna sprawa, że w trakcie dokooptowano Jacka Nawrockiego w roli "koordynatora, który ma pomóc swoim doświadczeniem". Gładkie pokonanie w 1/4 finału PlusLigi Asseco Resovii Rzeszów i wygranie drugiego meczu półfinałowego z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, rodziło nadzieję na dobry wynik w tym sezonie. Skończyło się na czwartym miejscu, którego w przypadku dziewięciokrotnego mistrza Polski, może rodzić uczucie niedosytu.
Największe rozczarowanie sezonu: Cerrad Enea Czarni Radom
Po zespole z kadrowiczami w składzie można było się spodziewać więcej niż dwunastego miejsca w lidze. Gorsi okazali się jedynie beniaminek z Nysy i spadkowicz, MKS Będzin. Za słabe wyniki w trakcie sezonu zapłacił posadą trener Robert Prygiel, ale to już niewiele pomogło. Nie zachwycali swoją grą ani mistrz świata, Dawid Konarski, ani brazylijski kadrowicz Lucas Loh. A walka o 11. miejsce chyba najlepiej podsumowuje ten smutny dla radomskich kibiców sezon. Radomianie wygrali u siebie pierwszy mecz 3:0, by potem na wyjeździe przegrać z Cuprum Lubin 0:3 i w złotym secie 12:15.